PublicystykaJanik: "Decyzja premiera ws. wyborów kopertowych nieważna. Konsekwencje? Wykluczone" [Opinia]

Janik: "Decyzja premiera ws. wyborów kopertowych nieważna. Konsekwencje? Wykluczone" [Opinia]

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł wczoraj, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie wyborów korespondencyjnych, które miały odbyć się w maju, jest nieważna (jako wydana z "rażącym naruszeniem prawa"). Decyzję premiera zaskarżył do sądu niezastąpiony Adam Bodnar, który w swojej skardze rozłożył całe bezprawie decyzji premiera na czynniki pierwsze, a teraz sąd przyznał Rzecznikowi Praw Obywatelskich rację. Czy ktoś za tę nieważną decyzję poniesie odpowiedzialność?

Pytania ws. wyborów prezydenckich. Na zdjęciu Mateusz Morawiecki oraz Jacek Sasin
Pytania ws. wyborów prezydenckich. Na zdjęciu Mateusz Morawiecki oraz Jacek Sasin
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz Janik

16.09.2020 14:36

Wyrok sądu administracyjnego nie mógł być inny. Ustawa o tzw. wyborach kopertowych nie była wtedy obowiązującym prawem, a jedynie projektem, zaś projekt ustawy waży tyle, co kartka papieru, na której jest zapisany.

Jako podstawę prawną swojej decyzji Mateusz Morawiecki nie wskazał oczywiście projektu ustawy o wyborach kopertowych, a obowiązującą już wtedy ustawę o walce z koronawirusem. Ustawa ta jednak, co słusznie zauważył sąd, nie mogła zastępować przepisów Kodeksu wyborczego, które w tym zakresie mają pierwszeństwo. WSA uznał także, że premier swoim działaniem złamał nie tylko Kodeks wyborczy, ale też Konstytucję i ustawę o Radzie Ministrów.

Jak trafnie stwierdziła prof. Ewa Łętowska, wyrok warszawskiego sądu wpisuje się w najlepsze tradycje sądów administracyjnych, których zadaniem jest m.in. kontrola legalności działań administracji publicznej. Docenić przy tym należy odwagę sędziów, którzy nie bali się w uzasadnieniu wyroku napisać wprost, że premier złamał prawo.

Wątpliwości ws. wyborów. "Może to była walka z koronawirusem?"

Na szczęście PiS nie przejął jeszcze sądownictwa dyscyplinarnego w sądach administracyjnych, więc odpowiedzialność dyscyplinarna za wyrok nie po myśli władzy sędziom raczej nie grozi, ale może zainteresuje się nimi prokuratura? Nie zaszkodzi przejrzeć ich referatów, może w jednej na setki spraw jakieś drobne uchybienie się znajdzie, które śledczy ochoczo będą mogli podciągnąć pod "niedopełnienie obowiązków" przez sędziego.

To oczywiście niejedyny skandal związany z wyborami kopertowymi – w prokuraturze od miesięcy czekają zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Mateusza Morawieckiego i Jacka Sasina w sprawie nielegalnych przygotowań do wyborów i druku pakietów do głosowania za 70 mln złotych, które obecnie podobno zalegają gdzieś w magazynach Poczty Polskiej, oczekując na zniszczenie. Prokuratura zatem miesiącami sprawdza, czy można było bez podstawy prawnej przepalić 70 mln zł, czy jednak nie, ale pewnie ustali, że można. Może to był stan wyższej konieczności? Może to była walka z koronawirusem? A może po prostu troska o dobro suwerena? Należałoby nie mieć serca, żeby karać za taki heroizm i poświęcenie.

Jakakolwiek personalna odpowiedzialność za te zdarzenia jest oczywiście wykluczona. Ani Mateusz Morawiecki, ani Jacek Sasin nie poniosą żadnej odpowiedzialności, dopóki prokuratura jest całkowicie podporządkowana partii rządzącej. Nikt nie odpowie też za nocne e-maile wysyłane z serwerów Poczty Polskiej do polskich samorządowców z nielegalnymi prośbami o przekazanie danych osobowych wyborców.

Za niepublikowanie niegdyś wyroków Trybunału Konstytucyjnego nie odpowiedziała także Beata Szydło, a - jak wynika z ujawnionych przez Helsińską Fundację Praw Człowieka materiałów ze śledztwa - osobiście decydowała ona o tym, aby tych orzeczeń nie publikować. Dzisiaj wyroki te już są opublikowane, jednak najsłynniejszy wyrok z 9 marca 2016 r. widnieje na stronie Sejmu z haniebną i nieprawdziwą adnotacją "wydane z naruszeniem prawa".

Po wyborach prezydenckich. Co dalej?

Co więcej, procedowana obecnie w Parlamencie kolejna ustawa antycovidowa zawiera przepisy, które jeszcze bardziej zredukują, niemal do zera, odpowiedzialność urzędników za nadużycia przy walce z koronawirusem. Przepis ten jest tak skonstruowany, że za przeciwdziałanie COVID będzie można uznać prawie wszystko, a w przypadku prawa karnego warto też pamiętać, że ono akurat działa wstecz i również przestępstwa popełnione przed uchwaleniem tej ustawy będą wolne od kary.

Sądy administracyjne stały od lat nieco na uboczu sporu o polską praworządność, ponieważ to sądy powszechne i Sąd Najwyższy zostały jako pierwsze wzięte na celownik przez Zjednoczoną Prawicę. Niemniej "reforma" wymiaru sprawiedliwości dotrze również i tam. Może ten wyrok to prognoza bardziej proaktywnej roli sądownictwa administracyjnego w walce o zachowanie, chociaż pozorów, demokratycznego państwa prawa?

Wyrok warszawskiego sądu nie jest prawomocny i premier może odwołać się od niego do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jest jednak niemal niemożliwe, że NSA mógłby mieć inne zdanie - podstawy prawnej dla decyzji premiera o wyborach kopertowych po prostu nie było i żadne sztuczki prawne tutaj nie pomogą.

Źródło artykułu:WP Opinie
wybory prezydenckieWSA w Warszawiemateusz morawiecki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)