Jaka będzie przyszłość "kraju wiecznej wojny"?

W ostatnim roku na geopolitycznej mapie Bliskiego i Środkowego Wschodu pojawiły się małe chmury, które zapowiadają poważny deszcz. Czy nadchodzące lata przyniosą radykalne zmiany w Iranie, Afganistanie, Iraku czy Izraelu? Z pewnością tak.

Obraz
Źródło zdjęć: © AFP | Jewel Samad

Irak

37 dni po objęciu urzędu, po przestudiowaniu raportów i wysłuchaniu opinii doradców, Barack Obama zadecydował o zakończeniu operacji w Iraku. Ogłosił, że do sierpnia 2010 USA skończą misję bojową nad Tygrysem i Eufratem, a do 2011 całkowicie wycofają się z Iraku. W tym czasie stacjonowało tam 140 tys. amerykańskich żołnierzy, wspieranych przez siły koalicji międzynarodowej. Plan przewiduje, że w ostatnim okresie w Iraku nadal będzie stacjonowało od 25 do 50 tysięcy żołnierzy USA, którzy będą doradzać i szkolić irackie siły. Z końcem lipca z Iraku wycofały się ostatecznie wojska najwierniejszego sojusznika Waszyngtonu - Wielkiej Brytanii.

Skala przemocy, którzy początkowo wydawała się niższa - w drugiej połowie kończącego się już roku znacznie wzrosła. Codziennie słychać o nowych zamachach. Co kilka tygodni dobrze zorganizowani terroryści atakują w dużych miastach, wskutek czego giną setki ludzi. Celem padają również budynki rządowe. W sierpniowym zamachu, w którym zginęło 95 osób, a ponad 500 odniosło rany, zaatakowano budynek ministerstwa spraw zagranicznych. Eksplozja była tak poważna, że w budynku powypadały niemal wszystkie szyby, raniąc wielu pracowników irackiej dyplomacji. Ofiarami zamachów padają często iraccy szyici, Kurdowie lub chrześcijanie. To pokazuje, jak niestabilny jest Irak i jak długo jeszcze trzeba będzie utrzymywać jedność tego kraju z zewnątrz.

Pentagon ostrzegał w specjalnym raporcie na początku roku: sytuacja w Iraku jest nadal krucha i odwracalna, a kraj stoi przed wieloma wyzwaniami. Z tym że Waszyngton, a za nim cały świat, skoncentrował już całe wysiłki na innym celu.

Af-Pak

Barack Obama rozpoczął wycofywanie wojsk z Iraku z dwóch względów - jednym była konieczność oszczędności spowodowana międzynarodowym kryzysem ekonomicznym, drugim - chęć opanowania sytuacji w Afganistanie. ISAF (Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa) chciało w 2009 roku przejąć inicjatywę strategiczną i po ośmiu latach walk zacząć kończyć swoją misję. Jednak zanim śniegi zeszły z gór, rebelianci zaczęli coraz śmielej poczynać sobie w "kraju wiecznej wojny".

3 lutego talibowie wysadzili most na Przełęczy Chajberskiej - bramie wjazdowej do Afganistanu. Udało im się zablokować główną trasę transportową wojsk natowskich w regionie. To był dopiero początek. Talibowie, rebelianci z Hezb-i Islami Gulbuddina Hekmatiara oraz bojownicy Dżallaludina Hagganiego regularnie atakowali wojska natowskie, w tym Polaków stacjonujących w prowincji Ghazni. Na wiosnę bojownicy przystąpili do ataków na duże patrole wojsk natowskich oraz budynki ministerialne, na drogach jeszcze częściej pojawiały się ajdiki (IED - improwizowane urządzenia wybuchowe).

Spokoju nie było nawet w stolicy. Jeszcze w lutym talibowie zaatakowali budynki ministerialne w trzech punktach Kabulu. Zginęło wielu urzędników państwowych. Koalicja międzynarodowa starała się przejąć inicjatywę - bezskutecznie. Pod koniec lipca Amerykanie rozpoczęli ofensywę w Helmandzie, drugim po Kandaharze mateczniku afgańskich talibów.

Mimo poważnych strat amerykańskiego wojska, coraz częstszych potyczek z talibami i olbrzymich problemów politycznych, Barack Obama aż do grudnia zwlekał z przedstawieniem swojej strategii dla Afganistanu. Ogłosił wysłanie dodatkowych 30 tys. żołnierzy oraz datę początku wycofywania - za 1,5 roku. Decydujące starcie ma nastąpić w 2010 roku.

Jak podkreśla Tomasz Otłowski, analityk ds. bezpieczeństwa i były szef Zespołu Analiz w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP w rozmowie z Wirtualną Polską: 30 tysięcy żołnierzy to wcale nie jest dużo. Gen. Stanley McChrystal, głównodowodzący w Afganistanie, w memorandum na temat sytuacji w Afganistanie mówił o liczbie od 40-80 tysięcy żołnierzy potrzebnych, by przechylić szalę zwycięstwa na korzyść koalicji międzynarodowej.

- Mijający rok jest dla Afganistanu i wojny z talibami w zasadzie stracony - podsumowuje Otłowski.

Pewne nadzieje wiązano z pieczołowicie przygotowywanymi wyborami prezydenckimi, które mimo incydentów terrorystycznych odbyły się w sierpniu. Skala defraudacji była jednak bardzo duża. Jedynie pod wpływem Zachodu zdecydowano się przeprowadzić drugą turę wyborów, ogłaszając, że dotychczasowy prezydent zdobył nieco mniej niż 50% głosów. Jednak na tydzień przed drugą turą kontrkandydat Karzaja, były szef dyplomacji Afganistanu, Abdullah Abdullah, zrezygnował ze startu, podważając uczciwość komisji wyborczej. Wynik głosowania spowodował frustrację Zachodu, który nieudolnie od 8 lat próbuje ustabilizować sytuację w tym kraju. Wszystko pogłębia szerząca się korupcja, która dotyka najwyższych urzędników państwowych, nie wyłączając rodziny samego prezydenta. Hamid Karzaj, stracił w tym roku resztki autorytetu, jakim cieszył się przynajmniej zagranicą. Teraz nie będzie miał go ani na zewnątrz ani wewnątrz kraju. A jednak trzeba będzie z nim żyć. Koalicji byłoby łatwiej współpracować z prezydentem, który posiadałby
poparcie Afgańczyków i liderów świata.

- Obama chciałby, aby 2010 rok był punktem zwrotnym w historii Afganistanu - uważa Piotr Krawczyk, orientalista z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i były konsul w Kabulu. Jednak dopóki nie rozwiąże się kryzysu politycznego, którego oznaką były wybory prezydenckie, przekazanie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo samym Afgańczykom będzie krokiem nieodpowiedzialnym. - Jestem pesymistą. Nie widać woli zmian po stronie USA - konstatuje orientalista.

W roku 2009 administracja amerykańska zaczęła jednak patrzeć na problem Afganistanu z szerszej perspektywy. Od początku roku powszechnie zaczęto mówić już nie o Afganistanie i Pakistanie, ale o Af-Paku. Amerykanie zwiększyli znacznie naciski na Pakistan, aby zdecydowanie mocniej walczył z talibami. Islamabad rzucił na wiosnę kilkadziesiąt tysięcy wojsk na pogranicze afgańsko-pakistańskie do Doliny Swat, a jesienią do Waziristanu.

W tym czasie Amerykanie przy pomocy samolotów bezzałogowych "polowali" w Pakistanie na przywódcę tamtejszych talibów z ugrupowania Tehrik-i-Taliban Baitullaha Mehsuda. W sierpniu charyzmatyczny przywódca zginął. Zaraz jednak zastąpił go kolejny "ojciec wierzących".

Analitycy są jednak zgodni: obie ofensywy to raczej kroki na pokaz. - Władzom pakistańskim nie zależy na pokonaniu talibów - zauważa Otłowski. Islamabad wykorzystuje ich bowiem jako instrument nacisku na Afganistan i na Indie. Talibowie nie znikną ze sceny w Pakistanie, a zatem i w Afganistanie.

Rok 2009 był jednak przełomowy pod jednym względem. Po zuchwałych atakach terrorystycznych na lankijską reprezentację krykieta, szkołę policyjną i budynki wywiadu w Lahaur władze pakistańskie mogły po raz pierwszy poczuć, że aktywność talibów i Al-Kaidy wymknęła się spod kontroli, podkreśla Krawczyk. - Z wygodnego dla Pakistanu narzędzia talibowie zaczęli się przeradzać w byt, który zagraża państwu pakistańskiemu - dodaje. Zdaniem Otłowskiego jednym z możliwych scenariuszy jest ponowne przejęcie władzy w Pakistanie przez armię, która może uznać, że rząd cywilny nie jest w stanie zapanować nad biegiem wydarzeń.

Sytuacja w Af-Paku dotknęła niespodziewanie również Polski. 7 lutego śmierć z rąk pakistańskich talibów z Tehrik-i-Taliban poniósł polski geolog Piotr Stańczak.

Iran - kryzys rewolucji islamskiej?

- Czerwcowe wybory prezydenckie to pierwsze tak sfałszowane głosowanie w Iranie od 20 lat - zauważa Krawczyk. Głosowanie, które przyniosło ponowne zwycięstwo Mahmudowi Ahmadineżadowie, zrodziło jednak opór na nieoczekiwaną przez nikogo skalę. Teheran nie widział tak wielkich demonstracji od czasu obalenia szacha i rewolucji islamskiej 1979 roku. Zdaniem analityka PISM-u, fałszerstwa ekipy Ahmadineżada były pogwałceniem delikatnego balansu między elementami demokratycznymi a niedemokratycznymi irańskiego systemu politycznego.

To zrodziło masowy ruch protestów, które odżywają przy okazji każdych dużych świąt i pojawiają się ze stałością i regularnością od czerwca. To przypomina rytm protestów za szacha, które w końcu doprowadziły do upadku tyrana.

Pierwsze rysy na systemie zbudowanym przez Chomeiniego? Czy budynek w końcu pęknie? To zależy, czy uda się zbudować szeroką koalicję przeciwną rządom ajatollahów oraz - jak podkreśla Krawczyk - od tego czy niezadowolenie polityczne przerodzi się w niezadowolenie społeczne. A na to wpływ będzie miała gospodarka. Jedno jest pewne nowa rewolucja irańska, jeśli nastąpi, będzie miała kolor zielony - czyli kolor islamu, ale także ruchu, jaki narodził się spontanicznie po czerwcowych wyborach.

Nawet jeśli dojdzie do poważnych zmian politycznych w Iranie, to mało prawdopodobne jest, by Teheran zarzucił swój program atomowy. Iran pragnie niezależności w zakresie produkcji energii atomowej i prawdopodobnie dąży do zdobycia potęgi w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego. Dumni Persowie nie porzucą tych celów.

Izrael: nasi żołnierze nie są zbrodniarzami

Rok 2009 rozpoczął się w cieniu miażdżącej ofensywy Izraela w Strefie Gazy. Władze państwa żydowskiego chciały zgnieść struktury Hamasu. Wyjątkowo brutalna operacja "Płynny Ołów" pogłębiła jeszcze konflikt między Izraelem a Palestyńczykami. W ofensywie zginęło 13 Izraelczyków i 1300 Palestyńczyków, a Izraelskie Siły Obronne miały się dopuścić łamania prawa wojennego. W państwie żydowskim mało kto jednak wierzy w zbrodnie swoich żołnierzy (czytaj więcej)

Władza Mahmuda Abbasa wciąż się osłabia, a utworzenie po wyborach parlamentarnych koalicji Likudu i "Nasz dom Izrael" nie wróży dobrze procesowi pokojowemu na Bliskim Wschodzie.

Środkowy Wschód - od Izraela po Afganistan - pozostanie w najbliższych latach beczką prochu, gotową do wybuchu w każdym momencie.

Paweł Orłowski, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Izrael rozpoczął nowe naloty na cele Hamasu w Strefie Gazy
Izrael rozpoczął nowe naloty na cele Hamasu w Strefie Gazy
Kradzież w Luwrze. Policja namierzyła sprzęt złodziei
Kradzież w Luwrze. Policja namierzyła sprzęt złodziei
Pośpiech ws. poboru w Niemczech. Pomysł "automatycznego obowiązku"
Pośpiech ws. poboru w Niemczech. Pomysł "automatycznego obowiązku"
Te słowa Trumpa nie spodobają się Ukraińcom. Chodzi o terytorium
Te słowa Trumpa nie spodobają się Ukraińcom. Chodzi o terytorium
Nie pierwszy taki skandal. Już wcześniej okradano Luwr
Nie pierwszy taki skandal. Już wcześniej okradano Luwr
W akcji policja, LPR i strażacy. Ratowali kobietę na przejściu dla pieszych
W akcji policja, LPR i strażacy. Ratowali kobietę na przejściu dla pieszych
Szef MSZ Iranu dodał wpis po polsku. Stanowcza reakcja Sikorskiego
Szef MSZ Iranu dodał wpis po polsku. Stanowcza reakcja Sikorskiego
Amerykański cios w Rosję? Zełenski potwierdza
Amerykański cios w Rosję? Zełenski potwierdza
Brudziński o wakacjach z Kaczyńskim. Piwo i przepowiednia z tęczą
Brudziński o wakacjach z Kaczyńskim. Piwo i przepowiednia z tęczą
Duża zmiana w pogodzie. Podano prognozę na Wszystkich Świętych
Duża zmiana w pogodzie. Podano prognozę na Wszystkich Świętych
Kościół liczy wiernych. Ilu Polaków chodzi na msze?
Kościół liczy wiernych. Ilu Polaków chodzi na msze?
Były kanclerz Niemiec sam się zdemaskował. "Bezczelność wobec Polski"
Były kanclerz Niemiec sam się zdemaskował. "Bezczelność wobec Polski"