Jest jedną z twarzy TV Republika. Ujawnili, że siedział w więzieniu
Były dyrektor programowy stacji TV Republika to barwna postać. Mężczyzna, który ostatnio zasłynął z protestów w obronie mediów publicznych, wszedł w konflikt z prawem, a nawet trafił do więzienia. Przedstawiany jako bohater i buntownik antysystemowy, w gruncie rzeczy ma kryminalną przeszłość.
Dotychczasowy szef programowy stacji Telewizji Republika, Witold Newelicz, opuścił swoje stanowisko. Jego fotel zajął 28 grudnia Michał Rachoń, do niedawna gwiazda telewizji publicznej. Sam Newelicz skupił się na relacjonowaniu - jako reporter - "obrony" Telewizji Publicznej przed zmianami po utracie władzy przez PiS.
Ale - jak się właśnie okazało - media dotarły do informacji, które dotyczą dużo wcześniejszej przeszłości dziennikarza.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Newelicz zanim trafił do Telewizji Republika, nie miał żadnego doświadczenia w mediach. Mimo to doczekał się wysokiego stanowiska - zastąpił w kwietniu 2021 roku Tomasza Terlikowskiego na wspomnianym stanowisku szefa programowego stacji.
Jego szefowie przedstawili go wówczas na oficjalnej stronie kanału jako założyciela grupy Front Antykomunistyczny i odważnego buntownika, który zdecydował się "podpalić konsulat sowiecki w Krakowie, w 1989 roku okupował komitet PZPR i niszczył pomnik Lenina".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem antykomunistyczny działacz po upadku systemu parał się produkcją narkotyków. Został na tym złapany, osądzony i dostał wyrok pięciu lat pozbawienia wolności.
Jest jedną z twarzy TV Republika. Ujawnili, że siedział w więzieniu
Znany jako "chemik z Krakowa" zajmował się przetwarzaniem słomy makowej. W domowych warunkach wytwarzał polską heroinę.
Po odsiedzeniu wyroku wyszedł na wolność, ale musiał wrócić do zakładu karnego. Odwieszono mu bowiem wyrok za napaść na policjanta.
53-letni dziś dziennikarz tłumaczy, że popełnił błędy, za które powinien pokutować przez całe życie, ale zawrócił ze złej drogi. Od tego czasu "stara się żyć po bożemu".