Jagodno rok po wyborach. Podzielone niczym Polska
- Sprzedali Polskę za pizzę - mówi Wirtualnej Polsce starsza kobieta spotkana na wrocławskim Jagodnie rok po wyborach parlamentarnych. To właśnie tutaj młodzi wyborcy stali w gigantycznej kolejce po kilka godzin, aby oddać głos. - Chyba nikt nie liczył, że w rok uda się wszystko naprawić po PiS - odpowiada po drugiej stronie osiedla młoda wrocławianka.
15.10.2024 08:26
Wrocławskie Jagodno przed rokiem miało swoje pięć minut chwały. 15 października to tutaj ustawiła się długa na kilkaset metrów kolejka do obwodowej komisji wyborczej. Przyczyniły się do tego głównie osoby z nowej części osiedla, posiadające zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania.
Jagodno podzielone rok po wyborach
Jagodno jest wielkim placem budowy. Przed nieco ponad dekadą były tu głównie pola i łąki. Teraz to jedno z bardziej zabudowanych osiedli Wrocławia, które marzy o tramwaju i w godzinach szczytu tkwi w korkach. Komisja wyborcza mieści się w starszej części, położona obok dawno wybudowanych budynków.
- Ja nie stałam w tej kolejce. Zdążyłam zagłosować rano, jak jeszcze ludzi nie było - mówi mieszkanka pobliskiego budynku na ul. Jagodzińskiej. Z wyniku wyborów nie jest zadowolona, bo "wygrał Tusk". W dyskusję włącza się jej babcia, która pod adresem obecnego premiera rzuca kilka przekleństw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Za pizzę się sprzedali - mówi o osobach, które spędziły pół nocy na mrozie, by oddać swój głos. Jedna z wrocławskich pizzerii, aby dodać otuchy wyborcom stojącym w kolejce, zaczęła dowozić jedzenie. Okoliczni mieszkańcy przynosili ciepłą herbatę, a obrazki z Jagodna szły w Polskę. Kilka tygodni później to miejsce odwiedził sam Donald Tusk.
- Jesteście rekordzistami cierpliwości, potraficie stać i czekać nawet, jeżeli jest taka potrzeba, do 3.00 nad ranem. Jesteście najbardziej zdeterminowanymi wyborcami w Polsce, a może i na świecie - mówił wtedy obecny premier.
- Imprezę sobie zrobili z wyborów - komentuje starszy mężczyzna, który przed rokiem oddał głos na ul. Jagodzińskiej jeszcze przed "godzinami szczytu". Na rozmowę o polityce i sytuacji rok po wyborach parlamentarnych nie daje się jednak namówić. Jak większość ze spotkanych w tym miejscu wrocławian.
- Jak jest po wyborach? Kibel. Tyle mam do powiedzenia - mówi mężczyzna na rowerze, którego zaczepiłem przy budynku, w którym mieściła się obwodowa komisja wyborcza. Inny dodaje, że "słoiki rząd nam wybrały", nawiązując do faktu, że w nowej części osiedla mieszkają głównie przyjezdne osoby spoza Wrocławia.
- Nigdy wcześniej nie było tu takich tłumów do głosowania. To chyba przez te bloki. Dawniej głosowaliśmy na Brochowie (inne osiedle Wrocławia - przyp. red.), a potem wyremontowali tutejszą świetlicę i zrobili komisję wyborczą. To jest jedno miejsce do głosowania na tylu mieszkańców. Kto to widział? - pyta kolejna z mieszkanek ul. Jagodzińskiej, która o sytuacji w Polsce nie chce rozmawiać, bo "interesuje ją tyle, co do furtki jej płotu".
Krasnale przypominają o wyborach
Głosowanie na Jagodnie zakończyło się przed rokiem o 2.45. - Przecież wybory są do godz. 21.00. Te głosy nie powinny być zaliczone - irytuje się kolejna z mieszkanek ul. Jagodzińskiej, która jest niezadowolona z wyniku wyborów. Tuska nazywa "kłamcą" i "zdrajcą". Jej córka prosi, aby odpuściła z przekleństwami i się uspokoiła.
Przed rokiem w kolejce na Jagodnie w szczytowym momencie mogło stać nawet ponad tysiąc osób. Głosowanie się przedłużało, bo komisji brakowało kart wyborczych. Nikt nie był przygotowany na taki tłum osób z zaświadczeniami do głosowania poza miejscem zamieszkania.
- W tej komisji pierwotnie ujętych w rejestrze wyborców było 2453 wyborców, a dopisało się w ostatnich dniach przed wyborami aż 1649 osób - tłumaczył przed rokiem Przemysław Gałecki z wrocławskiego magistratu.
Spaceruję po okolicach ul. Jagodzińskiej niemal dwie godziny. W tym czasie dwie osoby przyznają się, że właśnie z powodu ogromnej kolejki nie oddały głosu. - Kto to widział, by tyle stać? - pyta mnie młody mężczyzna.
- Jagodno! Jesteście wspaniałym symbolem tych wyborów, demokracji i zaangażowania obywatelskiego! - mówił zaraz po wyborach prezydent Jacek Sutryk, który zaprosił do ratusza członków obwodowej komisji wyborczej nr 148 z Jagodna. Wtedy też zadeklarował, że obok budynku stanie mały krasnal - symbol Wrocławia. Ma on być formą podziękowania dla tych, którzy stracili wiele godzin na realizację obywatelskiego obowiązku.
Ostatecznie powstały aż cztery figurki. Jeden z krasnali trzyma karton pizzy - kolejny z symboli tego, co działo się na Jagodnie 15 października 2023 roku.
Jagodno nie czekało na cud
Wsłuchując się w głos mieszkańców ul. Jagodzińskiej, można by pomyśleć, że osiedle po roku od wyborów jest mocno rozczarowane tym, w jaką stronę zmierza Polska pod rządami Koalicji 15 października. Wystarczy jednak kilkuminutowy spacer, by wejść w nowo wybudowane ulice i poznać zgoła odmienne opinie.
- A czego oni się spodziewali? Chyba nikt nie liczył, że w rok uda się wszystko naprawić po PiS - mówi młoda mieszkanka nowej części Jagodna. W tle słychać ciężko pracujące maszyny i robotników tnących krawężniki. To realizacja długo wyczekiwanej inwestycji, specjalnego buspasa, który ma poprawić komunikację w tym regionie Wrocławia.
- Jeśli mogę mieć o coś pretensje do Koalicji Obywatelskiej, to o niewystawienie kandydata w wyborach prezydenckich. Taką "nagrodę" dostało Jagodno. Skazano nas na kolejną kadencję z Jackiem Sutrykiem, a wszystko, co złe w mieście, to jego zasługa - gorzko komentuje kolejna z mieszkanek Jagodna.
- Może myśleli, że w rok im tramwaj wybudują? - żartuje inna z młodych dziewczyn, gdy mówię, że starsi mieszkańcy ul. Jagodzińskiej są niezadowoleni z wyników wyborów.
- Cel tych wyborów był jeden: odsunąć PiS od władzy. To się udało, ale nie spodziewajmy się po nowej koalicji cudów, bo one nie istnieją - mówi następna z moich rozmówczyń. Pół żartem, pół serio dodaje, że nawet nie liczy na tramwaj, który miałby dojeżdżać na osiedle.
Reakcje ludzi na Jagodnie są najlepszym odbiciem tego, co obecnie dzieje się w kraju. 12 miesięcy po wyborach naród zdaje się być równie podzielony, jak przed 15 października 2023 roku. Mimo wielu obietnic z obu stron politycznego sporu, że będą scalać Polskę.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: