Jacek Międlar o starcie w wyborach na prezydenta Wrocławia: jeszcze nie teraz
Były ksiądz Jacek Międlar nie będzie w tym roku ubiegał się o prezydenturę we Wrocławiu. Ma jednak zamiar wystartować w następnych wyborach. W sobotę Międlar będzie promował swoją autobiografię w Łodzi - co nie wszystkim mieszkańcom się podoba.
10.08.2018 15:13
Jacek Międlar ogłosił na spotkaniu z dziennikarzami we Wrocławiu, "po kilku dniach przemyśleń, przemodlenia tematu", że nie będzie kandydował na urząd prezydenta tego miasta. Jak wyjaśniał, pomysł pojawił się zbyt późno, by przygotować profesjonalną kampanię wyborczą.
- Wyścig o fotel prezydenta Wrocławia to nie jest zabawa, to nie jest igraszka, tylko poważna rzecz. To spełnianie oczekiwań Polaków, którzy chcieliby, byśmy w tym mieście przywrócili polskie serce, a nie żydowskie, jak mówił Rafał Dutkiewicz - mówił były ksiądz.
Propozycja, by Jacek Międlar wystartował w wyborach prezydenckich we Wrocławiu padła w sobotę ze strony Romana Zielińskiego (autora książki "Jak pokochałem Adolfa Hitlera"), jednego z liderów kiboli Śląska Wrocław. W piątek spotkaniu byłego duchownego z dziennikarzami towarzyszył inna skrajnie prawicowa postać - znany ze spalenia kukły przedstawiającej żyda Piotr Rybak.
Międlar promuje książkę
Były duchowny rezygnuje póki co z roli samorządowca, ale nie z kariery literackiej. W sobotę o 18:00 ma promować w Łodzi swoją autobiografię "Moja walka o prawdę". Pół godziny wcześniej przeciwko jego wizycie w mieście mają protestować środowiska liberalne. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", swój udział zapowiedzieli Łódzka Arka Demokracji, Koalicja "Tak", Obywatele RP, KOD, Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom, Razem, Nowoczesna, Platforma Obywatelska, SLD, Zieloni, Czerwone Szeregi, Klub Pozytywnej Wyobraźni, Grupa Wolnych - Łódź, Polska Partia Socjalistyczna Łódź, Klub Krytyki Politycznej, Liga Muzułmańska w Rzeczpospolitej Polskiej, środowiska antyfaszystowskie oraz studenckie.
Zobacz także
Międlar protest nazywa "panoszeniem się lewactwa" i przekonuje, że w niektórych krajach za nielegalne wtargnięcie w niepożądane miejsce dostaje się "ołowianą pigułkę". Liczy też na reakcję policji, której zarzucał bierność w minioną sobotę.
Jacek Międlar przed niespełna dwoma laty odszedł w atmosferze skandalu ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Kościelni przełożeni próbowali go zdyscyplinować, przenosząc z parafii do parafii i nakładając zakaz wystąpień publicznych. Zarzucano mu uprawianie polityki z ambony i nacjonalistyczne wystąpienia. Po głośnym kazaniu z okazji rocznicy założenia ONR, gdy policja badała, czy szerzył mowę nienawiści, Międlar odszedł ze stanu duchownego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl