Jarosław Kaczyński zignorował 24 mln Polaków. Politycy PiS tłumaczą szefa
Na propozycję wspólnej debaty WP i Onetu z udziałem Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska sztab PiS nie zareagował. Decyzję próbują pokrętnie wyjaśnić posłowie tej partii. - Pan Tusk nie jest partnerem do dyskusji dla pana prezesa - mówi Zbigniew Girzyński. Inni zaś powtarzają przekaz, że "prezes Kaczyński powinien debatować z Manfredem Weberem".
31 lipca redaktorzy naczelni Onetu i Wirtualnej Polski zaprosili do przedwyborczej debaty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczącego PO Donalda Tuska. Politycy dostali konkretny termin na udzielenie odpowiedzi. Odpowiedź była tylko jedna.
"Jasno poinformowaliśmy, że obu nam zależy na dyskusji na argumenty i merytorycznej wymianie poglądów" - piszą redaktor naczelny WP Paweł Kapusta i naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk. Portale docierają co miesiąc do 24 mln Polaków.
Donald Tusk od razu zadeklarował gotowość wzięcia udziału w debacie, a Jarosław Kaczyński i jego ludzie propozycję zignorowali. Nie wyjaśnili nawet do końca, dlaczego prezes PiS nie chce debatować z Tuskiem. Zapytaliśmy więc o to wprost posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I tak np. zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego z koła Polskie Sprawy (które ma podpisaną umowę koalicyjną ze Zjednoczoną Prawicą, a sam Girzyński do Sejmu wszedł z list ZP - red.) jest przekonany, że debata liderów dwóch największych ugrupowań nie ma sensu.
- Nie - odpowiada krótko na pytanie Wirtualnej Polski poseł. - Pan Tusk nie jest partnerem do dyskusji dla pana prezesa - przekonuje. I więcej do powiedzenia już nic nie ma.
Jak Fogiel unika odpowiedzi
Z kolei poseł Radosław Fogiel z pytaniem o debatę najpierw odsyła do sztabu. I byłby to wyjątkowo sensowny krok, gdyby nie fakt, że to sztab wyborczy Zjednoczonej Prawicy zignorował zaproszenie. I to przedstawiciele tego samego sztabu nie wysłali najmniejszego wyjaśnienia, dlaczego debata liderów nie może się odbyć.
Dopytujemy o to, czy jego zdaniem Polacy zasługują na to, żeby przed wyborami wysłuchać dyskusji liderów dwóch głównych ugrupowań. - Polacy zasługują przede wszystkim na to, żeby ich samych słuchać i oddać im głos w ważnych sprawach - dlatego pytamy o nie w referendum - mówi Radosław Fogiel.
Na pytanie o debatę zatem nie odpowiada, stosuje prosty unik.
- Ta debata trwa przecież - zaskakuje z kolei swoją odpowiedzią poseł Marek Ast.
Po chwili precyzuje, że nie jest to debata liderów, a - w jego ocenie - debata PiS z Polakami. - My rozmawiamy z mieszkańcami Polski, z wyborcami, przedstawiamy nasz program, więc niech Donald Tusk też pokaże swój program - przekonuje.
I dodaje, że debata między oboma politykami jednak nie powinna się odbywać.
W kółko to samo. Posłowie PiS podchwycili przekaz o Weberze
- W przypadku Donalda Tuska, który w swoich wystąpieniach nawołuje przede wszystkim do agresji, posługuje się nieprawdą, taka debata nie miałaby najmniejszego sensu - przekonuje Marek Ast. W momencie, gdy rozmawiamy - prezes PiS Jarosław Kaczyński występuje w Uniejowie. "Donald Tusk to jest czyste zło" - mówi o politycznym konkurencie.
I kolejni politycy PiS też zaczynają mówić o Donaldzie Tusku, gdy pada pytanie o ich stosunek do debaty.
- Nie wiem, wszystko zależy jakie są warunki - zastanawia się przez chwilę były minister rolnictwa i wicepremier Henryk Kowalczyk.
- Jak do tej pory Donald Tusk zachowuje się tak, że nie ma o czym debatować. Tylko epitety rzuca i oszczerstwa, a żadnej merytorycznej dyskusji nie ma. Póki nie będzie merytorycznej dyskusji, choćby nawet jakiegoś programu wyborczego Koalicji Obywatelskiej, to debata nie ma sensu. Oni najpierw muszą wiedzieć, czego chcą - dodaje Kowalczyk. I powtarza tezy Prawa i Sprawiedliwości o "braku programu".
Kowalczyk jest na starcie przekonany, że jakakolwiek debata zamieniłaby się w "pyskówkę".
Poseł Jan Dziedziczak z kolei nawiązał do częstego ostatnio argumentu, że "Donald Tusk jest człowiekiem Manfreda Webera", czyli przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO. W ten sposób premier Mateusz Morawiecki i jego otoczenie sugerowało, że na spotkanie z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej szkoda czasu, bo i tak nie jest decyzyjny.
A kolejni posłowie PiS podchwycili przekaz. I tak właśnie poseł Dziedziczak sugeruje, że zamiast z Tuskiem, Jarosław Kaczyński powinien debatować właśnie z europejskim politykiem. "Jestem zwolennikiem debaty z Weberem. Po co rozmawiać z pomocnikiem, lepiej z szefem" - odpowiada kuriozalnie poseł.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: