Czy pan myśli, panie prezydencie, że temperatura relacji Joe Biden - Andrzej Duda może być wysoka,
czy pan wróży taką dobrą temperaturę relacji? Oczywiście po tych gestach pana
prezydenta Andrzeja Dudy, które do tej pory obserwowaliśmy, a właściwie braku tych gestów.
Wie pan, temperatura na pewno będzie inna i będzie niższa, ale moim zdaniem najbardziej naturalna między polskim
prezydentem a amerykańskim.
Teraz te relacje były przegrzane?
Były przegrzane, silnie przegrzane i
moim zdaniem Polska popełnia błąd, bo myśmy prowadzili politykę pro-trumpowską, a nie pro-amerykańską
i to będzie zapamiętane. Trump oczywiście ze względów ideologicznych
podobał się rządzącym w Polsce, nie sądzę, żeby się podobał jego styl, ale może też. Weszliśmy na etap
silnego lizusostwa wobec Trumpa, no bo ta propozycja, zresztą przez Amerykanów nie podjęta, Fort
Trump to był taki dowód rzeczywiście niepotrzebnego lizusostwa, wazeliny.
Teraz to relacje będą normalniejsze, to znaczy Biden Polskę zna, Biden wie,
że Polska jest ważna w naszym regionie. Nie będzie starał się, niezależnie od tych moim zdaniem
niepotrzebnych opóźnień w składaniu gratulacji, takiego jakby małego emocjonalnego zaangażowania
ze strony Andrzeja Dudy, nie będzie starał się o tym specjalnie pamiętać. Zapewne jego doradcy
nieraz mu przypomną o tym, czy w notatkach będzie miał wspomniane, że Polska i Andrzej Duda byli tymi, którzy razem
z Putinem na końcu składali mu gratulacje, ale to nie będzie ważyło na jego polityce, bo to jest zbyt doświadczony,
rozsądny człowiek i tyle. Jak będzie mógł, to Polskę odwiedzi, w czasach
COVID-u będzie to trudne. Być może połączy wizytę w Polsce z wizytą na Ukrainie, bo wydaje
mi się, że ten kraj leży bardziej mu na sercu i zna się na nim lepiej, bo jako wiceprezydent zajmował
się właśnie Ukrainą, reformami ukraińskimi i wspomagał je, więc ja nie oczekuję tutaj
ani zasadniczego przełomu w relacjach polsko-amerykańskich, więcej może normalności i
więcej aktywności Bidena w stosunku do Unii Europejskiej, w stosunku do
NATO, aniżeli Trumpa. Więc to dla nas, moim zdaniem, jest lepiej, bo to pokaże nam raz jeszcze, że Unia
Europejska dla nas jest bardzo ważnym partnerem, a to było w ostatnich pięciu latach ewidentnie przez
rządzących bagatelizowane.
To może być rzeczywiście pewien kłopot dla zawodowych dyplomatów w Polsce - trochę z powrotem do Unii Europejskiej się
odwrócić, ale być może taka ciężka praca przed nimi, to prawda. Panie prezydencie, ale o konkretach jeszcze tych relacji transatlantyckich, jeśli
pan pozwoli, chwilę. Efektem, jak pan mówi, politycznego lizusostwa
jest ten Fort
Trump, ale czy konkretem teraz, kiedy Joe Biden będzie w Białym Domu, może być to, że tych żołnierzy, w tak zwanym
Forcie Trump w Polsce będzie mniej, czy, mówiąc krótko, żołnierzy amerykańskich na naszym terenie będzie mniej? Joe Biden może się wycofać?
Nie sądzę, ja myślę, że to jest przede wszystkim zgodne z interesami amerykańskimi, żeby żołnierze w
ograniczonej ilości byli tutaj w Polsce. Być może będzie
jakaś weryfikacja decyzji dotycząca ilości żołnierzy amerykańskich w Niemczech. Ale być może też
nie. Ja przede wszystkim cieszę się z tego, że Biden NATO będzie traktował jako organizacje,
która jest ważna nie tylko ze względów takich czysto transakcyjnych, jak widział to Trump, który chciał żeby wszyscy, zresztą zgodnie
z decyzjami NATO przed Trumpem podjętymi. Każdy kraj płacił 2% PKB na
zbrojenia i on chciał, żeby te pieniądze szły na zakupy broni amerykańskiej. No, on tak rozumiał, że tak powiem,
wzmacnianie NATO. Biden będzie to rozumiał bardziej politycznie, on będzie po prostu chciał mocniej podkreślać wagę relacji
transatlantyckich, czyli będzie więcej konsultacji, więcej dobrej
komunikacji na linii NATO - Stany, Unia Europejska - Stany, Niemcy - Stany Zjednoczone i w
moim przekonaniu to jest z korzyścią dla Polski, a Polska znajdzie tu swoje miejsce. My nie musimy się obawiać, jeżeli będziemy prowadzili
rozsądną politykę - na przykład nie obrazimy się na Bidena, że został prezydentem, czy też Andrzej
Duda się nie obrazi na Bidena, ale to nam nie grozi, jak sądzę. No to my będziemy swoją rolę odgrywać, to nie będzie nigdy rola
pierwszorzędna, bo musimy wiedzieć, że Amerykanie dla nas są strategicznym partnerem, to jest bezdyskusyjne.
Natomiast my dla Amerykanów jesteśmy ważnym partnerem, ale nie strategicznym.