Jerzy Bahr: Jarosław Kaczyński powiedział mi wtedy: "pan nie stracił brata bliźniaka"
Jarosław Kaczyński powiedział mi wtedy: "pan nie stracił brata bliźniaka". To zrobiło na mnie duże wrażenie. Uświadomiłem sobie, ze jego odczuwanie jest nieporównywalne z nikim z nas - powiedział Jerzy Bahr, były ambasador Polski w Rosji w programie "Fakty po Faktach" w TVN24. Dyplomata wspominał pierwsze godziny po katastrofie smoleńskiej.
Przeczytaj wywiad Wirtualnej Polski z Jerzym Bahrem "Nagle zrobiło się kompletnie biało"
Jerzy Bahr odniósł się do zarzutów Joachima Brudzińskiego, który mówił, że ciała ofiar zostały ułożone w "ruskich trumnach". Dyplomata powiedział, że gdyby u nas wydarzyła się jakaś katastrofa, ułożylibyśmy ciała w polskich trumnach, "to byłby nasz pierwszy gest". - Gdyby ktoś wtedy uznał, że to bluźnierstwo z naszej strony, to myślę, że to by nas bardzo uderzyło. I tej reakcji byśmy w ogóle nie zrozumieli - mówił Jerzy Bahr.
- To było naturalne, że zanim dojedzie polska trumna, trzeba włożyć ciało do tamtejszej - mówił dyplomata.
Jerzy Bahr tłumaczył, dlaczego Władimir Putin nie chciał zgodzić się na to, by Jarosław Kaczyński zabrał od razu ciało brata do Polski. Ambasador mówił, że Putin chciał pożegnać tragicznie zmarłego prezydenta RP z odpowiednimi honorami. Bahr przypomniał, że ceremonia pożegnania Lecha Kaczyńskiego odbyła się dzień po katastrofie.
Dyplomata odniósł się też do zarzutów, że nie stanął przy ciele prezydenta, że nie szukał go i odjechał z miejsca katastrofy. Bahr mówił, że zna te zarzuty i się z nimi nie zgadza. Tłumaczył, że po katastrofie nie dało się dostać do miejsca tragedii. Bahr mówił, że gdy zobaczył, iż na miejscu tragedii działają rosyjskie służby, są BOR-owcy oraz przedstawiciele konsulatu, poczuł, że powinien pojechać do ludzi, którzy czekali na prezydenta w lesie katyńskim, gdzie miała odbyć się msza święta. - To było dla mnie bardzo ważne - dodał.
Ambasador skomentował też sprawę pomylenia zwłok ofiar katastrofy. Bahr, który uczestniczył w zamykaniu trumny z ciałem Ryszarda Kaczorowskiego, mówił, że ponieważ bardzo dobrze znał prezydenta, był pewien, że to jego zwłoki. Później okazało się jednak, że nastąpiła pomyłka. - Gdyby ktoś mnie dzisiaj spytał, kogo widziałem, ja bym pod przysięgą powiedział, że pana prezydenta Kaczorowskiego - zaznaczył Bahr.