Jerzy Owsiak: To były najtrudniejsze cztery godziny mojego życia

- Polityka? Największa kara. Emocjonalnie bym się w tym nie zmieścił - deklaruje szef WOŚP. W obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Jerzy Owsiak opowiada o pierwszych godzinach po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Jerzy Owsiak: To były najtrudniejsze cztery godziny mojego życia
Źródło zdjęć: © Jerzy Owsiak/FB | Jerzy Owsiak/FB
Michał Wróblewski

Owsiak opowiada m.in., jak dowiedział się o ataku na polityka. - Powiedzieli mi ludzie z naszej ekipy. Nie chwyciłem powagi sytuacji. Pierwsza myśl: ktoś wpadł na scenę i zrobił burdę, będzie o tym głośno, przed nami dużo roboty. Ale zaraz zaczęły napływać wiadomości (...) Nasi lekarze dzwonili do kolegów z Gdańska, by dowiedzieć się więcej. Ale to Danek [kardiochirurg prof. Bohdan Maruszewski, członek zarządu WOŚP] uzmysłowił nam, jak poważna jest sytuacja - mówi szef WOŚP.

Zdradza, że ostatnie cztery godziny finału WOŚP były najtrudniejszymi w jego życiu.

"Ten widok przeważył"

- Dlaczego zrezygnowałeś z kierowania Orkiestrą? - pyta Owsiaka dziennikarka "GW".

- Podczas tegorocznego finału po raz pierwszy się coś rozsypało. Zrobiłem to (...), co podyktowało mi serce (...) Stół, za którym siadam na konferencji po finale, jest zawsze kolorowy, ugina się od przedmiotów przekazywanych na aukcje. Tamtego dnia był czarny. Nic już nie było takie jak kiedyś. Ten widok przeważył. O tym, że zamierzam zrezygnować, powiedziałem w fundacji 10 minut przed konferencją - przyznaje szef WOŚP, który po kilku dniach wrócił do kierowania Orkiestrą.

Jak dodaje Owsiak: - Czułem się również odpowiedzialny wobec ludzi z fundacji. Nie miałem pewności, czy będą chcieli ze mną dalej pracować. Równie dobrze za jakiś czas mogli powiedzieć, że nie sprawdziłem się, skoro do czegoś takiego doszło.

Czy w organizacji WOŚP coś się zmieni? Owsiak odpowiada, żę "to zdarzenie ma zmienić nas, Polaków, ale nie powinno w żadnym stopniu zmienić organizacji festiwalu i finałów". - Nie wprowadzimy nowych zasad, dodatkowych ochroniarzy ani jednostek specjalnych. Życie pokazuje, że choćbyśmy nie wiem jak chronili lotniska, jak np. to w Brukseli, i maratony, jak np. ten w Bostonie, to jeżeli jest samotny wilk, który chce dokonać zamachu, to zrobi to. A jednak po tragedii w Bostonie maratony w innych miastach organizowane są w ten sam sposób, co dawniej (...) Uważam, że prośby o bezpieczeństwo bardziej musimy kierować do ludzi. By byli uważni, by reagowali. - wyjaśnia szef WOŚP.

Dystans do polityki

Owsiak mówi także o obrażaniu wdowy po śp. prezydencie Gdańska. - Jestem wciąż pod wrażeniem potoku najbardziej prymitywnych, podłych słów, jaki wylał się po wywiadzie telewizyjnym z Magdaleną Adamowicz. Polaków czeka potwornie trudne zadanie nareperowania siebie. Jest nam dziś źle? Miejmy pretensje nie do świata, ale wyłącznie do siebie za bandycki język, który dziś w Polsce szaleje. Co jeszcze musi się stać, żeby ludzie połapali się, że tym językiem robimy krzywdę samym sobie? - pyta szef WOŚP.

Jednocześnie deklaruje: - Ja, Jurek Owsiak, dystansuję się do wszystkich dyskusji o charakterze politycznym w kontekście tragedii w Gdańsku.

Choć szef WOŚP zwraca uwagę na - jak mówi - "ogromny problem związany z więzieniami". Od lat przychodzą do nas listy od więźniów. Proszą nas o zeszyty, ołówki, cokolwiek, by przełamać beznadzieję, w której tkwią. Resocjalizacja to fikcja, a kiedy wychodzą, nie mają nic. Wpadają w biedę, popełniają kolejne przestępstwa, a system ich nie widzi. Problem nierozwiązany od lat, narastający, a teraz widzimy, jakie to ma skutki - mówi Owsiak.

W przypadku zabójcy prezydenta, jak twierdzi szef WOŚP, zawiodły procedury. - Przecież matka Stefana W. alarmowała policję, że jego pobyt na wolności może być ryzykowny. A z tego, co donoszą media, wynika, że wszystkie instytucje, które powinny na to zareagować, nie sprawdziły się - przekonuje rozmówca "Gazety Wyborczej".

Powrót do Orkiestry

A kiedy zdecydowałeś, że wracasz? - pyta Owsiaka dziennikarka "GW".

Ten opowiada: - W poniedziałek po rezygnacji jak co tydzień poprowadziłem wieczorną audycję w Antyradiu. Przyjechali tam po mnie współpracownicy i poprosili, bym wrócił z nimi do fundacji. Czekała tam niemal cała ekipa. Ludzie chcieli być razem. Nieprawdopodobnie scalająca sytuacja. Gadaliśmy, ja ryczałem, oni ryczeli. Na pogrzeb do Gdańska pojechaliśmy z Dzidzią w piątek. Wziąłem ze sobą rozliczenie Pawła Adamowicza, 5613 zł 11 gr - tyle zebrał podczas finału. Kiedy po pogrzebie wyszliśmy z kościoła, czekała na nas cała fundacyjna ekipa. Sami się zorganizowali i przyjechali, aby być z nami. Popatrzyłem na nich wszystkich i to poczułem. Odprowadziliśmy ich do autobusu. W drodze do hotelu, przy Motławie, powiedziałem do Krzycha [Krzysztof Dobies, rzecznik prasowy WOŚP]: „Masz sprawny telefon? To nagrywamy”. Powiedziałem „wracam”. Buch! Kamień z serca. Anita, nie było w tym żadnej kalkulacji! To jest nasza fundacja, a ja poczułem, że chcę z nią być.

Dziennikarka pyta także Owsiaka, czy widzi się w Polsce "w jakiejś dodatkowej roli". - Polityka? Największa kara. Emocjonalnie bym się w tym nie zmieścił - deklaruje szef WOŚP.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Daj znać przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (300)