Jakub Majmurek: Andrzej Duda sugeruje, że ma ważne informacje dla prokuratury

Prezydent w demokracji liberalnej nie jest zwyczajnym politykiem. Ma reprezentować nie tylko swoje stronnictwo i stronników, ale także wszystkich obywateli. Powinien wznieść się ponad partyjny spór i stać na straży konstytucyjnych reguł. Andrzej Duda ma z tym problem.

Insynuacja - to nie jest język, którym powinien posługiwać się prezydent. Andrzej Duda o tym zapomina
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Jakub Majmurek

Od początku nie potrafił odnaleźć się w tak pojmowanej prezydenturze. Zarówno w kwestiach fundamentalnych, jak i błahych. Miał ten problem, gdy niezgodnie z prawem zaprzysiągł nieprawidłowo wybranych sędziów na stanowiska w Trybunale Konstytucyjnym. Miał go, gdy mówił, że nie jest prezydentem wszystkich Polaków. Nieprzystające prezydentowi wypowiedzi i zachowania zdarzają się obecnej głowie państwa wręcz nagminnie. Ostatniego przykładu dostarcza poniedziałkowe przemówienie prezydenta w pomorskim Strzelinie.

Niestosowne insynuacje

Zachwalając 500+ Andrzej Duda stwierdził, że środki na ten program udało się pozyskać z uszczelnienia VAT, czego poprzednia ekipa nie tyle nie potrafiła zrobić, co najpewniej, ze względu na różne mętne interesy, nie chciała.

"Cały program 500+ w zasadzie jest realizowany z tego, co w ciągu tych niespełna 3 lat udało się uzyskać właśnie z tego VAT, który do tej pory był rozkradany - rozkradany proszę państwa, bo nazwijmy rzeczy po imieniu. Poprzednia władza zwyczajnie pozwalała nas okradać. Nie wiem, kto brał te pieniądze, ale byliśmy po prostu okradani i udało się temu stosunkowo łatwo w dużym stopniu zapobiec" – mówił.

Prezydent posługuje się tu, nieprzystającym głowie państwa, językiem insynuacji. Jeśli ma wiedzę, jacy konkretnie politycy PO, przez jakie konkretne decyzje, narazili na straty skarb państwa, powinien zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa. Jeśli nie wie, nie powinien posługiwać się bagiennymi aluzjami, że ktoś, nie wiadomo komu i w czyim interesie, pozwalał nas okradać za PO, a my dopiero robimy z tym porządek.

Choć PiS ma niewątpliwe zasługi w uszczelnianiu VAT, to narracja, że PO nie robiło nic i „pozwalało nas okradać” jest zwyczajnie nieprawdziwa. Luka VAT – różnica między prognozowanymi, a faktycznymi dochodami budżetu z tytułu tego podatku - spada od 2012 roku. Dynamika wzrostu ściągalności VAT w pierwszym roku rządu PiS wynikała w dużej mierze z kontynuacji polityki z czasów rządów PO-PSL. Wzrost wpływów VAT w 2017 roku ma też po części źródło w świetnej koniunkturze i wzroście wydatków polskich gospodarstw domowych na konsumpcję.

Zobacz także: Patryk Jaki reaguje na swoje selfie z Izabelą Pek

Nawet jeśli uznamy, że rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz sprawę walki z VAT położyły, to wątpliwe jest, czy polemiką z poprzednim rządem zajmować się powinna głowa państwa. Prezydent, nawet najbardziej związany z własną polityczną formacją, nigdy nie powinien być jej bulterierem (tych PiS ma zresztą całe stada), a kimś, kto jest zdolny rozmawiać także z polityczną konkurencją, kto w razie wymagającej tego kryzysowej sytuacji, zdolny jest budować platformy dla ponadpartyjnego działania.

Hańba i zdrada!

Przy tym między najostrzejszą polemiką, a insynuacją, jakiej dopuścił się Andrzej Duda jest przepaść. Językiem insynuacji i pozbawionych poparcia oskarżeń posługuje się niestety nie tylko prezydent, ale cała klasa polityczna. Spójrzmy tylko na przykłady z ostatnich dni.

W liście wysłanym na zjazd Klubów Gazety Polskiej w Spale, Jarosław Kaczyński napisał, że w okresie "dobrej zmiany": "Nie próżnowały, proszone o pomoc przez polskie kompradorskie elity, wrogie nam ośrodki zagraniczne, które bezprzykładnie usiłowały politycznymi naciskami zmienić bieg polskich spraw i zahamować proces dobrej zmiany".

W niepodrabialnym, charakterystycznym dla siebie stylu, Kaczyński łączy tu język Władysława Gomułki (proszę wyobrazić sobie te słowa czytane głosem towarzysza Wiesława – pasują jak ulał!), z terminologią studiów nad kolonialnymi zależnościami. Tam kompradorzy oznaczają elitę niezwiązaną z własnym narodem, bogacącą się tym bardziej, im bardziej pogarsza się sytuacja ich ojczyzny w międzynarodowej gospodarce.

Oczywiście, można zastanawiać się nad tym, na ile polskie elity gospodarcze miały, bądź ciągle mają kompradorski charakter. Jednak Kaczyńskiemu, jak zwykle, nie o żadną analizę chodzi, a o odebranie legitymacji swoim przeciwnikom politycznym. Nie tylko przez zarzut "kompradorstwa", ale i mętne, niewywrotne aluzje na temat rzekomej narodowej zdrady, jakiej przeciwnicy PiS dopuszczać się mają, knując z "zagranicą" przeciw woli Polaków.

Opozycja nie robi tymczasem niczego, czego nie robiłby PiS w czasie rządów PO: korzystając z takich forów jak Parlament Europejski, czy międzynarodowa prasa, dąży do naświetlenia niepokojących dla niej i jej wyborców zjawisk w Polsce. Mniej aluzyjny i wyrafinowany w doborze trudnych słów od prezesa Kaczyńskiego jest europoseł Kuźmiuk. Ten wprost powiedział, że wypowiedź platformerskiego kandydata na urząd prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego o "zamrożonych" unijnych funduszach dla Polski, jakie odmrozi zmiana polityki rządu, lub klęska PiS w wyborach, jeśli jest prawdziwa, stanowi dowód "zdrady stanu" PO.

Niestety, także politycy PO i ich zaplecze trochę bez umiaru, a często bez sensu krzyczą pod adresem PiS: "Zdrada!".

"Dzisiaj PiS wpisał swoją politykę wewnętrzną w zagraniczną politykę Putina. I to jest zdrada, zdrada stanu. […] Ci ludzie mają zło w swoim DNA" – tak politykę zagraniczną PiS podsumował w marcu były poseł PO Paweł Zalewski.

PO i liberalna opinia publiczna oskarża PiS o zdradę konstytucji, demokracji, mniej lub bardziej świadome, granie na korzyść Moskwy i Putina. PiS z kolei PO o odpowiedzialność za Smoleńsk, oraz spiskowanie z bliżej nieokreśloną "zagranicą" przeciw demokratycznemu rządowi. Obie partie, próbują też przekonać, że ta druga kradnie. PiS krzyczy: "karuzele VAT" i "Amber Gold", PO: "SKOKI" i "Misiewicze!”.

Gdy słowa tracą sens

To przerzucanie się od zdrajców i złodziei ma w polskiej polityce długą tradycję. Pisze o tym w niedawno wydanej książce "Hańba! Opowieść o polskiej zdradzie" Agnieszka Haska. Od czasów zaborów, jeśli nie wcześniej, zarzut zdrady narodowej wspólnoty i współpracy z obcymi przeciw ojczyźnie był najskuteczniejszym orężem, umożliwiającym stygmatyzację politycznego przeciwnika w polskiej polityce.

Nie jest to jednak tradycja, do której w jakikolwiek sposób warto by wracać. Wyzywanie się od zdrajców i złodziei psuje naszą politykę. Sprawia, iż przypomina ona karykaturę szlacheckiego sejmiku, gdzie nie da się rozwiązać żadnego problemu, za to poszczególne stronnictwa komunikują się ze sobą wyłącznie okrzykami "zdrada!" i "hańba!". Poza zerwaniem sejmu i bójką na szabelki nic z tych pokrzykiwań nie wynika, żaden naród nie jest w ten sposób rządzić się samym sobą.

Polityka demokratyczna, jeśli nie ma popaść w nierząd, musi nie tylko wyrażać istniejące w społeczeństwie spory, konflikty interesów i wartości, ale także tworzyć ramy do wspólnego działania różnych grup. Gdy rząd i opozycja wzajemnie oskarżają się o zdradę i złodziejstwo takich warunków nie ma, a polityka zmienia się w prowadzące donikąd mordobicie.

Nie znaczy to, że nie należy piętnować korupcji, o zdradzie nie wspominając. Osoby zdolne skutecznie walczyć z polityczną korupcją, łapać polityków i korumpujące je siły za rękę, są na wagę złota dla każdej demokracji. Jednak ani PiS wobec PO, ani PO wobec PiS nigdy nie były jednak w stanie spełnić takiej roli. Dość powiedzieć, że warszawski PiS przez lata nie był w stanie zauważyć dziejącej mu się pod nosem afery reprywatyzacyjnej – choć liderem warszawskich radnych partii jest były wiceszef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Pracę udokumentowania i nagłośnienia afery dokonali aktywiści miejscy i lokatorscy, oraz bynajmniej niepisowskie media – Patryk Jaki i ekipa z komisji weryfikacyjnej przyszli na gotowe.

Zamiast realnej pracy, jakiej wymaga udowodnienie korupcyjnych mechanizmów, PiS i PO przerzucają się oskarżeniami najgrubszego kalibru bez pokrycia. Co jest tym bardziej demoralizujące, że procesowi temu towarzyszy ciągły ruch polityków z jednej partii do drugiej. Minister "zdradzieckiego" rządu Tuska świetnie odnajduje się w gabinetach Szydło i Morawieckiego. Wczorajszy zagorzały pisowczyk dziś przestrzega w liberalnych mediach przed "Kaczorem dyktatorem". W tej sytuacji nie tylko trudno poważnie traktować okrzyki „zdrada!”, ale i całą polską politykę. Więc, PiS, PO, naprawdę – przestańcie!

Jakub Majmurek dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Donald Tusk: Ukraina jest gotowa walczyć z Rosją przez kolejne trzy lata
Donald Tusk: Ukraina jest gotowa walczyć z Rosją przez kolejne trzy lata
Nauczycielka szarpała i krzyczała na 10-latkę. Rodzice pozwali szkołę
Nauczycielka szarpała i krzyczała na 10-latkę. Rodzice pozwali szkołę
Madagaskar. Były prezydent pozbawiony obywatelstwa. Ma drugie
Madagaskar. Były prezydent pozbawiony obywatelstwa. Ma drugie
Klapa szczytu UE ws. aktywów Rosji? "Większy problem to Węgry"
Klapa szczytu UE ws. aktywów Rosji? "Większy problem to Węgry"
Trump podnosi cła na towary z Kanady. Z powodu reklamy z Reaganem
Trump podnosi cła na towary z Kanady. Z powodu reklamy z Reaganem
"Uważnie to obserwuję". Trump ws. zwrotu ciał izraelskich zakładników
"Uważnie to obserwuję". Trump ws. zwrotu ciał izraelskich zakładników
Pożar sortowni odpadów w Elblągu. Jest apel do mieszkańców
Pożar sortowni odpadów w Elblągu. Jest apel do mieszkańców
Trump o spotkaniu z Putinem. Postawił warunek
Trump o spotkaniu z Putinem. Postawił warunek
Wyniki Lotto 25.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 25.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
"Nieznane obiekty". Lotnisko w Wilnie znów zamknięte
"Nieznane obiekty". Lotnisko w Wilnie znów zamknięte
Obietnica papieża ws. wojny w Ukrainie. To miał powiedzieć
Obietnica papieża ws. wojny w Ukrainie. To miał powiedzieć
Kaczyński składa obietnicę ws. budżetu. "Jesteśmy gotowi"
Kaczyński składa obietnicę ws. budżetu. "Jesteśmy gotowi"