Jan Gołębiowski: matka mogła rzucić Madzią o ścianę

Doświadczony psycholog kryminalny Jan Gołębiowski uważa, że do śmierci małej Madzi mogło dojść w wyniku silnego potrząsania, bądź rzucenia nią przez matkę o ścianę lub o podłogę.

Katarzyna W., matka Madzi z Sosnowca
Źródło zdjęć: © WP.PL | Damian Wis

Katarzyna W., matka małej Magdy z Sosnowca, została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące. W czwartek kobieta usłyszała zarzut zabójstwa córki. Na zmianę zarzutu miały wpływ trzy opinie niezależnych instytutów badawczych - z Katowic, Gdańska i Instytutu Patologii w Warszawie. Na ich podstawie śledczy uznali, że śmierć dziecka nastąpiła w sposób nagły i gwałtowny.

Dla Jana Gołębiowskiego informacja o aresztowaniu Katarzyny W. nie była zaskoczeniem. Zachowanie matki Madzi od samego początku budziło jego wątpliwości. - Uderzyło mnie, że już kilka dni po domniemanym porwaniu mówiła o córce w czasie przeszłym, jaka była cudowna i wspaniała, i jak ją kochała. Tymczasem, gdy ktoś nagle zaginie czy umrze jego bliscy są w szoku, nie potrafią nagle się "przełączyć", nie dociera do nich, co się stało - zwraca uwagę ekspert.

Matka Madzi w areszcie się "złamie"?

Na przesłuchaniu przed sądem matka Madzi przyznała się do części zarzutów. Rzecznik sądu nie zdradził jednak szczegółów. Z informacji osób zbliżonych do toczącego się postępowania wynika, że Katarzyna W. nie przyznaje się do zabójstwa dziecka, obstając przy wersji o nieszczęśliwym wypadku. Czy pod wpływem umieszczenia w areszcie Katarzyna W. zacznie mówić prawdę? - Zamknięcie w celi z pewnością wpłynie na jej kondycję psychiczną, spowoduje duży dyskomfort. Tylko na zatwardziałych recydywistach nie robi to wrażenia. Dlatego nie można wykluczyć, że matka Madzi się "złamie" - ocenia Gołębiowski.

- Katarzyna W. bardzo szybko odcięła się od całej sytuacji, przyjęła taki mechanizm obronny, który psychologowie nazywają dysocjacją. Dlatego z takim przekonaniem przedstawiała różne wersje wydarzeń, ona świecie w nie wierzyła - mówi psycholog. Podkreśla jednak, że nie jest to oznaka twardego charakteru, a raczej dowód niedojrzałości. Jak mówi, postępowanie matki Madzi nie wynika z kalkulacji, ale desperacji. - Niemyślenie o śmierci dziecka, ucieczka to najprostsze wyjście, by zwalczyć poczucie winy, strach przed odpowiedzialnością karną. To Katarzynie W. wyraźnie pasowało, dlatego np. mogła pracować jako tancerka w nocnym klubie - wyjaśnia.

Czy będzie teraz próbowała obarczyć winą inne osoby? - Jeśli zezna, że mąż jej pomagał, to nawet jeśli by kłamała, prokuratura musiałaby tę informację zweryfikować. Wtedy mogłoby dojść nawet do aresztowania Bartka - powiedział w rozmowie z Wprost.pl Krzysztof Rutkowski. Co na to Gołębiowski? - Trudno przewidzieć, czy Katarzyna W. będzie chciała wrobić kogoś z rodziny. Prezentowała już różne wersje wydarzeń, które były dalekie od prawdy. Ma tendencję do tego, by nie mówić, jak było. Myślę, że na tym etapie, również będzie przyjmowała taką strategię - ocenia.

Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego matka złamała Madzi kark. - Mówiła, że "dziecku bardzo swobodnie latała główka, jak u lalki, której się ułamie głowę" - stwierdził właściciel biura detektywistycznego. Psycholog, z którym rozmawiała Wirtualna Polska ma inną teorię: przyczyną śmierci dziecka mógł być tzw. zespół dziecka potrząsanego, bądź rzucenie nim o ścianę lub o podłogę. - To raczej nie odbyło się tak, że matka ukręciła Madzi główkę, niczym kurze. Silnie zdenerwowana, np. nie mogąc uspokoić płaczącego dziecka mogła córeczką silnie potrząsać, bądź dokonać zabójstwa impulsywnego dziecka - rzucić nim o ścianę lub podłogę. W wyniku potrząsania mogło dojść do licznych urazów wewnętrznych, np. przerwania rdzenia kręgowego, oderwania się organów wewnętrznych, urazów mózgu, które w konsekwencji spowodowały śmierć dziecka - mówi ekspert.

"Matka Madzi może znów spróbować odebrać sobie życie"

Matka Madzi już dwa razy próbowała popełnić samobójstwo. Pierwszy raz chciała odebrać sobie życie w celi aresztu. Połknęła kilka łyżek proszku do mycia naczyń. Później chciała się zabić w parku Kościuszki w Katowicach. Połknęła dużą ilość leków. Z objawami zatrucia trafiła do szpitala w Katowicach. - To były próby samobójcze, które określa się jako "manifestacyjne". Katarzyna W. podejmowała je w sposób nieudolny, żeby zwrócić na siebie uwagę, zamanifestować swój stan emocjonalny - mówi profiler. Jego zdaniem teraz również możemy się spodziewać podobnych demonstracji. Dlatego kobieta będzie pod specjalnym nadzorem służby więziennej. Cela, w której znajdzie się W. jest monitorowana.

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego Trump milczy ws. dronów? "Wystawiony na śmieszność przez Putina"
Dlaczego Trump milczy ws. dronów? "Wystawiony na śmieszność przez Putina"
Prezydent Rumunii: Rosja ignoruje wysiłki na rzecz pokoju
Prezydent Rumunii: Rosja ignoruje wysiłki na rzecz pokoju
Gawkowski grzmi: "Ukraina nie wciąga Polski do wojny"
Gawkowski grzmi: "Ukraina nie wciąga Polski do wojny"
Rosyjski dron w Mniszkowie. "Nikt się nie spodziewał"
Rosyjski dron w Mniszkowie. "Nikt się nie spodziewał"
Hiszpania po stronie Polski. Zachowanie Rosji "nie do przyjęcia"
Hiszpania po stronie Polski. Zachowanie Rosji "nie do przyjęcia"
Szef MSZ z krótkim komentarzem. "Przypominam i apeluję"
Szef MSZ z krótkim komentarzem. "Przypominam i apeluję"
Szczątki drona w kolejnej miejscowości. Obiekt znalazł mieszkaniec
Szczątki drona w kolejnej miejscowości. Obiekt znalazł mieszkaniec
Głos z Wysp. Starmer potępia barbarzyńskie ataki
Głos z Wysp. Starmer potępia barbarzyńskie ataki
Tutaj znaleziono zestrzelone drony. Aktualna mapa
Tutaj znaleziono zestrzelone drony. Aktualna mapa
Szczątki drona odkryte w Wielkim Łanie na Lubelszczyźnie
Szczątki drona odkryte w Wielkim Łanie na Lubelszczyźnie
Dron spadł na dom. "Huk, którego nigdy nie słyszałam"
Dron spadł na dom. "Huk, którego nigdy nie słyszałam"
"Chcę wierzyć". Słowacja reaguje na naruszenie polskiej przestrzeni
"Chcę wierzyć". Słowacja reaguje na naruszenie polskiej przestrzeni