Jak wyrzucili mnie z konferencji naukowej na uczelni o. Rydzyka

Wokół o. Tadeusza Rydzyka działa cały medialny ekosystem. Reszta mediów to konkurencja albo wrogowie, o czym przekonałem się na własnej skórze. Usunięto mnie z konferencji naukowej organizowanej na uczelni o. Rydzyka w Toruniu. Powód? Bo nie wiadomo, co mógłbym napisać - może coś złego.

Jak wyrzucili mnie z konferencji naukowej na uczelni o. Rydzyka
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Tomasz Stańczak
Kamil Sikora

24.11.2017 | aktual.: 24.11.2017 13:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jako reporter zajmujący się polityką z uwagą śledzę wypowiedzi jednej z najważniejszych osób w Polsce, czyli premier Beaty Szydło. Kiedy to możliwe, osobiście i na żywo. Dlatego pojechałem do Torunia, do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, gdzie premier miała wystąpić na konferencji naukowej organizowanej przez Ojca Dyrektora.

Obejrzyj: Kawiarnia ojca Rydzyka

Premier nie dotarła, o czym już pisałem z Torunia, ale miałem w planie zostać do końca pierwszego dnia spotkania. Szczególnie, że w programie są wykłady ks. prof. Pawła Bortkiewicza z prezydenckiej Rady Rozwoju, który niedawno zasłynął opiniami o europosłach PO, czy prof. Mieczysława Ryby, występującego jako ekspert TVP polityka PiS z Lublina.

Medioznawca wyrzuca media

Niestety nie dane było mi wysłuchać tych wykładów, bo po dwóch godzinach trwania kongresu, zostałem z niego usunięty. Przyszedł do mnie jeden z organizatorów i oznajmił, że nie mogę brać udziału w dalszej części obrad. Jak później sprawdziłem to prodziekan WSKSiM dr Paweł Pasionek, medioznawca regularnie nawołujący w TV Trwam czy “Naszym Dzienniku” do repolonizacji mediów.

Tłumaczył, że choć zapisałem się na kongres jako zwykły uczestnik, wykonuję pracę dziennikarską. I na nic zdały się tłumaczenia, że w formularzu zgłoszeniowym nie było możliwości wnioskowania o akredytację. Tłumaczył, że mogłem wnioskować o akredytację, a fakt, że tego nie zrobiłem wskazuje na moje nieczyste intencje.

Pogawędka z Ojcem Dyrektorem

- Proszę też sprostować kłamstwa z pana pierwszego artykułu - stwierdził, kiedy jedna z organizatorek oddawała mi wpisowe. Niestety pomimo kilkukrotnych próśb nie wskazał co konkretnie nie jest prawdą. - Biorąc pod uwagę pana warsztat dziennikarski, nie jest pan tutaj mile widziany - rzucił dr Pasionek, zostawiając mnie ze swoim współpracownikiem.

A zaczęło się bardzo miło, bo sam o. Rydzyk dostrzegł mnie swoim dyrektorskim okiem. Może dlatego, że usiadłem w drugim rzędzie, zaraz za oficjalnymi gośćmi. - A pan skąd jest? - spytał, zapewne biorąc mnie za jednego ze swoich studentów. - Z Czerska - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Nie można tu siedzieć? Przepraszam - szybko dodałem. Ale Ojciec Dyrektor był już myślami dalej, witał kolejnych gości.

Nie dla uchodźców

W trakcie pierwszego bloku wykładów założyciel Radia Maryja przysłuchiwał się, ale większość uwagi skupiał na telefonie: wysyłał i odbierał SMS-y, a przede wszystkim rozmawiał, w charakterystyczny sposób zasłaniając usta ręką. Mówcami byli prof. Piotr Jaroszyński, który na przykładach starożytnej Grecji i Rzymu budował krytykę dzisiejszego świata. Mówił m.in. o tym, że obywatele powinni mieć możliwość odwołania polityków, że konsumpcjonizm jest bez sensu i że nie powinno przyjmować się uchodźców.

Niestety nie będzie mi dane wysłuchać wykładów prof. Ryby czy występu artystycznego Haliny Łabonarskiej, nazywanej aktorką Rydzyka, ostatnio znanej z roli w “Smoleńsku”. Na otarcie łez pozostała mi wizyta w kawiarni, oczywiście założonej przez o. Rydzyka. Pisaliśmy o niej latem. Kiedy piszę ten tekst, przy stoliku obok wiceminister kultury Magdalena Gawin przygotowuje się do swojego wykładu na konferencji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1907)