Jak Polakom udało się dokonać tego "Cudu"?
W 1918 roku wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Józef Piłsudski zaczął tworzyć w polskiej armii wywiad wojskowy. Dzięki wysiłkom pracujących tam kryptografów udało się złamać bolszewickie szyfry, co w decydujący sposób przyczyniło się do polskiego zwycięstwa w wojnie 1920 roku określanej mianem "Cudu nad Wisłą”.
15.08.2010 | aktual.: 15.08.2010 22:25
Jest sierpień 1919 roku. Jan Kowalewski (absolwent gimnazjum handlowego w Łodzi oraz wydziału chemii na uniwersytecie w Liège) dopiero co dołączył do zespołu polskiego wywiadu wojskowego. W czasie I wojny światowej był oficerem rosyjskich służb inżynieryjnych. Wybitnie uzdolniony, posiada liczne talenty: matematyczny, lingwistyczny, ma też doskonałą pamięć.
Wywiad wojskowy zaczął powstawać na polecenie Józefa Piłsudskiego wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – w grudniu 1918 roku. Na jego czele stanął sprowadzony z Wiednia i dobrze znany Piłsudskiemu kpt. Józef Rybak – polski oficer austriackiego wywiadu, utrzymujący kontakty z polskim ruchem niepodległościowym. Do Rybaka dołączył mjr Karol Bołdeskuł (w czasie I wojny światowej szef radiowywiadu państw centralnych na froncie wschodnim), który teraz objął stanowisko szefa Oddziału II Informacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz mjr Ignacy Matuszewski (zaufany współpracownik Piłsudskiego) publicysta, tłumacz i przyszły minister skarbu.
Tej sierpniowej nocy 1919 roku Jan Kowalewski odbywał nocny dyżur w sekcji szyfrowej w zastępstwie kolegi por. Stanisława Sroki, który pojechał na ślub swojej siostry. Żeby nie siedzieć bezczynnie, zaczął wnikliwie przeglądać i analizować nadchodzące z radionasłuchu zaszyfrowane materiały. Za pozornie przypadkowymi grupami cyfr ukryte były słowa. Kowalewski wziął na warsztat słowo „dywizja” – które, jak sądził, musiało się w depeszach pojawić – i zaczął przymierzać je do poszczególnych znaków. Kowalewski pracował całą noc a nad ranem, jako pierwszy człowiek w polskim wywiadzie, złamał klucz szyfrowy. Co ciekawe jedyną jego wiedzą na temat łamania szyfrów – jak po latach wspominał – była nowela Edgara Allana Poe’go „Złoty żuk”, w którym jeden z bohaterów odczytuje szyfrogram, badając częstotliwość występowania w nim takich samych liter.
Polski wywiad już od końca 1918 roku przejmował depesze rosyjskie, ale ich treść pozostawała dotąd niejasna. Jan Kowalewski stanął wkrótce na czele Biura Szyfrów Oddziału II Informacyjnego SGWP i zatrudnił w nim profesorów matematyki Uniwersytetu Warszawskiego i Lwowskiego: Stanisława Leśniewskiego, Stefana Mazurkiewicza i Wacława Sierpińskiego. Zespół łamał szyfry nie tylko bolszewików, ale też białych wojsk rosyjskich, ukraińskich, litewskich i niemieckich. W aktach polskiego Biura Szyfrów odnalezionych przez dr. Grzegorza Nowika, autora książki „Zanim złamano Enigmę... Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją, 1918-1920”, zachowanych jest ponad 100 rosyjskich kluczy szyfrowych złamanych i zdobytych od lata 1919 do końca 1920 roku. „Zanim w zespole Wojskowego Insytutu Historycznego trafiliśmy na dowody istnienia dobrze zorganizowanego Biura Szyfrów i setki rozszyfrowanych depesz, znajdowane do tej pory pojedyncze szyfrogramy były uznawane za incydenty” – powiedział dla wp.pl Grzegorz Nowik.
Niezwykle sprawne działanie Wydziału Radiowywiadu – od czerwca do października 1920 roku przejęto około 1800 szyfrogramów Armii Czerwonej – przyczyniło się do wygrania przez stronę polską bitwy 1920 roku. Grzegorz Nowik na tej podstawie obala mit o „Cudzie nad Wisłą”, twierdząc, że sukces – poza talentami dowódców i odwagą żołnierzy – był efektem pracy polskich kryptografów.
12 sierpnia 1920 roku radiostacja w Warszawie przejęła i w ciągu godziny rozszyfrowała rozkaz dla rosyjskiej 16. Armii dowodzonej przez Mikołaja Sołłohuba. Jan Kowalewski natychmiast zadzwonił do Belwederu i przekazał jego treść Marszałkowi. Znajomość tego rozkazu ułatwiła polskiej armii organizację obrony. Józef Piłsudski wraz ze sztabem wojskowym, znając plany wroga, mógł opracować swoją śmiałą i ryzykowną kontrofensywę, dzięki której zatrzymał pochód rewolucji komunistycznej.
15 sierpnia 1920 roku polski wywiad rozszyfrował kolejny ważny rozkaz – tym razem dowódca Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski nakazywał 4. Armii odwrót na Ciechanów i Płońsk oraz uderzenie w skrzydło 5. Armii gen. Sikorskiego (w związku z polską kontrofensywą znad Wieprza). Jednak tego właśnie dnia radiostacja sztabu polowego bolszewickiej 4. Armii została spalona, a rozkazu o odwrocie nie odebrano. Druga radiostacja, należąca też do sztabu 4. Armii, znajdowała się w tym czasie w marszu na Sierpc i łączność nawiązała dopiero dwa dni później. W polskim Wydziale Radiowywiadu Oddziału II Informacyjnego zapadła wobec tego decyzja o zagłuszaniu rosyjskich radiotelegramów. Przez dwie doby Polacy nadawali bez przerwy pierwsze wersety z "Ewangelii św. Jana": "Na początku było słowo, a słowo było u Boga" - tak by uniemożliwić Rosjanom odebranie ich depesz. Dzięki temu 4. Armia maszerowała dalej, nic nie wiedząc o polskiej kontrofensywie.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski
12 września 2010 r. w warszawskim Domu Spotkań z Historią będzie miała miejsce premiera drugiej części książki dr. Grzegorza Nowika o polskich radiowywiadowcach: "Zanim złamano Enigmę… rozszyfrowano Rewolucję. Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1918–1920" (Oficyna Wydawnicza Rytm 2010). W swoim niezwykle szczegółowym dziele autor skupia się na okresie od czerwca do października 1920 r. i analizuje prawie 1700 szyfrogramów przejętych i odczytanych przez Polaków. Grzegorz Nowik dotarł także do pasjonujących wydanych w latach 50. XX w. w Londynie wspomnień Jana Kowalewskiego, których fragmenty zamieszcza w swojej książce.