Jan Wójcik: Tak się rodzą kremlowskie pudła rezonansowe
Jak doszło do tego, że Rosja ma tylu sojuszników w Unii Europejskiej? Zaledwie kilka lat od kryzysu imigracyjnego, problemów z terroryzmem i integracją, w rządach państw UE zasiadają politycy głoszący podziw dla Putina. Ba, upatrują w nim ratunek dla upadającego, zgniłego Zachodu.
Nim głośno stało się o kryzysie imigracyjnym w roku 2015, niemiecki ruch oddolny Pegida (Patriotyczni Europejczycy Przeciwko Islamizacji Zachodu) już pod koniec 2014 roku protestował przeciwko polityce imigracyjnej. We wschodnich landach ruch przyciągał rzesze zwolenników. Niemieckie media uznały ruch za "neonazistowski" i otoczyły go medialnym kordonem sanitarnym odmawiając drukowania i przedstawiania postulatów Pegidy.
Szlaban dla neonazistów wykorzystała telewizja RT
Postulatów, które zawierały domaganie się ograniczenia nielegalnej imigracji, przyspieszenia procedur azylowych i skutecznej deportacji. Dzisiaj stanowią one przedmiot dyskusji polityki głównego nurtu, analizowane są przez partyjne think-tanki, ale wtedy politycy, liderzy i media łączyli się w sprzeciwie przeciwko "nazistom". W tym samym czasie RT przekazywała informacje o protestach i postulatach, a nawet na własnym kanale społecznościowym transmitowała przebiegi demonstracji w mniejszych niemieckich miastach.
Pegida wzmocniła antyimigrancką i eurosceptyczną partię Alternatywa dla Niemiec (AfD). Po drodze do sukcesu wyborczego doszło do usunięcia z niej frakcji euroatlantyckiej, a pozostała ta, która opowiadała się za zbliżeniem z Rosją. Dzisiaj AfD zasiada w Bundestagu. Jest też powodem kryzysu koalicji CDU/CSU. CSU znajduje się pod presją AfD, która grając na antyimigracyjnych nastrojach społeczeństwa, może zakończyć ponad 70-letnie rządy CSU w Bawarii. Chrześcijańscy socjaliści domagają się więc wprowadzenia zdecydowanej antyimigracyjnej polityki, z czym nie chce się zgodzić CDU. Może to skończyć się upadkiem niemieckiego rządu.
Rosja jest aktywna nie tylko w Niemczech
Polski think tank Ośrodek Analiz Strategicznych przestrzegał przed powiązaniami z Rosją nim AfD udało się uzyskać wysokie poparcie społeczne. Mówi się o bliskich związkach młodzieżówki partii z Rosją, ale także liderzy partii wygłaszają prorosyjskie deklaracje. Uznają aneksję Krymu czy wzywają do koncertu mocarstw wspólnie z Rosją. A to w Polsce wywołuje skojarzenia przynajmniej niepokojące.
Niemcy to nie jedyny kraj, gdzie aktywna jest Rosja. O Partii Wolnościowej Austrii (FPO), założonej przez Josefa Heidera, było wiadomo, że jest partią prorosyjską, blisko związaną z głównym ideologiem Kremla Aleksandrem Duginem. Była to też partia, która mocno postawiła na antyimigracyjną kartę w Austrii. Po kryzysie migracyjnym 2015 roku, partia ta była bliska wygrania wyborów prezydenckich w Austrii, konkurując w drugiej turze z przedstawicielem Zielonych Alexandrem Van der Bellenem. Kandydat FPO Norbert Hofer przegrał wybory, ale jak ustalił sąd, doszło w nich do nieprawidłowości, które ujawniły się przy policzeniu głosów oddanych listownie. Zdaniem sądu nie można było mówić o zafałszowaniu, jednak wybory powtórzono i dzięki mobilizacji wizja skrajnej prawicy od władzy została odsunięta. Nie na długo. W wyborach parlamentarnych FPO zajęła drugą pozycję i stała się koalicjantem konserwatywnej OVP, uzyskując istotny wpływ na politykę Austrii.
Włoskie głosy za Rosją
Włochy od lat próbowały bronić się przed niekontrolowaną migracją. W pewnym momencie próbowały porzucić programy „ratowania” – czytaj: przywożenia - imigrantów spod libijskiego wybrzeża. Unia Europejska, ONZ, opinia publiczna wymusiły na Włochach przywrócenie tych działań, relokacja nie okazała się już tak skuteczna do przeprowadzenia, a Austria i Francja zamknęły granice, zostawiając Włochów na lodzie. Jednocześnie powstała obawa przed populistami, którzy mogliby nawet doprowadzić do Italexitu. Kreml wiele tutaj robić nie musiał, wspierając tylko narrację o oderwanych od ziemi brukselskich elitach i ludziach, którzy troszczą się o swój naród. Partia Putina - Zjednoczona Rosja - podpisała umowę o współpracy z Ligą Północną, dzisiaj głównym koalicjantem, której tłem jest wspólny konserwatywny sprzeciw przeciwko liberalnemu Zachodowi. Teraz słyszymy stanowcze antyimigracyjne głosy rządzącej od miesiąca koalicji włoskiej, którym wtórują wezwania do zatrzymania sankcji wymierzonych w Rosję po zajęciu Krymu.
Wygląda na to, że wiele coraz mocniejszych partii i organizacji podnoszących problem islamu na Zachodzie ma powiązania z Kremlem lub wykazuje proputinowskie sympatie. Czy będzie to AfD, chociaż sympatie prokremlowskie obecne są w Niemczech także na lewicy i to nieskrajnej, austriacki rządowy koalicjant FPO, czy zwycięzcy ostatnich wyborów we Włoszech, Liga Północna w koalicji z Ruchem Pięciu Gwiazd. Nie zapominajmy też o Zjednoczeniu Narodowym Marine Le Pen. Na jednym wydechu każą pakować imigrantom walizki i wyrażają sympatie dla rządzącego Rosją Putina.
Rosja nie przepuści żadnej okazji
Analizy organizacji zajmujących się rosyjską propagandą w internecie pokazują, że albo część skrajnej prawicy bierze świadomy udział w kremlowskiej narracji, albo z powodu swojego antyimigracyjnego nastawienia "kupuje" każdą informację jako prawdziwą, lub gorąco chce wierzyć, że jest ona prawdziwa. Wtedy mówi się o "pudłach rezonansowych" – czyli o tym, że organizacje, strony www, jednostki, wzmacniają kremlowską propagandę. Odsiewanie plew od ziaren staje się coraz trudniejsze. Warto jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje, że nagle wibrują w tonacji Kremla?
Przyjrzyjmy się przypadkowi uwięzienia Tommy'ego Robinsona, antyislamskiego działacza. Wszystkie media brytyjskie milczały, zgodnie z narzuconym zakazem, tymczasem rosyjskie kręgi medialne aż huczały od informacji o jego uwięzieniu. W ubiegły weekend, podczas demonstracji najpierw brytyjskie media w nagłówkach informowały o jej odwołaniu, (w środku pisząc, że chodzi o inne miasto, ale miało to formę manipulacji), potem pisały o rozróbach po słowach Geerta Wildersa dyskredytując polityka jako podżegacza, mimo że rozróby miały miejsce na marginesie wiecu, gdzie nawet nie było słychać jego przemówienia.
Tymczasem telewizja RT spokojnie i rzetelnie relacjonowała przebieg wiecu. Rosyjscy propagandyści nie musieli nawet kłamać czy podburzać. Wzmocniły tylko przekaz, że w Wielkiej Brytanii więzi się człowieka za to, że chciał zająć się problemem gangów stręczycieli, a media milczą lub nawet manipulują informacją w tej sprawie. Trudno tu mówić nawet o dezinformacji, ale prawdopodobnie Rosja pozyskała sympatię części brytyjskiego społeczeństwa.
Rosja niczego nie chce naprawiać, chce wzmocnić konflikty
Rosja posługuje się bardzo skuteczną i subtelną techniką. Nie tworzyć kłamstw, ale uwiarygodniać nieprawdziwe informacje w otoczeniu prawdziwych, wzmacniać te fakty, które są korzystne dla dezinformującego i wyciszać przeciwne. Rosji przecież nie zależy na rozwiązaniu kwestii migracji i integracji mniejszości na Zachodzie, a na wzmocnieniu konfliktu, czy ewentualnie dzięki konfliktowi na umieszczeniu organizacji i jednostek pozytywnie do niej nastawionych w miejscach, gdzie podejmuje się decyzje.
Jaka jest skala tego wpływu łatwo można zobaczyć przeglądając listę przeciwników rezolucji Parlamentu Europejskiego domagającej się od Rosji uwolnienia ukraińskiego reżysera Olega Sencowa. Figurują tam albo politycy skrajnej prawicy albo skrajnej lewicy. Brytyjska prawicowa europosłanka Janice Atkinson, która domagała się uwolnienia z 13-miesięcznego więzienia Robinsona, nie znalazła zrozumienia dla Sencowa skazanego na 20 lat kolonii karnej.
Najświeższy przykład skuteczności. Szczyt Rady Unii Europejskiej m.in. w sprawie imigracji pokazał Europę bardziej skłóconą niż przed kryzysem imigracyjnym. Kanclerz Angela Merkel pod presją koalicjanta z CSU, groziła Unii rozpadem. Nowy, stanowczy rząd włoski domagał się, żeby wspólnota poniosła ciężar nie tylko już uchodźców, ale także imigrantów ekonomicznych. Kraje Grupy Wyszehradzkiej i Austria oponowały jakimkolwiek mechanizmom relokacyjnym, a Hiszpania nie chciała słyszeć o obozach dla azylantów i imigrantów w krajach trzecich poza UE. Do kompromisu dochodzono po nocnych debatach i prawdopodobnie nie jest to koniec dyskusji.
Wydawać by się mogło, że jesteśmy wystawieni na pastwę jakiejś potężnej machiny propagandowej Kremla, która kontroluje umysły ludzi i doprowadza zręcznie wrzucanymi tweetami do zmiany rządów. Jeżeli założymy, że cała antyimigracyjna narracja to rosyjski spisek, a rzeczywistość zupełnie odbiega od tej narracji, to faktycznie można by uwierzyć w „kontrolę umysłów”. To jednak nie takie proste. Wykorzystywanie przez Rosję niezadowolenia społecznego na Zachodzie nie jest jakąś nowością. W przeszłości i rewolucję chciano z Rosji eksportować, i inwestowano w ruchy robotnicze, ruchy ekologiczne, ruchy przeciwników atomu i obecności wojsk amerykańskich w państwach zachodnich. Nihil novi sub sole, chciałoby się rzec. Rosja odnosi jednak niezaprzeczalne sukcesy wspierając propagandowo, a i finansowo, ruchy krytyczne wobec coraz większej obecności islamu w Europie.
Nie można nikogo wypychać poza nawias
Nie miałaby jednak w ogóle szansy, gdyby partie głównego nurtu poważnie podchodziły do obaw i niepokojów obywateli. Może warto uznać, że istotne dla społeczeństwa obawy nie są pozbawione podstaw, tak jak miało to miejsce w przypadku poprzednich ruchów sprzeciwów? Według najnowszych unijnych sondaży podstawowym zaniepokojeniem Europejczyka jest bezpieczeństwo i imigracja. By osłabić urok kremlowskiej propagandy, należy uznać te obawy. Nie można wypychać poza nawias ludzi występujących z takimi zastrzeżeniami, a przynajmniej nie powodować, że poza tym nawiasem znajdą się istotne odłamy społeczeństwa.
Znakomicie pokazuje to sytuacja postulatów Pegidy, którym cztery lata zajęło przedostanie się z ulicy do politycznych gabinetów. W tej sytuacji najsilniejszymi sprzymierzeńcami putinowskiej machiny dezinformacyjnej w Europie nie są niszowi blogerzy, populiści i domorośli politycy, tylko ci dziennikarze i politycy, którzy lekką ręką odmawiają praw ruchom sprzeciwu, nazywając je rasistowskimi, islamofobicznymi, odzierając z prawa do głosu, pozwalając sobie z nimi na grę bez żadnych zasad.
Jeżeli będą to robić nadal, pudła rezonansowe będą głośniej wzmacniać dźwięk kremlowskich kurantów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl