Jak wygląda życie w kraju Putina? "W liście do Rosjan napisałbym dwa słowa"
- Przeciętny Rosjanin może mieć poglądy jeszcze radykalniejsze od Władimira Putina. Gdyby zrobić badania socjologiczne, może się okazać, że właśnie to wynikałoby z portretu statystycznego mieszkańca Rosji - uważa dziennikarz Paweł Reszka, były korespondent w Moskwie. Podkreśla, że rosyjski przywódca robi wszystko, by przejść do historii jako ktoś, kto powiększył obszar kraju.
Nad tym, jak zrozumieć Rosję, zastanawiali się gospodarz i gość programu "Didaskalia". Patrycjusz Wyżga zaprosił do rozmowy Pawła Reszkę, dziennikarza tygodnika "Polityka", byłego korespondenta z Moskwy, autora książki "Stolik z widokiem na Kreml".
Putin znalazł "klucz" do Rosjan
Dziennikarz analizował zamiary dyktatora Federacji Rosyjskiej. Historyczne postaci, które budzą uznanie Putina, to władcy, którzy budowali siłę imperium, jak car Piotr Wielki. Ma też wyobrażenie "nowego obywatela", którego charakter kształtowany ma być od najmłodszych lat dzięki odgórnym programom, projektom, akcjom. - To ma być człowiek zaangażowany w politykę głównego nurtu, z przekonaniem budujący lepszą Rosję w opozycji do bardzo złego świata, szczególnie zachodniego - mówił Reszka.
- Putin znalazł "klucz" do Rosjan. Zrozumiał "instrukcję obsługi" Rosji. Odpowiedział na zapotrzebowanie Rosji zgnębionej, rozkradanej, ośmieszanej na arenie międzynarodowej, trzeszczącej w szwach, takiej, która przegrywa wszystko i nie płaci pensji. Powiedział: "To już jest koniec, ja wam to wszystko załatwię, popierajcie mnie tylko". To zadziałało i ciągle działa - podkreślił dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wygląda życie w Rosji? Paweł Reszka - didaskalia#67
Jak naprawdę wygląda życie w Rosji?
Ale jak naprawdę wygląda życie w Rosji? - Strach przed władzą, korupcja, przeciwności losu, ciężkie życie w błotnistych miasteczkach, w których brakuje wszystkiego. To nie jest miłe miejsce do mieszkania. Musisz bać się policjanta, władzy lokalnej, jesteś sam wobec opresyjnego systemu. Ocalić może tylko jedna osoba, car. Jest nim Putin - opisuje Reszka.
Jeśli komukolwiek uda się dostać na Kreml, by się poskarżyć, dyktator surowo ukarze winnego i propagandowo pokaże, że zawinił nie on, nie system, tylko zły człowiek. Rosjanie wiedzą, jak mówi ekspert, że trzeba żyć tak, żeby być niewidzialnym.
Dyplomatyczne pobicie w Moskwie
Dziennikarz opowiedział też, jak wyglądało jego osobiste spotkanie z "rosyjską duszą". Był w Moskwie w czasie Pomarańczowej Rewolucji. Polska była wówczas w Rosji bardzo krytykowana za poparcie dla ruchu w Ukrainie. Obudziły się antypolskie nastroje.
Doszło do incydentu, w którym w Polsce została pobita czwórka dzieci rosyjskich dyplomatów. Putin oficjalnie zapowiedział odwet. W Moskwie rozpoczęła się nagonka na polską dyplomację. Dochodziło do ataków na Polaków, w tym właśnie dziennikarza. Po pobiciu Reszka wylądował w szpitalu.
- Było jakieś śledztwo, ale to był kompletny śmiech. To była ewidentna ustawka. Pokazywali mi jakieś dowody, kompletnie nieczytelne. Potem powiedzieli, że nie chcę współpracować - śmiał się dziennikarz.
"Plam krwi nie da się zmyć z żołnierskich mundurów"
W dalszej części rozmowy Reszka podkreślił, że inwazja na Ukrainę stała się granicznym punktem w historii Rosji.
- Takie rzeczy, które się wydarzyły, nie mogą się nie odbić na społeczeństwie. Plam krwi, która rozlała się w Buczy, nie da się zmyć z żołnierskich mundurów. Zbombardowano miasta, z których większość mieszkańców mówiła po rosyjsku, czytała literaturę rosyjską. Tego się nie da zapomnieć - zaznaczył korespondent.
Jak dodał, potworne jest też to, że nie tylko wojenni mordercy będą uchodzili w swoim kraju za bohaterów. Bohaterami będą - jak zauważył Reszka - także kryminaliści zwolnieni z więzienia do armii, żeby zabijali wroga.
List do przyjaciół w Moskwie
- Jak zaczęła się wojna, dzwoniłem do przyjaciół w Rosji. Chciałem, żeby nie czuli się źle z tym, co się dzieje, żeby nie przyszło im do głowy, że ja mogę myśleć, że oni popierają tę inwazję. Zapomniałem, że oni mogą myśleć, że Putin robi dobrze. To było dla mnie lekkim szokiem - relacjonował dziennikarz w "Didaskaliach".
Reszka dodał, że ostatecznie część z tych ludzi, których znał, wyjechała z kraju. Ale inni tkwią w trudnym do zrozumienia wsparciu dla agresji. - W liście do Rosjan napisałbym dwa słowa: "Ratujcie się" - podsumował Reszka.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski