Tabletki z jodkiem potasu rozwożone po Polsce. Dworczyk wyjaśnia

- Dystrybucja jodku potasu jest standardową procedurą. Eksperci dzisiaj nie wskazują na jakiś zasadniczy wzrost zagrożenia radiacyjnego - mówił w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk. Zapewnił także, że "polski rząd, jako rząd odpowiedzialny, woli być przygotowany na każdy, nawet czarny scenariusz".

Jodek potasu trafił do straży pożarnej. Michał Dworczyk wyjaśnia
Jodek potasu trafił do straży pożarnej. Michał Dworczyk wyjaśnia
Źródło zdjęć: © GETTY | Future Publishing
Sara Bounaoui

Pojawiła się informacja o tym, że straż pożarna w Polsce otrzymała tabletki z jodkiem potasu. Dworczyk w Programie Pierwszym Polskiego Radia był pytany o to w kontekście gróźb prezydenta Rosji Władimira Putina. Ten straszy Zachód użyciem broni jądrowej.

Czy należy spodziewać się zagrożenia związanego ze skażeniem radioaktywnym? - Mówiąc o jodku potasu, który jest dystrybuowany po Polsce, on rzeczywiście został dostarczony przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych do wszystkich województw i tam przez wojewodów, w oparciu przede wszystkim o Państwową Straż Pożarną, jest przygotowana dystrybucja, ale jest to standardowa procedura, którą należy zastosować - powiedział.

Podkreślił, że rząd woli przewidywać czarne scenariusze. - Być przygotowanym na scenariusze, które wierzymy, że się nie zdarzą. Eksperci dzisiaj nie wskazują na jakiś zasadniczy wzrost zagrożenia radiacyjnego - mówił Dworczyk.

Wskazał też, że w czasie toczących się działań w Ukrainie już kilkakrotnie kilka z elektrowni atomowych było tam ostrzelanych. - Tutaj musimy liczyć się z potencjalną możliwością wystąpienia jakiegoś incydentu radioaktywnego - przyznał.

Zaznaczył jednocześnie, że zdaniem ekspertów prawdopodobieństwo tego jest niewielkie. - Ale polski rząd, jako rząd odpowiedzialny woli być przygotowany na każdy, nawet czarny scenariusz - zapewnił Dworczyk.

Jodek potasu trafił do straży pożarnej

"W ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności, w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, w ubiegłym tygodniu do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej przekazano tabletki zawierające jodek potasu" - czytamy w informacji resortu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Działania wojskowe na terenie elektrowni jądrowej

Enerhoatom, operator ukraińskich elektrowni jądrowych, poinformował w poniedziałek, że wojska rosyjskie ostrzelały w nocy Południowoukraińską Elektrownię Atomową w obwodzie mikołajowskim.

Wcześniej strona ukraińska oskarżała wojska rosyjskie o ostrzeliwanie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, największej siłowni atomowej na Ukrainie. W ostatnich dniach personel tej okupowanej przez Rosjan elektrowni wyłączył ostatni działający tam reaktor w ramach środków bezpieczeństwa.

Państwowa Agencja Atomistyki podała w poniedziałek, że ostrzał Południowoukraińskiej Elektrowni Atomowej nie zniszczył systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego. "W wyniku ostrzału nastąpiła krótkotrwała przerwa w dostawie prądu, uszkodzone zostały szyby w oknach budynków elektrowni. Wszystkie trzy bloki siłowni pracują normalnie" - wyjaśniła PAA.

Agencja na bieżąco analizuje dane otrzymywane z krajowego systemu monitoringu radiacyjnego. "PAA nie odnotowała żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej. Obecnie na terenie RP nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska" - podkreśliła w poniedziałek.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) w przyjętej niedawno rezolucji wezwała Rosję do "bezzwłocznego zaprzestania wszystkich działań w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej i przeciwko niej, jak i wobec każdego innego obiektu nuklearnego na Ukrainie".

Wybrane dla Ciebie