Jaka polityczna przyszłość czeka Mateusza Morawieckiego? [OPINIA]
Wybory to nie tylko rywalizacja politycznych drużyn, ale również weryfikacja potencjału poszczególnych polityków, a zwłaszcza przywódców. Jaka przyszłość czeka więc Mateusza Morawieckiego? I jaka będzie jego dalsza rola w PiS? - pisze dla Wirtualnej Polski Sławomir Sowiński.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Utrata przez partię Jarosława Kaczyńskiego władzy może rozpocząć w PiS czas rozliczeń i spotęgować dotychczasową wewnętrzną rywalizację.
Na rzecz obecnego premiera przemawia zapewne fakt, że choć po ośmiu latach rządzenia PiS utraci władzę, to - jak wskazują wstępne powyborcze wyniki - w kampanii 2023 roku, której jedną z twarzy był właśnie Morawiecki, PiS mógł zdobyć poparcie 7,6 mln wyborców, czyli niewiele mniej od rekordowego wyniku (8,05 mln) w 2019 roku.
Myśląc o politycznej roli premiera, trzeba też pamiętać, że jego wizerunek nowoczesnego konserwatysty, państwowca i europejskiego eksperta od spraw finansowych, który w wianie wniósł do PiS, pozwolił partii Kaczyńskiego wrzucić w 2017 roku drugi polityczny bieg i sukces z 2015 roku przedłużyć na ważne kampanie z lat 2019-2020. Trzeba wreszcie podkreślić, że wielkim kapitałem Morawieckiego, który do PiS przyszedł z zewnątrz i niejako na gotowe, stało się zaufanie i namaszczenie Kaczyńskiego, które w PiS ma znaczenie rozstrzygające.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A jednak wszystkie te polityczne przymioty, gdy PiS zbliża się do ostrego politycznego wirażu, paradoksalnie, wydają się być dla premiera raczej obciążeniem i ograniczeniem jego ewentualnych perspektyw, niż szansą. Zwłaszcza tych związanych z ewentualnym kandydowaniem w wyborach prezydenckich w 2025 roku, czy przejęciem sterów po Kaczyńskim.
Firmowana przez premiera tegoroczna, wybitnie polaryzacyjna kampania parlamentarna PiS, zmobilizowała wprawdzie wielką grupę wyborców i byłaby zapewne receptą na trzecią kadencję tej partii, gdyby jednak nie świetny wynik Trzeciej Drogi, a także niebywale wysoka frekwencja. Niczym powódź podtopiła ona politycznie niezły wynik PiS.
Co zdecydowało o fali frekwencji? Można się spierać: czy bardziej upartyjnianie państwa przez PiS, nastrój ciągłych wewnętrznych i zewnętrznych wojenek, a może wątpliwe polityczne pomysły w rodzaju referendum w dniu wyborów?
Bezsprzeczne jest jednak to, że firmował to wszystko premier i to on będzie wzywany do tablicy.
Po drugie, choć Morawiecki z ogromnym zaangażowaniem uczestniczył nie tylko w ostatniej kampanii PiS, trudno nie dostrzec, że ze względu na jego zasadniczo urzędniczą i bankową biografię, nie poznaliśmy go ciągle jako porywającego mówcy, który swym językiem wyróżniałby się na tle partii, narzucał własną agendę i polityczny kierunek.
Jaskrawo pokazała to słynna debata w TVP, w której premier, niczym w historycznej rekonstrukcji, powtarzał głównie skrypty z kampanii PiS wymierzonej w Donalda Tuska.
I wreszcie sprawa najważniejsza - tym, co czyni dziś pozycję Morawieckiego najbardziej wątpliwą, jest fakt, że nigdy właściwie nie udało mu się w ramach PiS zbudować własnego silnego środowiska i wyjść poza opłotki mecenatu Kaczyńskiego. Nie zbudował się na rywalizacji i wewnętrznych politycznych zwycięstwach, bez których nie ma mowy o prawdziwej władzy.
Wyraźne tego sygnały wybrzmiewały choćby w tym, jak traktowany był przez lata przez ministra Zbigniewa Ziobrę. A w kampanii choćby w słowach byłej premier Beaty Szydło, która wprost podkreślała, że po wyborach premierem powinien zostać Kaczyński.
Mówiąc krótko, jeśli dojdzie w PiS do naturalnych w polityce rozliczeń, to głównie Morawiecki może być w nich wskazany jako sprawca utraty władzy, a nie skuteczny lider na trudne czasy. O ubieganiu się o nominację do kampanii prezydenckiej nie wspominając.
Sławomir Sowiński dla Wirtualnej Polski
* Dr hab. Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW.