Niemcy upychali do wagonów po 120, 130 Żydów
Dalej czytamy: "Wojskowe przepisy przewidywały, że wagon towarowy może pomieścić osiem koni albo czterdziestu żołnierzy. Maksimum sto osób, na stojąco, w ścisku i bez bagaży, było w stanie stłoczyć się w takim wagonie. Niemcy wydali rozkazy przewidujące upychanie do wagonów po stu dwudziestu do stu trzydziestu Żydów.
Z tyłu wciąż oddawano strzały, a poganiany w taki sposób tłum napierał, dusząc tych znajdujących się najbliżej pociągu. Nieszczęśnicy ci, oszalali pod wpływem tego, co już przeszli, bici przez policjantów, spychani przez kotłującą się gromadę, zaczęli wdrapywać się do środka po głowach i ramionach tych, którzy już znajdowali się w wagonach.
Ci wewnątrz nic nie mogli poradzić, gdyż napierała na nich cała chmara ludzi, i reagowali na to tylko wyciem wściekłości na tych, którzy czepiali się ich włosów i ubrań, deptali im po karkach, twarzach i ramionach, łamiąc im kości i wrzeszcząc w obłędnej furii, gdy usiłowali przejść po nich dalej. Po tym jak wagony zostały zapchane powyżej pojemności, liczna grupa mężczyzn, kobiet i dzieci starała się do nich dostać w taki sposób. Potem policjanci zatrzasnęli drzwi, nie oglądając się na pospiesznie wycofywane kończyny, które wystawały na zewnątrz i zablokowali je żelaznymi ryglami.
Ale to jeszcze nie wszystko. Wiem, że wielu mi nie uwierzy, nie będzie mogło mi uwierzyć, sądząc, że przesadzam albo plotę bujdy. Ale ja to widziałem i nie wyolbrzymiam ani nie zmyślam. Nie mam na to dowodów, żadnych zdjęć. Mogę tylko stwierdzić, że widziałem coś takiego i że to prawda".