Jagodno rok po wyborach. Podzielone niczym Polska
- Sprzedali Polskę za pizzę - mówi Wirtualnej Polsce starsza kobieta spotkana na wrocławskim Jagodnie rok po wyborach parlamentarnych. To właśnie tutaj młodzi wyborcy stali w gigantycznej kolejce po kilka godzin, aby oddać głos. - Chyba nikt nie liczył, że w rok uda się wszystko naprawić po PiS - odpowiada po drugiej stronie osiedla młoda wrocławianka.
Wrocławskie Jagodno przed rokiem miało swoje pięć minut chwały. 15 października to tutaj ustawiła się długa na kilkaset metrów kolejka do obwodowej komisji wyborczej. Przyczyniły się do tego głównie osoby z nowej części osiedla, posiadające zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania.
Jagodno podzielone rok po wyborach
Jagodno jest wielkim placem budowy. Przed nieco ponad dekadą były tu głównie pola i łąki. Teraz to jedno z bardziej zabudowanych osiedli Wrocławia, które marzy o tramwaju i w godzinach szczytu tkwi w korkach. Komisja wyborcza mieści się w starszej części, położona obok dawno wybudowanych budynków.
- Ja nie stałam w tej kolejce. Zdążyłam zagłosować rano, jak jeszcze ludzi nie było - mówi mieszkanka pobliskiego budynku na ul. Jagodzińskiej. Z wyniku wyborów nie jest zadowolona, bo "wygrał Tusk". W dyskusję włącza się jej babcia, która pod adresem obecnego premiera rzuca kilka przekleństw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Za pizzę się sprzedali - mówi o osobach, które spędziły pół nocy na mrozie, by oddać swój głos. Jedna z wrocławskich pizzerii, aby dodać otuchy wyborcom stojącym w kolejce, zaczęła dowozić jedzenie. Okoliczni mieszkańcy przynosili ciepłą herbatę, a obrazki z Jagodna szły w Polskę. Kilka tygodni później to miejsce odwiedził sam Donald Tusk.
- Jesteście rekordzistami cierpliwości, potraficie stać i czekać nawet, jeżeli jest taka potrzeba, do 3.00 nad ranem. Jesteście najbardziej zdeterminowanymi wyborcami w Polsce, a może i na świecie - mówił wtedy obecny premier.
- Imprezę sobie zrobili z wyborów - komentuje starszy mężczyzna, który przed rokiem oddał głos na ul. Jagodzińskiej jeszcze przed "godzinami szczytu". Na rozmowę o polityce i sytuacji rok po wyborach parlamentarnych nie daje się jednak namówić. Jak większość ze spotkanych w tym miejscu wrocławian.
- Jak jest po wyborach? Kibel. Tyle mam do powiedzenia - mówi mężczyzna na rowerze, którego zaczepiłem przy budynku, w którym mieściła się obwodowa komisja wyborcza. Inny dodaje, że "słoiki rząd nam wybrały", nawiązując do faktu, że w nowej części osiedla mieszkają głównie przyjezdne osoby spoza Wrocławia.
- Nigdy wcześniej nie było tu takich tłumów do głosowania. To chyba przez te bloki. Dawniej głosowaliśmy na Brochowie (inne osiedle Wrocławia - przyp. red.), a potem wyremontowali tutejszą świetlicę i zrobili komisję wyborczą. To jest jedno miejsce do głosowania na tylu mieszkańców. Kto to widział? - pyta kolejna z mieszkanek ul. Jagodzińskiej, która o sytuacji w Polsce nie chce rozmawiać, bo "interesuje ją tyle, co do furtki jej płotu".
Krasnale przypominają o wyborach
Głosowanie na Jagodnie zakończyło się przed rokiem o 2.45. - Przecież wybory są do godz. 21.00. Te głosy nie powinny być zaliczone - irytuje się kolejna z mieszkanek ul. Jagodzińskiej, która jest niezadowolona z wyniku wyborów. Tuska nazywa "kłamcą" i "zdrajcą". Jej córka prosi, aby odpuściła z przekleństwami i się uspokoiła.
Przed rokiem w kolejce na Jagodnie w szczytowym momencie mogło stać nawet ponad tysiąc osób. Głosowanie się przedłużało, bo komisji brakowało kart wyborczych. Nikt nie był przygotowany na taki tłum osób z zaświadczeniami do głosowania poza miejscem zamieszkania.
- W tej komisji pierwotnie ujętych w rejestrze wyborców było 2453 wyborców, a dopisało się w ostatnich dniach przed wyborami aż 1649 osób - tłumaczył przed rokiem Przemysław Gałecki z wrocławskiego magistratu.
Spaceruję po okolicach ul. Jagodzińskiej niemal dwie godziny. W tym czasie dwie osoby przyznają się, że właśnie z powodu ogromnej kolejki nie oddały głosu. - Kto to widział, by tyle stać? - pyta mnie młody mężczyzna.
- Jagodno! Jesteście wspaniałym symbolem tych wyborów, demokracji i zaangażowania obywatelskiego! - mówił zaraz po wyborach prezydent Jacek Sutryk, który zaprosił do ratusza członków obwodowej komisji wyborczej nr 148 z Jagodna. Wtedy też zadeklarował, że obok budynku stanie mały krasnal - symbol Wrocławia. Ma on być formą podziękowania dla tych, którzy stracili wiele godzin na realizację obywatelskiego obowiązku.
Ostatecznie powstały aż cztery figurki. Jeden z krasnali trzyma karton pizzy - kolejny z symboli tego, co działo się na Jagodnie 15 października 2023 roku.
Jagodno nie czekało na cud
Wsłuchując się w głos mieszkańców ul. Jagodzińskiej, można by pomyśleć, że osiedle po roku od wyborów jest mocno rozczarowane tym, w jaką stronę zmierza Polska pod rządami Koalicji 15 października. Wystarczy jednak kilkuminutowy spacer, by wejść w nowo wybudowane ulice i poznać zgoła odmienne opinie.
- A czego oni się spodziewali? Chyba nikt nie liczył, że w rok uda się wszystko naprawić po PiS - mówi młoda mieszkanka nowej części Jagodna. W tle słychać ciężko pracujące maszyny i robotników tnących krawężniki. To realizacja długo wyczekiwanej inwestycji, specjalnego buspasa, który ma poprawić komunikację w tym regionie Wrocławia.
- Jeśli mogę mieć o coś pretensje do Koalicji Obywatelskiej, to o niewystawienie kandydata w wyborach prezydenckich. Taką "nagrodę" dostało Jagodno. Skazano nas na kolejną kadencję z Jackiem Sutrykiem, a wszystko, co złe w mieście, to jego zasługa - gorzko komentuje kolejna z mieszkanek Jagodna.
- Może myśleli, że w rok im tramwaj wybudują? - żartuje inna z młodych dziewczyn, gdy mówię, że starsi mieszkańcy ul. Jagodzińskiej są niezadowoleni z wyników wyborów.
- Cel tych wyborów był jeden: odsunąć PiS od władzy. To się udało, ale nie spodziewajmy się po nowej koalicji cudów, bo one nie istnieją - mówi następna z moich rozmówczyń. Pół żartem, pół serio dodaje, że nawet nie liczy na tramwaj, który miałby dojeżdżać na osiedle.
Reakcje ludzi na Jagodnie są najlepszym odbiciem tego, co obecnie dzieje się w kraju. 12 miesięcy po wyborach naród zdaje się być równie podzielony, jak przed 15 października 2023 roku. Mimo wielu obietnic z obu stron politycznego sporu, że będą scalać Polskę.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: