Jarosław Kaczyński pierwszy raz po wygranej Dudy: To ogromny sukces

- Wygraliśmy mimo walki na zasadzie jeden przeciwko wszystkim, przy ostrej kampanii, często łamiącej wszelkie zasady - podkreśla Jarosław Kaczyński w wywiadzie z PAP. Prezes PiS mówi w nim m.in. o tym, że sytuacja mediów w Polsce "powinna ulec zmianie". Zapowiada też, że jeżeli partia będzie chciała, to zostanie na jej czele, ale nie wie, czy na pełną kadencję.

Jarosław Kaczyński pierwszy raz po wygranej Dudy: To ogromny sukces
Źródło zdjęć: © Adam Chelstowski / Forum

14.07.2020 | aktual.: 04.08.2020 07:09

Państwowa Komisja Wyborcza przedstawiła wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich na podstawie danych ze wszystkich obwodowych komisji. Andrzej Duda uzyskał w sumie 10 mln 440 648 głosów, co daje mu 51,03 proc. Rafał Trzaskowski Trzaskowski otrzymał 10 mln 18 tys. 263, co przekłada się na 48,97 proc. poparcia. Frekwencja wyniosła 68,18 proc.

- Wygraliśmy mimo walki na zasadzie jeden przeciwko wszystkim, przy ostrej kampanii, często łamiącej wszelkie zasady; zwycięstwo w tej sytuacji jest ogromnym osobistym sukcesem prezydenta Andrzeja Dudy i ogromnym sukcesem partii - tymi słowami Jarosław Kaczyński w poniedziałek po raz pierwszy skomentował wygraną Andrzeja Dudy.

"Jeżeli partia będzie chciała, zostanę. Ale nie wiem, czy na pełną kadencję"

Kaczyński w rozmowie z PAP mówił m.in. o tym, że sytuacja w polskich mediach "powinna ulec zmianie". Jednak zapewnił, że PiS nie zrobi niczego, co godziłoby w wolność mediów. Kaczyński poinformował też, że wkrótce odbędą się wybory władz centralnych PiS, a sam zostanie w partii, jeżeli ta będzie tego chciała. - Mogę powiedzieć jedno: generalnie uważam, że polityką powinni się zajmować ludzie do pewnej granicy wieku. Gdzie ona przebiega, to zawsze jest kwestia indywidualna - mówi Kaczyński.

I wyjaśnił, że "nie można zanadto trzymać tego młodszego pokolenia, choć już całkiem dojrzałego, bo po 50-tce, w sytuacji, gdy ktoś stoi nad nimi, choć jest o prawie pokolenie starszy".

- Trzeba więc na pewno brać pod uwagę też i ten moment, który musi się zbliżać, kiedy odejdę. Ale czy to będzie już teraz, to o tym zdecyduje partia. Jeśli partia będzie ode mnie tego oczekiwała, to odejdę bez jakichkolwiek pretensji. Jestem bowiem szefem dwóch kolejnych partii bardzo długo, wystarczająco długo. Ale jeśli będzie inaczej, to pewnie jeszcze podejmę się tego zadania, choć nie wiem, czy na pełne cztery lata kadencji - mówił prezes PiS.

Prezes PiS: "Sytuacja w mediach powinna ulec zmianie"

Kaczyński zwrócił też uwagę, że sytuacja w polskich mediach powinna "ulec zmianie", ale zapewnił, że PiS nie zrobi niczego, co godziłoby w wolność mediów. Poinformował też, że wkrótce odbędą się wybory władz centralnych PiS.

Jak twierdzi Kaczyński, szczególnie intensywna była ostatnia część kampanii. - Sam prezydent jest świetnym mówcą, świetnie czuje się wśród ludzi i wykorzystał to w pełni. Nie mniej widoczny był premier Mateusz Morawicki, bywało, że odwiedzał 11 powiatów jednego dnia. To było zadanie trudne fizycznie, ale premier ma kondycję sportowca, mimo że w wieku nie jest już sportowym. Bardzo ważna była też aktywność naszych posłów, senatorów, samorządowców, a także osób, które nie pełnią jakichś funkcji, są w centrali, albo ludzi, którzy postanowili się zaangażować ten jeden raz. Razem to była mocna armia, która dużo zdziałała - mówi Kaczyński.

A na pytanie o to, czy nie obawia się tego, że z elektoratu PiS odchodzą młodzi wyborcy, Kaczyński odpowiedział: - W żadnym razie nie lekceważmy tego, co się wydarzyło, jeśli chodzi o młode pokolenie. Musimy jednak znać pewne realia. Wśród młodych ludzi zwykle jest tendencja do oczekiwania jakiejś zmiany, nowości. Stąd - jak nam się wydaje - ta porażka.

Prezes PiS stwierdził też, że nie można "lekceważyć wpływu mediów czy opiniotwórczych ośrodków na młodych ludzi, którzy są z natury rzeczy mniej doświadczeni życiowo, nie mają we własnych życiorysach wielu elementów porównawczych, które mają starsi". Dlatego - według Kaczyńskiego - mogą być "podatni na rozmaite działania perswazyjne".

Prezes PiS: "Media w Polsce powinny być 'polskie'. Będziemy w tym kierunku działać"

Jarosław Kaczyński zapewnił, że w Polsce "nikt nikomu nie ogranicza żadnych praw, począwszy od wolności słowa".

- Ona jest w Polsce prawdopodobnie mocniejsza niż w jakikolwiek innym kraju w Europie. Nikt nie ogranicza wolności demonstracji, nikt nie ogranicza swobód odnoszących się do demonstrowania różnego rodzaju stylów życia. Nie ma też niczego, co by godziło w mechanizmy demokratyczne - mówił Kaczyński.

I podkreślił, że twierdzenie, że w Polsce ktoś nastaje na demokrację czy na wolności obywatelskie, jest "zupełnie oderwane od rzeczywistości".

- Nie mamy zamiaru niczego ustawiać - odpowiedział Kaczyński na pytanie dot. mediów, które boją się w Polsce "repolonizacji". A potem stwierdził: - Sytuacja w polskich mediach jest dość dziwna na tle innych państw, teraz już także tych bliskich nam, np. Czech. Tam to się zmieniło i my też uważamy, że to się powinno zmienić.

Według Kaczyńskiego media w Polsce powinny być "polskie". - Nie możemy zakazać, żeby brały udział w, wydaje mi się, zewnętrznie inspirowanych kampaniach, żeby jednych niszczyły, a drugich nie zauważały, żeby przedstawiały zupełnie fałszywy obraz Polski i świata. Możemy doprowadzić do tego, że mediów, które patrzą na rzeczywistość bardziej realistycznie, będzie więcej niż w tej chwili. W tym kierunku będziemy próbować działać - zapowiedział Kaczyński.

I zaznaczył, że nie liczy na to, że że TVN "stanie się telewizją propisowską, albo że przestanie istnieć". - Nie. Wiemy, że on będzie, że będzie wobec nas krytyczny, ale może uda się doprowadzić do tego, żeby były jakieś miary - powiedział prezes PiS.

Kaczyński: "Nie wykluczam, że pracę nad dekoncentracją mediów zostaną podjęte"

Wyjaśnił, że teraz nie ma żadnych prac nad projektem dotyczącym dekoncentracji mediów. - Ale nie wykluczam, że będą rzeczywiście podjęte. Będziemy się starali robić wszystko, żeby sytuacja pod tym względem się unormowała - powiedział Kaczyński.

Kaczyński przyznał też, że wieczór wyborczy spędził modląc się na Jasnej Górze. I wyjaśnił też, dlaczego nie pojawiał się podczas kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. - W ramach dyfamacyjnej kampanii wobec Andrzeja Dudy używano określenia 'długopis, sugerując, że podpisuje wszystko co mu podyktuję. Choć to absolutna nieprawda - wytłumaczył prezes.

Kaczyński liczy na dalszą współpracę z Andrzejem Dudą. - To jest człowiek, który szczerze chce, by program nowej, sprawiedliwszej, a jednocześnie bogatszej i silniejszej Polski został zrealizowany. Jest w to w całości zaangażowany i sądzę, że to zaangażowanie pozwoli nam na dobrą współpracę - stwierdził Kaczyński.

Wyjaśnił też, że popiera przyszłość Zjednoczonej Prawicy, która jest potrzebna, aby "ustrzec się przed tym, co napiera na Polskę z zewnątrz i jej nie służy".

- Jesteśmy tolerancyjni, natomiast nie widzimy powodów, aby mniejszości, w niektórych przypadkach to są grupy liczone w promilach, miały narzucać kulturę, sposób bycia, kształt społeczeństwa całej reszcie - powiedział Kaczyński. - To są objawy jakiegoś poważnego zaburzenia. Nie chcemy pouczać innych, ale też nie chcę, aby nas pouczano - dodał.

I odniósł się do tego, że nie wie, ile jeszcze czasu zostanie na czele PiS. - Żeby rządzić tak długo jak Adenauer, to przede wszystkim trzeba żyć co najmniej 87 lat. Gdzie mam gwarancję, że ja będę żył 87 lat? Nie mam. Mogę powiedzieć jedno: generalnie uważam, że polityką powinni się zajmować ludzie do pewnej granicy wieku. Gdzie ona przebiega, to zawsze jest kwestia indywidualna - stwierdził.

Pierwszy komentarz Kaczyńskiego od kilku tygodni

Do tej pory prezes PiS nie wypowiadał się podczas kampanii prezydenckiej. Jarosław Kaczyński zniknął ponad trzy tygodnie tygodnie temu. Ostatni raz publicznie pojawił się 24 czerwca. Nie było go też w niedzielę na wieczorze wyborczym Andrzeja Dudy. Prezes PiS pojechał na Jasną Górę.

Pod koniec czerwca - jak ustaliła Wirtualna Polska - kiedy ogłaszano wstępne wyniki sondażowe, prezes PiS również pojawił się w Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze.

W niedzielę poszedł zagłosować w wyborach prezydenckich. Przy urnie pojawił się nieproszony gość, który stanął obok Jarosława Kaczyńskiego i wrzucił do urny swój głos.

Czytaj też: Koronawirus. Raport z frontu, dzień piąty. Po omacku

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1615)