Japończycy ujawnili po tygodniu. Tsunami uderzyło w pobliżu elektrowni jądrowej
Dopiero teraz, po tygodniu od dramatycznych chwil, wyszły na jaw dodatkowe okoliczności związane z niedawnym trzęsieniem ziemi w Japonii. Zarządcy japońskiej elektrowni jądrowej przyznają: było o krok od katastrofy.
W związku z ruchami tektonicznymi, jakie przyniosły zniszczenie i ludzkie dramaty w japońskich miejscowościach, wystąpiło jeszcze jedno groźne zjawisko. Do apogeum nieszczęścia, jak się okazuje, było blisko.
Trzymetrowe fale tsunami zarejestrowane zostały tuż po trzęsieniu ziemi w japońskiej elektrowni jądrowej. Japończycy ujawnili to dopiero w środę, po wielu dniach od zaobserwowaniu tego groźnego zjawiska.
Wstrząs o magnitudzie 7,5 w skali Richtera, który miał miejsce w Nowy Rok, i towarzyszące mu potężne wstrząsy wtórne, zabiły co najmniej 203 osoby w centralnym regionie Ishikawa. Domy zostały zrównane z ziemią. Tysiące mieszkańców pozbawionych było prądu i bieżącej wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mistrzyni freeride'u uratowała ludzi spod lawiny: "Wystawała jej tylko ręka"
Tsunami o wysokości jednego metra zarejestrowano 1 stycznia w pobliżu elektrowni Shika wkrótce po godzinie 16.30. Było to około 20 minut po pierwotnym trzęsieniu.
Japończycy ujawnili trzymetrowe tsunami
"Nasza analiza wykazała, że fale sięgające już trzech metrów pojawiły się około godziny 17.45" - powiedział AFP rzecznik przedsiębiorstwa Hokuriku Electric Power.
Przedstawiciel firmy wyjaśnił, że elektrownia znajduje się 11 metrów nad poziomem morza. Jest też chroniona czterometrowym falochronem zbudowanym po awarii w Fukushimie w 2011 roku.
I tym razem mogłoby dojść do katastrofy w przemysłowej infrastrukturze, gdyby nie te środki ochronne. Trzynaście lat temu tsunami zniszczyło elektrownię jądrową w Fukushimie. Była to jedna z najstraszniejszych katastrof atomowych na świecie.