"Wkrótce na ziemi leżały same zwłoki"
"Podłogi wagonów wysypano zawczasu warstwą grubego białego proszku. Było to niegaszone wapno. Wapno takie jest po prostu sproszkowanym tlenkiem wapnia. Ktokolwiek widział mieszanie cementu, wie, co się dzieje, gdy wodą zalewa się wapno. Mieszanina taka zaczyna wtedy buzować i syczeć, a gaszeniu wapna towarzyszy wydzielanie znacznych ilości ciepła. Wapno posłużyło hitlerowcom dwojako w ich okrutnych poczynaniach.
Wilgotne ludzkie ciało w zetknięciu z wapnem błyskawicznie się odwadnia i dochodzi po poparzeń. Ludzie w wagonach rychło od nich ginęli, ciało dosłownie odpadało im od kości. W taki sposób Żydzi ginęli w mękach, jak zapowiedział Himmler w Warszawie w 1942 roku, powołując się na "wolę Führera". Ponadto, wapno zapobiega rozprzestrzenianiu się zarazków żerujących na rozkładających się zwłokach. Okazało się środkiem skutecznym i niedrogim - idealnym dla hitlerowskich celów.
Trzy godziny zajęło zapełnienie składu, a cała ta procedura powtarzała się przy kolejnych wagonach. Zapadał już zmierzch, kiedy załadowano wszystkie czterdzieści sześć wagonów (policzyłem je).
Wewnątrz obozu pozostało kilkadziesiąt martwych ciał oraz nieliczni konający, na progu śmierci. Niemieccy policjanci przechadzali się swobodnie z dymiącą bronią, pakując kule w każdego z tych, którzy pozostali, jeśli ktoś z nich jękiem lub poruszeniem zdradzał, że jeszcze żyje. Wkrótce na ziemi leżały same zwłoki. Teraz w obozie zaległa cisza, a jedynymi odgłosami były nieludzkie wrzaski dobiegające z odjeżdżającego pociągu.
Lecz i te niebawem ucichły. Na miejscu pozostał tylko fetor ekskrementów i gnijącej słomy oraz osobliwy, mdlący, kwaśny odór - jego źródłem, jak sądziłem, mogło być mnóstwo krwi, którą przesiąkł grunt. Gdy nasłuchiwałem cichnących krzyków, które dobiegały z wagonów, pomyślałem o miejscu, do którego podążał transport. Moi informatorzy szczegółowo opisali mi jego trasę" - czytamy w książce "Tajne Państwo".
Na zdjęciu: strażnicy z Obozu Zagłady w Bełżcu. Samuel Kunz stoi trzeci od prawej, z mandoliną w rękach.