Joanna Szczepkowska długo walczyła i dopięła swego. TVN musi przeprosić
TVN ma przeprosić Joannę Szczepkowską. Tak zdecydował sąd apelacyjny. Telewizja zarzuciła aktorce i publicystce, że jej wypowiedzi mają charakter homofobiczny. Teraz stacja wyraża ubolewanie z powodu naruszenia dóbr osobistych artystki.
Wszystko zaczęło się od wyemitowanego 26 marca 2013 roku programu "Tak jest" w TVN oraz pokazanego dzień później reportażu "Spór o gejowskie lobby w teatrze". Przypisano w nich Joannie Szczepkowskiej wypowiedzi i poglądy homofobiczne, których nie wygłosiła i nie napisała. Decyzją sądu apelacyjnego TVN musi przeprosić za to aktorkę.
"Przepraszamy za bezprawne naruszenie dobrego imienia oraz godności osobistej pani Joanny Szczepkowskiej" - brzmi fragment przeprosin, które opublikowała "Rzeczpospolita".
Materiały TVN-u dotyczyły artykułu Szczepkowskiej pod tytułem "Homodziecieństwo", który ukazał się na portalu e-teatr. Aktorka odniosła się w nim do felietonu Macieja Nowaka, który przedstawił się jako reprezentant środowisk gejowskich. Ponadto Szczepkowska opisała swoje dobre kontakty z osobami homoseksualnymi, z którymi spędzała dzieciństwo. Jednocześnie zaznaczyła, że "dyktat środowisk homoseksualnych musi się spotykać z odporem, tak jak pary gejowskie muszą się doczekać praw małżeńskich".
Zobacz także: Transseksualista, „niemowa” i karateka. Przegląd najciekawszych kandydatur w wyborach samorządowych
Jej słowa dziennikarz Andrzej Morozowski w programie "Tak jest" określił jako degenerujące, podobne do sformułowania, ze "Żydzi są winni Holokaustu". W materiałach TVN aktorkę nazwano też "Wałęsą w spódnicy". Ona sama zaś tłumaczyła, że słowo "dyktat", którego użyła w artykule, miało oznaczać bezkrytyczne narzucanie swych opinii, a nie dyktaturę.
Triumf Szczepkowskiej
Sąd przyznał rację Szczepkowskiej. W 2015 roku nakazał TVN-owi przeprosić aktorkę i przekazać na rzecz PCK 150 tys. zł. Choć artystka domagała się 300 tys. zł, w czerwcu 2016 r. sąd apelacyjny jej żądanie oddalił. Zgodził się z TVN-em, że osoby wyrażające swoje poglądy publicznie, muszą liczyć się z krytyką, a mediom przysługuje prawo do "dziennikarskiej przesady" w ich relacjonowaniu.
Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Sąd Najwyższy nakazał bowiem powtórzenie procesu. I tak aktorka dopięła swego.
- Wyrok stanowi kamień milowy w dyskusji o granicach swobody wypowiedzi i wolności prasy. Sąd potwierdził, że osoby biorące udział w debacie publicznej, muszą liczyć się nawet z bardzo ostrą krytyką, ale musi ona opierać się na prawdzie - podkreślił mec. Jakub Sewerynik, prawnik Szczepkowskiej.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl