Jest zawiadomienie do prokuratury. Nowe doniesienia od byłego ministra
Bartłomiej Sienkiewicz, stojąc przed Prokuraturą Okręgową w Krakowie, zapowiedział, że złoży zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów interweniujących w sprawie pani Joanny.
- To zawiadomienie zostało stworzone ze współdziałaniem Kamili Ferenc, pełnomocniczki pani Joanny - dodał poseł PO.
- Istotą tego zawiadomienia jest to, co widać było na nagraniach lekarzy z interwencji. Policjanci z tego, co mówili - mijając się jednocześnie z prawdą - powoływali się na podejrzenie popełnienie przestępstwa przez panią Joannę - kontynuował.
- Z tego powodu pani Joanna straciła telefon i laptop. Jej wolność została ograniczona i została w sposób haniebny upokorzona - przekonywał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Te czyny w świetle postanowienia sądu dla Krakowa-Krowodrzy były po prostu bezprawne, gdyż pani Joanna nie podległa żadnym rygorom, jednym słowem była wolna i niepodejrzewana o żadne przestępstwo. To była interpretacja policji - przypomniał Sienkiewicz.
Poseł wskazał na art. 231 kodeksu karnego. Przepis dotyczy właśnie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy.
- Mamy moment, w którym obywatel jest zdany na łaskę - w postaci policjantów - którzy fałszywie powołują się na prawo i wykonują czynności, których nie mają prawa wykonać - to jest istota tego przypadku - oświadczył.
Druga kwestia jest taka, że pojawia się zarzut upolitycznienia. Tak to sprawa na wskroś polityczna. Wszędzie tam, gdzie policja w imieniu państwa dokonuje pewnego nadużycia wobec obywatela, mamy do czynienia z polityczną sprawą, bo państwo jest polityczne - dodał.
Sprawa pani Joanny
W czwartek komendant główny policji Jarosław Szymczyk na konferencji prasowej stwierdził, że w związku ze sprawą pani Joanny "zaatakowano jego ludzi". Zaprezentowane zostały następnie nagrania rozmów lekarki pani Joanny z dyżurnym numeru 112.
Sprawę pani Joanny pierwszy raz we wtorek nagłośniły "Fakty" TVN.
Kobieta zdradziła, że jakiś czas temu zdecydowała się na przyjęcie tabletki poronnej, ponieważ ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Pani Joanna o wszystkim poinformowała o swoją lekarkę. O wszystkim poinformowana została policja, w szpitalu doszło do dramatycznych scen.
- Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć - ujawniła bohaterka materiału "Faktów". Kobiecie zabrano telefon, a mundurowi wypytywali także o jej laptop. - Ta interwencja mnie kompletnie złamała. Zniszczyła mnie - powiedziała kobieta.