Jerzy S. usłyszał wyrok. Jest decyzja sądu
W środę przed krakowskim sądem rejonowym zapadł wyrok w sprawie aktora Jerzego S. Jak uzasadniono, materiał dowody pozwala tylko na postawienie zarzutu prowadzenia w stanie nietrzeźwości.
01.03.2023 | aktual.: 01.03.2023 13:36
Sąd orzekł wobec Jerzego S. karę zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata, grzywny w wysokości 12 tys. zł oraz 6 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Aktor ma też zapłacić prawie 4,3 tys. zł tytułem postępowania kosztów sądowych. Wyrok nie jest prawomocny.
Jerzy S. nie pojawił się w sądzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Również dziś policja skierowała do sądu rejonowego w Krakowie wniosek o ukaranie Jerzego S. za spowodowanie kolizji 17 października 2022 r.
- Dzisiaj policjanci z Komisariatu IV Policji skierowali do Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy wniosek o ukaranie 75-latka za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Jest to wykroczenie z artykułu 86 kodeksu wykroczeń, paragraf 2 – powiedziała w środę PAP Elżbieta Znachowska-Bytnar z zespołu prasowego komendy miejskiej policji.
Za to przestępstwo sąd może nałożyć na Jerzego S. grzywnę w wysokości 30 tys. zł.
Decyzja sądu ws. znanego aktora
Jak uzasadniał wyrok sędzia Tomasz Rutkowski, materiał dowody pozwala tylko na postawienie zarzutu prowadzenia w stanie nietrzeźwości. Wysokość kary sąd ustalił na podstawie średniego stopnia szkodliwości czynu społecznego oraz na podstawie stanu majątkowego oskarżonego wysokości miesięcznego dochodu aktora (6 tys. zł), a także uwzględniając podeszły wiek oskarżonego.
Obrońca Jerzego S., Jakub Dzwoniarski, wystąpił z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze i zaproponował niższą karę finansową - grzywnę w wysokości 240 stawek dziennych po 50 zł stawka oraz 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Obrona jest zgodna z prokuraturą, co do zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata.
Podczas posiedzenia sędzia odczytał wyjaśnienia aktora. Jerzy S. wskazywał m.in., że 17 października wypił trzy, cztery lampki wina do obiadu. Zapomniał, że miał umówiony tego dnia wywiad z dziennikarzem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czując się dobrze i w przekonaniu, że alkoholu nie ma w organizmie, wyjechał bocznymi drogami – z powodu remontu ul. Królowej Jadwigi - na spotkanie z dziennikarzem. Aktor tłumaczył, że najpierw odjechał z miejsca zdarzenia, ponieważ nie poczuł, aby spowodował kolizję i zranił motocyklistę, który – według aktora – krzyczał i nie wyglądał na poszkodowanego.
Jak podkreślił, miał wrażenie, że krzyczący obcy mężczyzna może go zaatakować. Jerzy S. zaznaczył, że żałuje tamtego zdarzenia i nigdy wcześniej nie prowadził pod wpływem alkoholu. Zauważył też, że miał rozładowany aparat słuchowy w prawym uchu, co dodatkowo sprawiło, że nie widział, o co dokładnie chodziło na początku po zdarzeniu 17 października.
Prokurator Bartłomiej Legutko zgodził się z obroną, co do nieposzlakowanej opinii aktora, ale – uzasadniając wniosek o wyższą karę – podkreślił, że nawet osoby znane o nieposzlakowanej opinii muszą ponieść karę.
Aktor w momencie zatrzymania na al. Mickiewicza miał ok. 0,7 promila alkoholu w organizmie.
Potrącony motocyklista zabiera głos
Z dziennikarzami w sądzie rozmawiał motocyklista potrącony przez aktora. - Mam paraliż w lewej dłoni, w ostatnich miesiącach funkcjonuję tylko dzięki antydepresantom – powiedział pan Sławomir, 44-letni motocyklista, który uczestniczył w kolizji z samochodem kierowanym przez Jerzego S. Pan Sławomir przyszedł do sądu, ale nie był na sali rozpraw i na ogłoszeniu wyroku.
W rozmowie z mediami twierdził też, że nagranie przekazane śledczym zostało zmanipulowane i nie ma na nim samego momentu kolizji. Jego zdaniem została wycięta ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia.