Aneksja Krymu. Merkel naciskała, by nie stawiać oporu?
Była kanclerz Niemiec miała interweniować u władz w Kijowie, by nie broniły się przed aneksją Krymu w 2014 roku. Tak twierdzi były wysoki rangą litewski wojskowy.
O tym, że ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel miała w 2014 roku naciskać na Ukraińców, mówi były głównodowodzący sił zbrojnych Litwy Jonas Vytautas Zukas.
Wypowiedź ta znalazła się w wydanej w tym roku książce Zukasa, o której pisze w piątek niemiecki dziennik "Die Welt". Gazeta podaje, że sprawa wywołała oburzenie na Litwie, ale jak dotąd nie była znana poza tym krajem.
Kaczyński na konwencji PiS: Mamy dwie opcje: niemiecką i niemiecko-brukselską
Telefon z Berlina
Pytany przez "Die Welt" o szczegóły Jonas Vytautas Zukas odpowiada, że jako litewski dowódca przebywał w przeszłości w Kijowie. Miał tam rozmawiać z Ołeksandrem Turczynowem – byłym szefem ukraińskich służb specjalnych i byłym przewodniczącym parlamentu.
Na pytanie Zukasa, dlaczego w 2014 roku Ukraińcy nie bronili przed zajęciem przez Rosjan gmachu parlamentu na Krymie, Turczynow miał stwierdzić, że takie było zalecenie Angeli Merkel wyrażone w rozmowie telefonicznej.
"Die Welt" ocenia, że byłoby to skandaliczne. Gazeta poprosiła biuro Merkel o komentarz, ale w odpowiedzi usłyszała, że była kanclerz nie komentuje pojawiających się w przestrzeni medialnej pojedynczych opinii.
Trzy błędy Merkel
Niemiecki dziennik ocenia, że kraje Europy Środkowej i Wschodniej mają złe zdanie o rządach kanclerz Angeli Merkel, nie tylko od czasu jej wywiadu dla węgierskiego portalu Partizan, w którym sugerowała pośredni związek między wybuchem wojny w Ukrainie, a niechęcią krajów regionu do negocjacji z Rosją.
"Za surowymi ocenami Merkel w Europie Środkowo-Wschodniej stoi zasadnicze założenie, że kanclerz wyrządziła Niemcom i Europie znaczną i przede wszystkim trwałą szkodę w trzech ważnych obszarach polityki, umożliwiając w ten sposób wojnę Putina lub przynajmniej sprzyjając jej" - piszą autorzy artykuł Philipp Fritz i Pavel Lokshin.
Chodzi o uzależnienie Niemiec od rosyjskich dostaw energii, ogólną naiwność w podejściu do Rosji i niedocenienie skutków, jakie dla Europy niosła ze sobą masowa imigracja – czytamy w "Die Welt".