Kacprzak: "Prezydentowi ręka nie zadrżała" (Opinia)
Prezydent podpisał tzw. ustawę kagańcową i tym samym rozpoczął kampanię wyborczą w dość osobliwym stylu, czyli pójścia na zwarcie. Jak tu teraz "grać" prezydenta wszystkich Polaków? Zwłaszcza że sprawa Polaków zaczęła interesować i dotykać. W najnowszym sondażu ponad połowa z ankietowanych stwierdziła, że reforma sądownictwa robiona przez PiS zagraża demokracji, a w jej sens wierzy już tylko dwadzieścia dwa procent. Prezydentowi ręka nie zadrżała.
Nie pomogła ani ulica, ani zagranica. Nie pomogły też nawoływania autorytetów do rozmów, siadania przy stole, czy szukania jakiegokolwiek ustępstwa z obranej drogi, która jednoznacznie wskazuje, że kto nie wierzy w racje PiS ten jest wrogiem i to wrogiem ojczyzny. Termin na złożenie podpisu też nie jest przypadkowy.
Andrzej Duda poczekał, aż z Polski wyjedzie Emmanuel Macron, który jeszcze coś by nieprzychylnego mógł powiedzieć zbyt głośno. Prezydent musiał wybrać na podpisywanie wieczorową porę, bo jak wieść się niesie po sejmowych korytarzach, jutro Marszałek Witek ogłosi datę wyborów, co oznacza, że oficjalnie rozpocznie się kampania. A tej najwyraźniej prezydent od podpisu pod taką ustawą zaczynać nie chciał. Symbol byłby zbyt oczywisty.
Tym bardziej, że za chwilę unijne instytucje mogą nakazać wstrzymać wykonywanie tej ustawy, co jeszcze tylko cały chaos pogłębi. Zaskakujące jest to, że obóz władzy właśnie chyba na to liczy najbardziej. Zrobił swoimi kolejnymi ustawami i poprawianiem swoich złych przepisów taki bałagan, że nie mając pomysłu jak go posprzątać, a cofać się nie chcąc, próbuje udawać, że sprząta robiąc przy tym tyle kurzu, że może wszystko zostanie przykryte i bałagan jakoś magicznie się pod tym wszystkim schowa i będzie niezauważalny.
Zobacz też: Beata Mazurek skrytykowała PO. Małgorzata Kidawa-Błońska jej odpowiedziała
Na decyzję prezydenta, by już dłużej z podpisem nie czekać, miało też zapewne zaskakujące wszystkich w PiS działanie ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro, który niespodziewanie zwołał na najbliższy weekend konwencję Solidarnej Polski próbował grać rolę, którą lubi grać najbardziej, czyli szeryfa dbającego o sprawiedliwość dla wszystkich Polaków. Podpis Dudy nieco osłabi efekt wyciąganego rewolweru, bo z Pałacu będą szły głosy do własnego elektoratu, że prezydent zamiast rewolweru jako pierwszy wyciągnął długopis i sprawę załatwił.
Jednak to tylko pozory. Jeszcze zanim prezydent złożył swój podpis w praktyce zobaczyliśmy na przykładzie sędziego Juszczyszyna jak nowe prawo będzie działać. Nie po to kładziemy na szali wszystko i swoje działanie nazywamy reformowaniem wymiaru sprawiedliwości, by jakiś nieposłuszny sędzia chciał wszystko wywrócić o góry nogami. Ale krnąbrny sędzia został w tym swoim proteście sam. Kilka wzmianek w mediach o odsunięciu go od orzekania, obcięciu pensji rewolucji nie wznieciły.
Na ulice tłumy protestujących nie wyszły, świece w proteście nie zapłonęły. Polacy znieczuleni konsekwencją władzy, przeszli obojętnie nad kolejnym działaniem wymierzonym w niezależnych sędziów. Nawet opozycja, która walkę przeciwko ustawie kagańcowej stawiała jako priorytet wydaje się zaskoczona, że to już. Co prawda poszczególni politycy zwoływali pospiesznie konferencje przed Pałacem, ale jeśli z okien przyglądał się im prezydent, to pewnie tylko się pod nosem uśmiechał.
On zrobił to, czego od niego oczekiwali ci, którzy decydują o jego dalszych losach. Swoje plany o byciu prezydentem wszystkich Polaków już i tak dawno odłożył na półkę. Już dawno stał się rzecznikiem jednej sprawy, nawet jeśli ta sprawa jest niesłuszna. Mimo, że przykryta pięknymi słowami o naprawie wymiaru sprawiedliwości i przywracaniu sądownictwu powagi i majestatu. Zamiast naprawy należy czekać na pierwsze zatrzymania i aresztowania sędziów, który się nie zastosują. O tym, co z obrazkami sędziów zakuwanych w kajdanki zrobić w kampanii wyborczej, prezydent pewnie jeszcze nie myślał. Na razie jest przekonany, że wciąż to on podejmuje decyzje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl