Jarosław Kaczyński jest na ustach wszystkich. Dlaczego wybrał akurat "Atlas kotów"?
"Atlas kotów" - na tę lekturę zdecydował się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, by zająć sobie czas podczas posiedzenia Sejmu. Czytaniem skupił na sobie wzrok wszystkich i jednocześnie zmniejszył zainteresowanie między innymi zmianami w sądownictwie. Przypominamy, dlaczego wybór książki nie powinien dziwić.
Emocje związane z zachowaniem Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie sięgają zenitu. Sprawą interesują się też zagraniczne media. Co takiego zrobił prezes PiS? Podczas gdy inni posłowie dyskutowali o projektach ustaw o SN i KRS, zmianach ordynacji wyborczej czy handu w niedziele, on czytał "Atlas kotów".
Efekt? Część Polaków alarmuje, że prezes największego ugrupowania politycznego i w rzeczywistości osoba kierująca pracami rządu lekceważy Sejm. Tego zdania jest między innymi Borys Budka z Platformy. W rozmowie z Wirtualną Polską nie krył złości. Pozostali są zaskoczeni, ale śmieją się z całej sytuacji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Sam wybór lektury dziwić jednak nie powinien Nie od dziś wiadomo, że prezes PiS jest miłośnikiem kotów. Nawet w TVP mogliśmy zobaczyć wizerunek Kaczyńskiego właśnie z tym zwierzęciem.
W popularnym "Uchu prezesa" również przewija się wątek z kotem. Nie potrzeba jednak telewizyjnych kreacji, by mieć podstawy do nazwania lidera PiS wielbicielem kotów. Sam bowiem tego nie ukrywa.
- To jakaś zorganizowana akcja pod hasłem "precz z Kaczorem dyktatorem". A ten dyktator jest tak łagodnym i dobrym dyktatorem, że można mu oblegać dom. Pozwolę sobie zażartować, że ten atak odparł mój kot - śmiał się w lipcu Kaczyński, kiedy trwały protesty ws. zmian w sądownictwie.
Inni posłowie również doskonale wiedzą o zamiłowaniu lidera PiS do kotów. Paweł Suski z Platformy Obywatelskiej z mównicy sejmowej podkreślał: - Cały kraj wie, że lubi pan zwierzęta.
Wypowiadając te słowa liczył, że PiS ponownie pochyli nad rozwiązaniami dotyczącymi ochrony zwierząt. Kaczyński po jego wystąpieniu poprosił o przerwę.
Zobacz: Kto ma kota w Sejmie?
Real-time marketing
Przypomnijmy, że obraz Kaczyńskiego jako człowieka zakochanego w kotach przestawił tez dziennikarz "Newsweeka" Michał Krzymowski w swojej książce pt. "Kaczyński. Cała prawda".
"Mama nawet nie wie, jak wielki wpływ mają książki, które wybiera. Gdy przyniesie "Słoniątko" Rudyarda Kiplinga i "Doktora Dolittle" Hugh Loftinga, Leszek zapragnie w przyszłości zostać lekarzem słoni, a Jarek - ogólnym weterynarzem. Jarosław w przyszłości wyda majątek na leczenie swoich kotów. Gdy któryś się rozchoruje, będzie rzucać wszystko i każe się wieźć na Żoliborz" - to fragment tej książki.
Niejedyny o kotach. "Barbara Kontraktowicz od lat opiekuje się w Warszawie bezpańskimi zwierzętami. Roznosi karmę po wszystkich dzielnicach, wyciąga koty zabarykadowane w piwnicach, wozi je do weterynarzy.
– Nie wszystkim moja działalność się podoba – mówi mi pani Barbara. – Ludzie wyzywają mnie od wariatek, biją, oblewają wodą. Czasem lecą kamienie, pomidory, kartofle. Gdy kilkanaście lat temu opowiedziałam o tym, co mnie spotyka, pan Jarosław chodził po całym gabinecie i powtarzał: „Straszne, straszne. Jak pani to znosi?”. – Pomógł pani jakoś? – Oczywiście. Wysyłał pisma do prokuratury, interweniował. – A finansowo? – Oczywiście. Zapowiedział, że będzie pomagać mi spółka Srebrna. (...) Prezes wspiera mnie jeszcze prywatnie. Raz na trzy miesiące daje mi tysiąc złotych".
"Newsweek" postanowił skorzystać z okazji i w ramach Black Friday zachęca do kupna książki Krzymowskiego. Przekonać ma do tego nie tyle cena, co gratis w postaci... "Atlasu kotów".
Trwa ładowanie wpisu: facebook