Jacek Kurski traktuje limuzyny TVP jak taksówki?
Dziennikarze "Faktu", mimo dwóch pozwów, nadal zajmują się Jackiem Kurskim i jego partnerką Joanną Klimek. Tym razem zarzucają prezesowi TVP, że wykorzystuje służbowe limuzyny do przewożenia dzieci.
"Fakt" od kilku dni opisuje prywatne relacje prezesa TVP Jacka Kurskiego i jego partnerki, byłej dyrektor Biura Koordynacji Programowej oraz Biura Marketingu TVP Joanny Klimek. Twierdzi, że para romansuje ze sobą nie od sierpnia 2016 roku, ale co najmniej od czerwca i utrzymuje, że ma na to świadków.
We wtorkowym numerze "Faktu" poinformowano, że Joanna Klimek otrzymała w 2016 roku łącznie 68 tys. złotych premii. Złożyły sie na to cztery nagrody. 20 marca miała otrzymąć 13 tys. zł, 9 maja - 10 tys. zł, 21 lipca - 18,2 tys. zł i 11 sierpnia - 19,6 tys. zł.
Na doniesienia portalu fakt24.pl i gazety natychmiast zareagował Jacek Kurski. "Znów brudny atak damskich bokserów z Fakt24.pl" - napisał na swoim profilu na Twitterze. I zapowiedział złożenie dwóch pozwów: prywatnego i korporacyjnego z TVP.
Kilka godzin później Kurski zamieścił na Twitterze zdjęcia obu pozwów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Oświadczenie w tej sprawie wydała także TVP. Potwierdziła, że Joanna Klimek nagrody otrzymała, zaprzeczyła jednak stanowczo, by "wypłaty świadczeń zrealizowane w 2016 r. dla ówczesnej dyrektor Biura Koordynacji Programowej oraz Biura Marketingu pani Joanny Klimek, miały charakter pozamerytoryczny".
W najnowszym numerze "Fakt" informuje, że Jacek Kurski wykorzystywał służbowe samochody TVP do przewożenia swojego syna, a także syna Joanny Klimek. "Ich rodzice byli tak zapracowani, że po weekendzie dzieci odsyłane były do domów z samym kierowcą, limuzyną z telewizji!" - informuje "Fakt", który przypomina, że syn Jacka Kurskiego mieszka z mama w Gdańsku, a syn Joanny Klimek z Ojcem w Warszawie.
- Nie raz zdarzało się, że Olgierd był wożony na trasie Warszawa - Gdańsk, ale bez ojca - mówi "Faktowi" informator z telewizji.
Jacek Kurski na razie nie zabrał głosu w tej sprawie.