Jest trop o zabójcy. Przeszła barierę i powiedziała o polskim żołnierzu pchniętym nożem
Migranci z polsko-białoruskiej granicy, mogą okazać się źródłem informacji o sprawcy zabójstwa polskiego żołnierza - taki scenariusz zakłada Straż Graniczna. Kobieta, która niedawno pokonała barierę, zwierzyła się, iż polskiego żołnierza mógł zaatakować Marokańczyk - przekazał WP mieszkaniec pogranicza.
- Staramy się wyciągnąć jak najwięcej informacji od osób, które są zatrzymywane przy przejściu granicy. To oczywiste, że w każdy sposób dążymy do wyjaśnienia ataku na naszego żołnierza. Nic więcej o kulisach tej pracy nie można powiedzieć - komentują dla WP nieoficjalnie przedstawiciele Straży Granicznej.
O zbieranie informacji na temat zabójcy polskiego żołnierza pytaliśmy w SG po relacji, którą uzyskaliśmy od Kamila Syllera z przygranicznej miejscowości Werstok. Ujawnił on, iż młoda kobieta, której udało się pokonać barierę, z własnej inicjatywy wspomniała mu o sprawie dźgnięcia nożem polskiego żołnierza. Do rozmowy Syllera i młodej migrantki doszło 4 czerwca. Przypomnijmy, że żołnierz 1 Brygady Pancernej zmarł 6 czerwca, a do samego ataku na niego doszło rankiem 28 maja na odcinku granicy pod Dubiczami Cerkiewnymi (woj. podlaskie).
Z relacji młodej kobiety wynika, że wieść o ataku na żołnierza rozeszła się wśród migrantów obecnych po białoruskiej stronie bariery. Miało to być "straszne zdarzenie dla niej i dla innych ludzi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć polskiego żołnierza. Oto co mówi się za płotem granicznym
Teraz obcokrajowcy boją się odwetu polskich służb, ma ich przerażać odpowiedzialność zbiorowa. Kamil Syller, który jest prawnikiem pomagającym cudzoziemcom w składaniu wniosków o objęcie ochroną, przekazał WP, że został pełnomocnikiem kobiety. - Na jej prośbę ujawniłem ją Straży Granicznej. Ma złożyć wniosek o ochronę międzynarodową w Polsce. Jest w placówce SG. Kontakt z nią jest już teraz utrudniony - odpowiedział na pytanie, czy można porozmawiać z migrantką.
- Powtórzyła mi to, co mówią inni zza płotu. To prawdopodobne Marokańczyk. Aż do zdarzenia chodził niezamaskowany, z odsłoniętą twarzą - przekazał WP Kamil Syller. Jego zdaniem obcokrajowcy siedzą tam miesiąc czy nawet dwa. Znają się z widzenia i obserwują. Dzięki podobnym relacjom, za cenę wpuszczenia niektórych osób do Polski nasze służby mogłyby dość szybko znaleźć świadków zbrodni. Syller dodał, że ma nadzieję, że służby już działają w ten sposób.
Zaznaczył, że w drodze wyjątku publikuje zdjęcie osoby, której pomógł.
Rusza też śledztwo białoruskiej opozycji
Rozmowy z migrantami to nie jedyny sposób na dojście do sprawcy lub sprawców ataku. O rozpoczęciu poszukiwań własnymi białoruskimi kanałami powiedział WP Alaksandr Azarau, były oficer białoruskiego MSW, obecnie opozycjonista, jeden z założycieli Związku Białoruskich Sił Zbrojnych BYPOL.
- Zakładamy, że sprawcą czy organizatorem ataku może być zamaskowany funkcjonariusz białoruskich służb. Migranci są przez nich szkoleni i wyposażani. Z naszej wiedzy wynika, że służby specjalne nakłaniają migrantów do ataków i uczestniczą w nich - mówi WP Azarau.
Organizacja BYPOL komentuje sprawę we wpisie na Telegramie. Białorusini informują tam, że nawiązali kontakt z migrantami, którzy przeszli linię granicy.
Przypomnijmy, że w czwartek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zażądał od białoruskich władz, by te "ustaliły tożsamość tego mordercy i wydały go polskim organom ścigania".
Wojna hybrydowa na granicy z Białorusią
Kiedy 6 czerwca byliśmy pod barierą graniczną, bez problemu można było spotkać i na odległość kontaktować się z migrantami. Spotkaliśmy dwóch Jemeńczyków, którzy szli wzdłuż granicy. Mieszkańcy przygranicznych osad mówili nam o setkach takich osób i powtarzających się próbach siłowego przejścia. Wyczekują oni na okazje do przejścia na polską stronę. Straż Graniczna odnotowuje około 200 usiłowań przejść granicy dziennie.
Śledztwo w sprawie śmiertelnego zranienia polskiego żołnierza przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Nie są podawane szczegóły ustaleń poza tym, że przesłuchano innych mundurowych będących świadkami ataku, zabezpieczono nóż (utkwił w ciele ofiary), jest też nagranie z monitoringu bariery.
Do ataku doszło 28 maja ok. godz. 4.30 na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Dubiczy Cerkiewnych. Żołnierz z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej został pchnięty nożem w klatkę piersiową przez migranta znajdującego się po drugiej stronie zapory. Atakujący zdołał sięgnąć uzbrojoną ręką przez barierę. Żołnierz został ugodzony w okolice klatki piersiowej. Później w stronę poszkodowanego i udzielających mu pomocy migranci rzucali gałęzie i kamienie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski