Jan Rulewski wraca. Legenda "Solidarności" chce być radnym
Choć on sam tak tego nie określa, po kilku latach przerwy legenda "Solidarności" Jan Rulewski wraca do polityki. Znalazł się na liście kandydatów na radnych Trzeciej Drogi w Bydgoszczy, na dalekim, szóstym miejscu.
Rulewski za miesiąc skończy 80-lat i ma bardzo bogatą karierę polityczną w III RP. Wystarczy wspomnieć, że trzy razy był posłem i trzy razy senatorem. W wyborach samorządowych zaliczył natomiast tylko jeden nieudany epizod, kiedy w 2006 r. zajął szóste miejsce w wyścigu o prezydenturę w Bydgoszczy.
W 2019 r. nie spodobało mu się, że PO zawarło w ramach Koalicji Europejskiej sojusz z Lewicą, w tym z dawnymi działaczami PZPR, odszedł więc z klubu senackiego PO i wycofał się z polityki. Nie wystartował już w wyborach parlamentarnych ani w tamtym roku, ani kilka miesięcy temu. Został emerytem i teraz z tej emerytury ma zamiar wrócić, choć, jak sam mówi, nie do polityki, tylko do samorządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasto na wysepkach. "Mi przypomina Gdańsk"
- Od początku samorządności w Polsce byłem zwolennikiem odpolitycznionego samorządu i takim chcę zostać kandydatem – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską. - To nie jest zatem powrót do polityki, tylko uczestnictwo w samorządzie w mojej dzielnicy.
W okręgu nr 1 w Bydgoszczy Trzecia Droga wystawia siedmiu kandydatów, a Rulewski dostał tam numer 6. na liście. Nie ubolewa jednak nad tym, licząc, że z tego miejsca też jest w stanie dostać się do rady.
- Nigdzie się nie pchałem. Polska 2050 zajęła swoje miejsca dla swoich, a dla mnie zostawiła puste. Skorzystałem z tej szansy, żeby w tym samorządzie uczestniczyć – mówi były parlamentarzysta. - Poprzednio popierałem posła Polski 2050. Nie miałem za bardzo wyboru, bo z jednej strony było PO, które idzie do wyborów razem z Lewicą, a z drugiej jest prawica, którą w ostatnich latach oskarżałem o różne niedobre rzeczy.
Jan Rulewski chce jako radny walczyć m.in. o monument, który w odpowiedni sposób uhonorowałby pokolenie "Solidarności", doceniając cały jego wkład w obalenie poprzedniego systemu i wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej. Stawia to sobie za punkt honoru jako były opozycjonista.
Chciałby też zrobić wszystko, żeby marka Bydgoszczy wzrosła i mogła ona się szczycić przynależnością do największych i najbardziej cenionych polskich miast.
- Bydgoszcz niedostatecznie wykorzystuje swój potencjał zarówno od strony mentalnościowej, jak i prestiżowej. Są tu niskie płace, kiepska opieka zdrowotna, a moja ulica jest pokazywana jako królowa dziur – śmieje się kandydat na radnego.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski