Kaczyński grozi "awanturnikom"; "Prezes musi odejść"
Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych oraz Jarosław Kaczyński złożyli podpisy pod "Samorządowymi zasadami PiS", czyli zbiorem zobowiązań wyborczych. Przy tej okazji Kaczyński nawiązując do ostatnich tarć wewnątrz PiS pogroził, że "jeśli ktoś w czasie wyborów wszczyna awanturę wewnątrz partii, to ponosi odpowiedzialność". Tymczasem według sondy Wirtualnej Polski zdecydowana większość Internautów uważa, że Kaczyński powinien zrezygnować z funkcji prezesa.
04.11.2010 | aktual.: 04.11.2010 16:04
Nawiązując do ostatnich tarć w łonie PiS i głosu podnoszonego przez przedstawicieli liberalnego skrzydła partii (m.in. Pawła Poncyljusza i Joannę Kluzik-Rostkowską) Kaczyński przyznał, że "jeśli ktoś w czasie wyborów wszczyna awanturę wewnątrz partii, to ponosi odpowiedzialność".
Według Kaczyńskiego konflikt w partii "z całą pewnością" szkodzi PiS w kampanii samorządowej. - A jak czasie kampanii ktoś szkodzi partii, to łamie nasz statut, a statut jest naszą wewnątrzpartyjną konstytucją - powiedział Kaczyński.
W ostatnim czasie media spekulowały, że po klęsce w wyborach samorządowych prezes PiS ustąpi miejsca młodszym, a o władzę w partii powalczą Zbigniew Ziobro z Joanną Kluzik-Rostkowską. Sama potencjalna rywalka Ziobry w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" mówiła, że stanęłaby do takiej konfrontacji. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym ocenił, że "fabrykowane przez media pogłoski o ustąpieniu prezesa PiS z funkcji są kolejną próbą osłabienia pozycji partii"; napisał, że Kluzik-Rostkowska "nie powinna uzurpować sobie prawa do bycia miarodajnym źródłem informacji o PiS, bowiem jej pozycja w partii jest marginalna".
- Partia polityczna to jest dobrowolne stowarzyszenie ludzi, którzy dążą do jakiegoś wspólnego celu. W ramach tej dobrowolności rzeczą poza dyskusją jest, że nie wolno szkodzić - powiedział prezes PiS, pytany o rywalizację między Ziobro a Kluzik-Rostkowską. Jak podkreślił, "najbardziej nie wolno szkodzić w trakcie kampanii wyborczej".
"Zostałem wybrany zdecydowaną większością głosów"
Kaczyński zapewnił, że nie ma problemu jego przywództwa w Prawie i Sprawiedliwości. - Zostałem wybrany siedem miesięcy temu, bardzo zdecydowaną większością głosów - zauważył lider PiS. Jak przypomniał, "już wtedy nastąpiło dziwne zjawisko, głównie związane z nazwiskiem Pawła Poncyljusza". - Ale to nie tylko pan Poncyljusz brał w tym udział, w zakwestionowaniu wyboru w parę godzin po jego dokonaniu, chociaż był to wybór jednoznaczny. To było celowe szkodzenie partii - dodał Kaczyński.
- Potem przyszła tragedia (katastrofa pod Smoleńskiem ) i o tych sprawach zapomnieliśmy, ale teraz wracają. To bardzo niedobrze i statut będzie tutaj stosowany - zapewnił prezes PiS.
W jego ocenie, "taktyka podnoszenia oczekiwań też wpisuje się w grę, która w polityce się zdarza i (...) to jest gra na przegraną". - Jakaś grupa dąży do tego, aby ogłosić przegraną i mieć z tego polityczne korzyści - powiedział Kaczyński.
Jak zapewnił, jest wybrany na prezesa PiS do 2014 roku i "sprawa ewentualnego następstwa stanie w 2014 roku". - A ci, którzy nie chcą być w tym dobrowolnym stowarzyszeniu, które zakłada lojalność, po prostu w nim nie będą - oświadczył.
Jarosław Kaczyński powtórzył, że "Marek Rosiak zginął za niego". Powiedział także, że politycy PO wskazywali na PiS i mówili, że "kto sieje wiatr, ten zbiera burze". W jego opinii w ten sposób Platforma usprawiedliwiała atak na biuro PiS. "Nie odczuwam potrzeby spotkania z Tuskiem"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że nie odczuwa potrzeby spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Takiego spotkania z szefem rządu chcą bliscy 37 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
- Wiem, że jest taka inicjatywa, szanuję oczywiście rodziny, które się chcą spotkać z premierem, ale sam takiej potrzeby nie odczuwam - powiedział Kaczyński na konferencji pytany, czy zamierza wziąć udział w takim spotkaniu.
Rodziny 37 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem zwróciły się do premiera Donalda Tuska o spotkanie. Zdaniem rodzin, jest ono konieczne w związku z istniejącymi wątpliwościami, z których najważniejsze dotyczą m.in. identyfikacji ciał i sekcji zwłok.
Pod listem podpisali się przedstawiciele 37 rodzin, m.in. generałów Andrzeja Błasika i Franciszka Gągora, Grażyny Gęsickiej, Przemysława Gosiewskiego, Janusza Kochanowskiego, Janusza Kurtyki, Stefana Melaka, Tomasza Merty, Aleksandry Natalli-Świat, kapitana Arkadiusza Protasiuka, Krzysztofa Putry, Sławomira Skrzypka, Aleksandra Szczygły, Anny Walentynowicz i Zbigniewa Wassermanna.
Premier Donald Tusk mówił w piątek, że "jeśli jest potrzeba rozmowy, wyjaśnienia, rozmowy także o tym, co dalej, to oczywiście tak". W jego ocenie jednak "państwo polskie wykazało najlepszą wolę" i "trudno wyobrazić sobie większy zakres pomocy" od tej udzielonej już rodzinom ofiar spod Smoleńska.
Wybory samorządowe testem dla PiS
Szef PiS ocenił, że wybory samorządowe są "w jakiejś mierze testem dla partii". - Celem, jaki sobie stawiamy, jest przekonanie Polaków, że kandydaci PiS wniosą do samorządów nową jakość - oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński, który wraz z kilkunastoma kandydatami podpisał "Samorządowe zasady PiS".
Jest to 12 zasad samorządowych, którymi kierować się mają wszyscy prezydenci, burmistrzowie, wójtowie, radni wojewódzcy, powiatowi i gminni wybrani z rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości. Samorządowcy PiS mają dążyć m.in. do zapewnienia "wszystkim mieszkańcom" bezpieczeństwa osobistego oraz bezpieczeństwa członków rodziny, "pełnego korzystania z wolności gospodarczej i godnych warunków pracy" oraz publicznej opieki medycznej.
Kaczyński podkreślał na konferencji prasowej, że zasady PiS dotyczą jakości życia Polaków. Podczas konferencji pod zasadami samorządowymi podpisał się prezes partii i towarzyszący mu kandydaci na prezydentów największych miast: Andrzej Duda (Kraków) Witold Waszczykowski (Łódź), Andrzej Jaworski (Gdańsk), Tadeusz Dziuba (Poznań). Rzecznik kampanii PiS w wyborach samorządowych Jacek Sasin podkreślał, że dokument został podpisany w imieniu wszystkich 31 tys. kandydatów w tych wyborach.
- Celem, jaki sobie stawiamy w tych wyborach jest przekonanie Polaków, że kandydaci PiS wniosą do samorządów pewną nową jakość odnoszącą się do tego, co łączy się z jakością życia obywateli, że będą tej jakości służyć, że doprowadzą do tworzenia warunków, by tę jakość poprawiać - powiedział prezes PiS. Kaczyński podkreślił, że gminy powinny dbać o bezpieczeństwo mieszkańców. - Chodzi o bezpieczeństwo osobiste (...) bezpieczeństwo związane ze służbą zdrowia, bezpieczeństwo odnoszące się do naszej aktywności gospodarczej, (...) to jest to wszystko, co łączy się z koniecznością zabezpieczenia właściwych możliwości odnoszących się do rodzin, wychowania dzieci, do szacunku dla osób starszych - mówił lider PiS.
Kaczyński mówił też o deklaracji kandydatów PiS w wyborach samorządowych dotyczącej zachowania publicznej służby zdrowia. - To nie jest wezwanie puste, to wezwanie do aktywności negatywnej - niepodejmowania pewnych decyzji - jak i pozytywnej - powiedział.
Kaczyński zwrócił uwagę, że wybory samorządowe są specyficzne i dlatego, aby ocenić czy są sukcesem albo porażką, należy porównywać ich wyniki z poprzednimi wyborami samorządowymi, a nie np. z wyborami prezydenckimi czy parlamentarnymi.
Lider PiS mówiąc o koalicjach zawieranych przez jego partię po wyborach samorządowych podkreślił, że obowiązuje zakaz tworzenia koalicji z SLD. - Jeżeli chodzi o koalicje z innymi partiami, to tutaj zakazów nie ma.(...) Na poziomie samorządowym nie zamykamy się z góry na nic - oświadczył.
- To będzie oceniane w każdym przypadku. Jeżeli to ma być koalicja dla realizacji programu aktywizacji, wykorzystania pewnych rezerw, które tkwią w naszym społeczeństwie, a nie są wykorzystywane, na pewno nie będziemy mówili "nie". Jeśli to ma być koalicja na zasadzie stołków, to wtedy będziemy mówili "nie" - podkreślił.
Kaczyński mówił też o parytetach i obecności kobiet na listach PiS. Zaznaczył, że stanowią one 30% kandydujących. - Przyjmujemy zasadę pełnego równouprawnienia. (...) Nie będziemy robić na panie łapanek, jak to się zdarza w niektórych krajach, gdzie są parytety - powiedział
- Uważamy, że pewne procesy społeczne powinny przebiegać w sposób naturalny. Z całą pewnością, jeżeli spojrzeć na Polskę w ciągu ostatnich 20 lat, to pod tym względem nastąpił znaczący postęp - dodał. Kaczyński wyraził nadzieję, że w przyszłości kobiet na listach jego partii będzie jeszcze więcej niż dotychczas.
Kandydaci wybrani z list PiS zobowiązują się też m.in. do "dobrej opieki nad dziećmi, zarówno w formie przedszkoli i żłobków" (mają być w każdej gminie), jak i pomocy dla rodziców, którzy nie mogą z nich skorzystać, a także "sprawnej pomocy społecznej dla osób, które nie potrafią sobie poradzić".
Samorządowcy PiS w dziedzinie edukacji mają dążyć do niepreferowania "prywatnych szkół dla wybranych". Za konieczność kandydat PiS powinien uznawać "wyrównywanie szans mieszkańców obszarów wiejskich pod względem jakości i poziomu życia, dostępu do opieki medycznej, edukacji i kultury, dostępu do pozarolniczego rynku pracy oraz wyrównywania poziomu świadczeń społecznych". Samorządowiec PiS powinien także dbać m.in. o wychowanie patriotyczne.
Umowa gazowa "wysoce niekorzystna"
Prezes PiS oświadczył, że polsko-rosyjska umowa gazowa jest "wysoce niekorzystna". Jak zapowiedział, jego ugrupowanie będzie po wyborach samorządowych analizować tę umowę.
- My uważamy tę umowę za wysoce niekorzystną - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej. Jak mówił, jest to umowa niepełna, "z bardzo wysokimi cenami, co do której już istnieje spór, jak długo ma obowiązywać".
- Nie mam dokładnych informacji, czy rzeczywiście doszło do realizacji elementarnego postulatu Unii Europejskiej, aby rurociąg był dostępny - powiedział.
Kaczyński ocenił, że "sytuacja pewnego nacisku" w sprawach gazowych, która jego zdaniem miała miejsce kilka lat temu, w okresie rządów PiS, dzisiaj się zmieniła. - Rynek gazowy od 2009 roku się zmienił, są dużo większe możliwości, w związku z tym nie widzimy żadnych powodów, by zawierać umowy, które są dla nas niekorzystne - przekonywał.
Kaczyński podkreślał, że inne kraje obniżają ceny gazu. - Coraz większy procent dostaw stałych jest rozliczany wedle cen skokowych, czyli cen dostaw natychmiastowych, które są znacznie niższe, niekiedy o kilkadziesiąt procent niższe, mówi się o miliardowych oszczędnościach, a my mamy dopłacić do tego dwa czy trzy miliardy dolarów - tłumaczył.
Jak mówił Kaczyński, Polski na to nie stać. - Pytanie, komu na tym zależy, dlaczego tego rodzaju umowy są zawierane - mówił. Prezes PiS zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie analizować sprawę umowy. - W tej chwili jest kampania samorządowa, wobec tego odkładamy tę sprawę na po kampanii - mówił.
Podpisane w piątek w Warszawie przez wicepremiera Waldemara Pawlaka i rosyjskiego wicepremiera odpowiedzialnego za energię Igora Sieczina porozumienie przewiduje zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu ziemnego do Polski o około 2 mld metrów sześciennych rocznie.
W poniedziałek premier Rosji Władimir Putin powiedział, że kontrakt na tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Polski został przedłużony do 2045 roku. Według Putina, przewiduje to porozumienie podpisane w piątek w Warszawie.
We wtorek Pawlak poinformował, że zawarte z Rosją porozumienie zakłada dostawy gazu do Polski do 2022 r., a tranzyt - do 2019 r. Jak tłumaczył, w umowie znalazł się też zapis o tym, że Polska i Rosja będą dążyć do nowego kontraktu na tranzyt - od 2020 do 2045 r.