"Żydom robi się gorąco"
"Wczesnym rankiem w ustalonym dniu wyjechałem z Warszawy w towarzystwie pewnego Żyda, który działał poza obrębem getta w żydowskim ruchu podziemnym. Pojechaliśmy pociągiem do Lublina. Tam czekał na nas wóz z sianem. Skręciliśmy na wyboistą drogę, ponieważ chłop, który nas wiózł, wolał się nie pokazywać na ruchliwej szosie z Zamościa. Dotarliśmy do Bełżca wkrótce po dwunastej w południe i udaliśmy się wprost do miejsca, gdzie miał na mnie oczekiwać Estończyk ze swoim mundurem - do sklepiku spożywczego, niegdyś należącego do jakiegoś Żyda. Ów Żyd zginął, a sklep został przejęty za zgodą Gestapo przez miejscowego rolnika, który oczywiście należał do Podziemia.
Mundur i buty pasowały na mnie jak ulał, lecz czapka spadała mi na uszy. Wypchałem ją gazetą i ścisnąłem, żeby dopasować. Potem spytałem swojego przewodnika, jak wyglądam. Odpowiedział, że niczym typowy estoński strażnik.
Obóz znajdował się w odległości dwóch i pół kilometra od sklepu. Wyruszyliśmy tam szybkim krokiem, idąc boczną dróżką, żeby nie napotykać ludzi i w miarę możliwości uniknąć kontroli dokumentów. Dotarcie do obozu zajęło ze dwadzieścia minut, lecz już w połowie drogi wiedziałem, że się tam zbliżamy. Jakieś półtora kilometra od obozu dosłyszeliśmy wrzaski, krzyki i odgłosy wystrzałów. Hałas nasilał się stale, gdy dochodziliśmy do tego miejsca. - Co się tam dzieje? - spytałem. - Skąd te wszystkie hałasy? - Żydom robi się gorąco - odpowiedział i wyszczerzył w uśmiechu zęby, jak gdyby udał mu się dowcip. Chyba zmierzyłem go ostrym spojrzeniem, gdyż od razu zmienił ton. - A niby co? - dodał i wzruszył ramionami. - Dzisiaj dowożą nowy transport.
- Czy są stąd jakieś szanse ucieczki? - zadałem pytanie, licząc, że usłyszę na to jakąś pokrzepiającą odpowiedź. - Ha! Może... Ale potrzebna w tym pomoc - odrzekł ostrożnie. - Czyja? - Któregoś ze strażników. Może kogoś, kto wygląda tak jak ja. Ale to się wiąże z szaleńczym ryzykiem. Jak przyłapią jakiegoś strażnika na próbie pomocy Żydowi, to obaj od razu dostaną kulę w łeb!" - opisuje rozmowę z Estończykiem Karski.
Na zdjęciu: prof. Jan Karski będąc w Łodzi, zwiedza największy w Europie Cmentarz Żydowski przy ul Brackiej .