Policjant zostawił martwych kolegów na jezdni i uciekł. Tragedia w Kobyłce
Do tragicznego wypadku doszło w Kobyłce (województwo mazowieckie). Mercedes uderzył w krawężnik. Wtedy z auta wypadło dwóch mężczyzn, którzy jechali na bagażniku. Koledzy porzucili swoich martwych znajomych i uciekli. Zostali zatrzymani. Teraz nadkom. Sylwester Marczak poinformował, że jeden z nich to warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą.
Autem marki Mercedes podróżowało czterech mężczyzn. Dwóch z nich jechało na bagażniku. Samochód w pewnym momencie uderzył w krawężnik. Informacje o tym zdarzeniu przekazano na profilu "Miejski Reporter". W komunikacie na Facebooku czytamy, że do wypadku doszło w nocy ze środy na czwartek.
Makabryczny wypadek w Kobyłce. Policjant uciekł z miejsca tragedii
Oficjalne informacje pojawiły się także ze strony policji. - Niestety w nocy w Kobyłce doszło do tragicznego zdarzenia. Przed północą uwagę policjantów zwróciło skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego i pasażerów przejeżdżającego kabrioletu, w którym na bagażniku siedziały dwie osoby. Policjanci niezwłocznie ruszyli za autem. Kierowca kabrioletu stracił panowanie na łuku drogi. Wtedy doszło do tragedii - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową nadkom. Sylwester Marczak.
Rzecznik prasowy stołecznej policji potwierdził, że w wyniku zdarzenia dwie osoby zginęły, a dwie kolejne uciekły. Na miejsce natychmiast przyjechali kolejni policjanci, a Komendant Powiatowy Policji z Wołomina ogłosił alarm.
- Tuż przed godziną 1 zatrzymano obydwu mężczyzn. Niestety jednym z nich okazał się warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą - wskazał nadkom. Marczak.
- Bez względu na to, czy był pasażerem czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby. Jest to tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna - dodał. Decyzją prokuratury obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyli". Rekordowe upały
Makabra w Kobyłce. Zginęło dwóch mężczyzn
W wyniku zderzenia się pojazdu z krawężnikiem na jezdnię z bagażnika wypadło dwóch mężczyzn. "Miejski Reporter" dodał, że "jeden z nich głową uderzył w asfalt, a drugi w betonowy słup". Mężczyźni zginęli na miejscu.
Pozostali uczestnicy wypadku jechali dalej jeszcze przez kilkaset metrów. Następnie wjechali w słup. Z miejsca wypadku uciekł kierowca razem z pasażerem na piechotę. Mężczyźni porzucili auto, nie udzielili też pomocy kolegom.
Serwis TVN24 ustalił, że wypadek miał miejsce na ulicy Ręczajskiej w Kobyłce po północy. Ofiary śmiertelne miały ok. 30 lat.
- Po dojeździe naszych strażaków na miejsce zdarzenia okazało się, że pojazdem typu kabriolet podróżowały cztery osoby. Z nieznanych przyczyn auto uderzyło w słup, w wyniku czego dwie osoby wypadły z pojazdu. Dwie osoby, które nie odniosły obrażeń, uciekły z miejsca zdarzenia - powiedział w rozmowie z serwisem TVN24 Jan Sobków z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie.
Na miejscu oprócz strażaków pojawili się także medycy oraz policjanci z psem tropiącym. Początkowo była prowadzona reanimacja, ale zadecydowano o jej przerwaniu.
Przeczytaj też: