Jakie czasy, taki Piłsudski [OPINIA]

Powrót Romana Giertycha "z ziemi włoskiej do polskiej" opłaca się politycznie i PO, i PiS-owi, i samemu mecenasowi. Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych, to pomyślałbym, że autorzy strategii obu tych partii ustalili to podczas spotkania, w czasie którego rozprawiali o tym, jak osłabić inne partie opozycyjne - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Donald Tusk i Jarosław Kaczyński skorzystają na powrocie Giertycha do polityki? (Zdjęcie z 2014 roku)
Donald Tusk i Jarosław Kaczyński skorzystają na powrocie Giertycha do polityki? (Zdjęcie z 2014 roku)
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | PAP
Tomasz P. Terlikowski

16.09.2023 | aktual.: 16.09.2023 20:31

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Takiego spotkania oczywiście nie było i pewnie nigdy nie będzie. Wystawienie Romana Giertycha przez Koalicję Obywatelską jest znakomitym dowodem na prawdziwość tytułu wydanej - nieco ponad rok temu - książki "O dwóch takich, co podzieliły Polskę" prof. Antoniego Dudka.

Giertych kołem zamachowym walki PO-PiS

To, co dzieje się wokół tej kandydatury, to właśnie przykład tego, jak - nieustannie wzajemnie się gromiąc, zwalczając, oskarżając - obie główne partie pracują nie tylko na swoje, ale także na wyniki głównego adwersarza, skutecznie eliminując z gry mniejszych partnerów.

I jeśli polityka jest tylko grą, w której poglądy, idee, wizje polityczne nie mają najmniejszego znaczenia, a liczy się wyłącznie to, żeby zachować/odzyskać władzę i nie dopuścić do rozpadu złączonego w śmiertelnym (choć czasem tragikomicznym) uścisku duopolu PO-PiS, to wystawienie na listach KO Romana Giertycha było genialnym posunięciem Donalda Tuska. A powrót mecenasa do Polski byłby absolutnym majstersztykiem wyborczym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zatrzymać Giertycha - czy nie zatrzymać?

Korzyści dla Koalicji Obywatelskiej z takiego rozwoju sytuacji są oczywiste. Gdyby Giertych wrócił do Polski, to rządzący musieliby zdecydować czy zatrzymać go, czy nie. Pozornie każde z rozwiązań jest dla nich niekorzystne.

Jeśli go zatrzymają (a może nawet później aresztują), to opozycja zyska męczennika (i to realnego), Komisja Europejska będzie miała mocne argumenty za niedemokratycznym przebiegiem wyborów w Polsce (bo aresztowanie kandydata na posła to nie jest jednak standard), a sam Roman Giertych będzie mógł już spokojnie odpoczywać w areszcie, bo kampania zrobi się za niego.

Marsze w jego obronie, wystąpienia, a może nawet wizyty polityków zachodnich są zapewnione, a ruch wyjazdów do Kielc wśród twardego (a może nie tylko) elektoratu Koalicji Obywatelskiej zapewni mu solidny (kto wie, czy nie największy w Koalicji Obywatelskiej w Kielcach) wynik, który pociągnie listę do przodu, dając jej sporo nowych głosów od wyborców innych partii. I kto wie, czy nie więcej niż dotąd mandatów poselskich.

Gorszym, ale przecież też opłacalnym scenariuszem, jest odstąpienie od zatrzymania i aresztu. Ale i to pozwala zarówno Giertychowi, jak i Koalicji Obywatelskiej, przekonywać, że PiS i Suwerenna Polska, której lider kontroluje prokuraturę, przestraszyli się go, że boją się Unii Europejskiej, i że nie mają twardych dowodów. Jednym słowem, choć zatrzymanie i areszt jest rozwiązaniem lepszym, to jego brak też wzmocni Giertycha i Koalicję Obywatelską.

Czy zatem PiS został zapędzony w kozi róg? Nic bardziej błędnego. Z ich perspektywy istnieją także dwa scenariusze, i choć podobnie jak w przypadku Koalicji Obywatelskiej, jeden jest lepszy, a drugi jednak gorszy, to i tak wystawienie Giertycha raczej PiS-owi nie zaszkodzi (a może pomóc).

Zatrzymanie go, a nawet areszt w twardym elektoracie wywoła entuzjazm, pokaże mocne oblicze partii, a potencjalne marsze tylko upewnią zniechęconych do tego, że trzeba bronić władzy. Możliwe reakcje Komisji Europejskiej, ale także zachodnich polityków (z perspektywy PiS-u najlepiej niemieckich) umocni wrażenie, że musimy bronić swojej praworządności przed zakusami obcych.

I choć nowych wyborców to raczej nie przyciągnie, to u twardego elektoratu wywoła odpowiednie wzmożenie i skłoni do głosowania. Nie jest też wykluczone, że w odpowiedzi na akcję wyjazdów na głosowanie do Kielc, którą chcą przygotowywać zwolennicy Giertycha, podobne działania przygotują zwolennicy prezesa Jarosława Kaczyńskiego i PiS. A hasłem może być choćby przekonywanie, że trzeba zatrzymać aktywność aresztowanych…

Scenariusz, w którym Giertych nie zostanie zatrzymany, a później aresztowany, jest oczywiście - z tej perspektywy gorszy - ale także nie beznadziejny. To bowiem umożliwia przekonywanie lekko zniechęconego, nie tak twardego elektoratu, że zarzuty o ograniczaniu demokracji, o ataku na polityków opozycji to fałsz, i że w istocie PiS jest partią, jak wszystkie. To oczywiście nie będzie sprzyjać mobilizacji najtwardszych, ale pozwoli pozyskać jakąś część bardziej miękkich, a być może utraconych wcześniej wyborców.

Niezależnie jednak od wybranego scenariusza - obie partie będą przykrywać jakąkolwiek debatę programową rozmową, dyskusją, kłótnią i sporem o Romana Giertych. A korzyści z tego odniesie on sam (bo w końcu i elektorat liberalny uzna, że jest on ofiarą i trzeba go bronić), ale także dwie główne partie. Kto straci? I tu odpowiedź też jest oczywista: mniejsze partie.

Giertych problemem Lewicy i Trzeciej Drogi

Walka "gigantów" (przynajmniej medialnych) niezwykle utrudnia sytuację Trzeciej Drogi (a w mniejszym stopniu, choć także, Lewicy). Ich wyborcy, gdy emocje będą rosnąć, gdy zatrzymany (a może aresztowany) zostanie Roman Giertych z pewnością - bo nie mają innego wyjścia - opowiedzą się po jego stronie, a to oznacza, że zaczną odgrywać rolę w kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej i jej kandydata.

Brak takiego zaangażowania będzie także wykorzystany do ataków na nie. Jednym słowem i tak źle, i tak niedobrze. Najbezpieczniejszym dla nich scenariuszem jest brak zatrzymania Giertycha, ale i wtedy liczyć się muszą, że w okręgu kieleckim polaryzacja sprzyjać będzie największym, w tym przypadku Kaczyńskiemu i Giertychowi.

"Genialny" ruch Tuska oznacza więc - nie po raz pierwszy - ograniczenie przestrzeni debaty, wyboru i umocnienie duopolu PO-PiS. I aż dziw, że wyborcy wciąż to kupują, tak jakby zgodnie ze starą zasadą z "Rejsu": "lubili tylko te piosenki, które już słyszeli".

Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski

* Autor jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła"; "Czy konserwatyzm ma przyszłość?". "Koniec Kościoła jaki znacie" i "Jasna Górą. Biografia".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (287)