Jerzy S. skazany. Jest drugi wyrok
Krakowski sąd uznał Jerzego S. za winnego spowodowania niebezpieczeństwa w ruchu drogowym po spożyciu alkoholu. Wcześniej aktor usłyszał wyrok za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Decyzją sądu Jerzy S. za spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym po spożyciu alkoholu musi zapłacić karę w wysokości trzech tys. zł. Sąd zasądził także 70 zł w ramach kosztów postępowania i 300 zł opłaty. Wyrok jest nieprawomocny.
Drugi wyrok dla Jerzego S.
1 marca Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy uznał Jerzego S. za winnego prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Aktor otrzymał zakaz prowadzenia samochodu przez trzy lata, karę grzywny w wysokości 12 tys. zł oraz 6 tys. zł wpłaty na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Ma też zapłacić prawie 4,3 tys. zł tytułem postępowania kosztów sądowych. Wyrok nie jest prawomocny.
Wysokość kary sąd ustalił na podstawie średniego stopnia szkodliwości czynu społecznego, stanu majątkowego oskarżonego oraz wysokości miesięcznego dochodu aktora, a także uwzględniając jego podeszły wiek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Nawet poseł Ziobry to przyznaje. "Poszli o most za daleko"
Tak tłumaczył się Jerzy S.
Jerzy S. 17 października 2022 roku, prowadząc samochód marki Lexus, miał doprowadzić do kolizji z 44-letnim motocyklistą. Jak się okazało, miał ok. 0,7 promila alkoholu w organizmie.
Wyjaśniając sprawę, aktor wskazywał m.in., że wypił trzy, cztery lampki wina do obiadu. Zapomniał o umówionym na ten dzień wywiadzie z dziennikarzem. Czując się dobrze i w przekonaniu, że alkoholu nie ma w organizmie, wyjechał bocznymi drogami - z powodu remontu ul. Królowej Jadwigi - na spotkanie z dziennikarzem.
Aktor tłumaczył, że najpierw odjechał z miejsca zdarzenia, ponieważ nie poczuł, aby spowodował kolizję i by zranił motocyklistę, który - jak wspominał - krzyczał i nie wyglądał na poszkodowanego. Jak podkreślił, miał wrażenie, że krzyczący obcy mężczyzna może go zaatakować.
Jerzy S. zaznaczył, że żałuje tamtego zdarzenia i nigdy wcześniej nie prowadził pod wpływem alkoholu. Zauważył też, że miał rozładowany aparat słuchowy w prawym uchu, co dodatkowo sprawiło, że nie widział, o co dokładnie chodziło na początku po zdarzeniu. Po kolizji aktor wydał publiczne oświadczenie, w którym przepraszał.