PolskaJest śledztwo ws. śmierci dziecka w Warszawie po przedwcześnie wywołanym porodzie

Jest śledztwo ws. śmierci dziecka w Warszawie po przedwcześnie wywołanym porodzie

• Śledztwo wszczęto ws. przerwania ciąży - poinformował prok. Michał Dziekański
• Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności
• Innym wątkiem śledztwa jest nieudzielenie pomocy nowo narodzonemu dziecku
• Minister zdrowia: to, co wiem na ten temat poraża, jestem przygnębiony
• Dziecka zmarło w warszawskim szpitalu po przedwcześnie wywołanym porodzie

Jest śledztwo ws. śmierci dziecka w Warszawie po przedwcześnie wywołanym porodzie
Źródło zdjęć: © Wikipedia

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. śmierci dziecka, do której doszło w warszawskim szpitalu po przedwcześnie wywołanym porodzie. Był on spowodowany ciężkim uszkodzeniem płodu.

- Śledztwo wszczęto w sprawie przerwania ciąży z naruszeniem warunków ustawowych w sytuacji, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej - poinformował prok. Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Za taki czyn art. 152 par. 3 Kodeksu karnego przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Innym wątkiem śledztwa jest nieudzielenie pomocy nowo narodzonemu dziecku. Art. 162 Kk stanowi: "Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". "Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej" - głosi par. 2 tego artykułu.

Powołując się na charakter sprawy, prok. Dziekański odmówił podania dalszych szczegółów. Dodał jedynie, że czynności procesowe "zaplanowano szeroko". Podkreślił też, że dopiero po zakończeniu postępowania będzie wiadomo, jaka będzie ostateczna kwalifikacja prawna sprawy.

Na początku marca w warszawskim szpitalu im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego w 24. tygodniu ciąży wywołano przedwczesny poród dziecka, które oprócz zespołu Downa miało mieć nieprawidłowo działające nerki i wadę serca. Dziecko żyło przez 22 minuty.

Zawiadomienie złożyła do prokuratury Fundacja SOS Obrony Życia Poczętego. Ks. Ryszard Halwa z rady fundacji mówił, że z informacji, które do fundacji dotarły, wynika, że dziecku nie udzielono pomocy i zmarło.

W szpitalu kontrolę prowadzi Ministerstwo Zdrowia. Wiceszef Jarosław Pinkas informował, że zabezpieczono dokumentację medyczną. - Sprawa jest bardzo skomplikowana - ocenił.

Radziwiłł: to, co już wiem na ten temat poraża. Muszę powiedzieć, że jestem przygnębiony

W TVN24 minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował, że nie ma jeszcze ostatecznych wniosków z kontroli. - To, co już wiem na ten temat, to poraża; muszę powiedzieć, że jestem przygnębiony - dodał. Podkreślił, że nie może mówić o szczegółach sprawy.

- Nawet gdyby okazało się, że wszystkie procedury są spełnione, to jest pytanie o te procerdury - zaznaczył Radziwiłł. - Nawet gdyby się okazało, że tutaj nie doszło do złamania prawa, to ja jestem nadal w szoku i myślę, że nie tylko ja - dodał.
Pytany, czy należy się spodziewać zmiany prawa, tak by nie można było poddawać aborcji dzieci z zespołem Downa, minister odpowiedział, że w resorcie nie toczą się takie prace. - Prawo powinno chronić prawo do życia każdego człowieka - dodał. Przyznał zarazem, że "takie inicjatywy będą się pojawiać".

Także rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska wystąpiła do szpitala o przekazanie wyjaśnień w tej sprawie. "W obecnej chwili oczekujemy na odpowiedź podmiotu leczniczego. W związku z podjęciem w niniejszej sprawie czynności przez organy ścigania wystąpiłam również o informacje do prokuratury" - poinformowała PAP.

Dodała, że zwróciła się także do Ministerstwa Zdrowia o przekazanie wyników kontroli Konsultanta Krajowego w dziedzinie położnictwa i ginekologii prof. dr hab. Stanisława Radowickiego oraz o opinię do konsultantów krajowych: w dziedzinie perinatologii i w neonatologii. "Po uzyskaniu i analizie wszystkich ww. informacji rozważę podjęcie dalszych działań w niniejszej sprawie" - podkreśliła.

W myśl ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży, aborcję można przeprowadzić, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)