Izrael wraca do wojny na pełną skalę. Musiał, bo wypływają kolejne afery
Izrael wznowił operację przeciwko Hamasowi w Gazie, uzasadniając to wystrzeleniem rakiet przez bojowników i odstąpieniem przez nich od uzgodnień ws. uwolnienia kobiet-zakładniczek. - Chociaż negocjatorzy próbują jeszcze wznowić zawieszenie broni, wydaje się, że ten etap jest już zakończony - komentuje analityk Michał Wojnarowicz.
01.12.2023 17:43
- To może oznaczać powrót Izraela do scenariusza operacji lądowej na dużą skalę. To pierwsze godziny, z oceną trzeba jeszcze poczekać, jak rozwiną się te działania bojowe - dodał rozmówca WP.
- Udało się uwolnić ponad setkę zakładników i wydaje się, że ta przerwa na wymianę zakładników za więźniów jest już etapem zakończonym. Kolejne zawieszenie broni to jest coś, co odsuwa się w czasie. Sądzę, że w najbliższych tygodniach można się spodziewać wejścia sił Izraela w południową część Strefy Gazy - mówi dalej Wojnarowicz, analityk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Przypomnijmy, że w piątek rano nowe relacje ze Strefy Gazy donosiły o izraelskich atakach powietrznych i artyleryjskich na całą enklawę, co miało miejsce tuż po wygaśnięciu rozejmu. Atakowane jest m.in. w Rafah w pobliżu granicy z Egiptem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hamas nadal niepokonany
"Wznawiając walki, podkreślamy: izraelski rząd jest zaangażowany w osiągnięcie celów wojny, uwolnienie naszych zakładników, wyeliminowanie Hamasu i zapewnienie, że Gaza nigdy nie będzie stanowić zagrożenia dla mieszkańców Izraela" - oświadczył premier Izraela Benjamin Netanjahu.
Michał Wojnarowicz pytany o cele militarne osiągnięte dotąd przez Izrael zwraca uwagę, że Hamas zachował zdolności bojowe i stawia opór w kilku puntach północnej części Strefy Gazy. - To tam dojdzie do najszybszego wznowienia operacji lądowej. Analitycy wojskowi mówią, że z pięciu brygad Hamasu dwie - operujące w północnej strefie - zostały mocno przetrzebione. Natomiast trzy brygady z południa zachowały zdolności bojowe - ocenia analityk.
- Hamas prawdopodobnie nadal dysponuje zasobami rakiet pozwalającymi na ostrzał dalekich celów w Izraelu. W tym sensie daleko jeszcze do pokonania tej organizacji - podsumowuje.
Analityk PISM podkreślił, że izraelski premier znajduje się pod coraz większą presją światowej opinii publicznej i zagranicznych partnerów. To ze względu na liczbę ofiar wojny wśród Palestyńczyków (władze Gazy podawały informacje o ok. 15 tys. zabitych), krytyczną sytuację humanitarną spowodowana minimalnymi dostawami pomocy i zbliżającą się zimą. Skala zniszczeń wojennych powoduje coraz większą krytykę międzynarodową i oskarżenia Izraela o przyzwolenie na nieproporcjonalnie duże straty cywilne.
Powrót do wojny. Media mogły ujawnić afery
Izrael wcześniej ustalił, że za każdych 10 zakładników wstrzyma na jeden dzień akcję wojskową. Jednak premier Izraela zapowiedział, że nie zgodzi się na przerwę dłużą niż 10 dni. W trakcie tygodniowego rozejmu uwolniono 105 zakładników w zamian za 240 więźniów palestyńskich (wyliczenia agencji Reuters).
Jeden z głównych negocjatorów Kataru, dyplomata Abdullah Al Sulaiti, który pomógł wynegocjować rozejm, przyznał, że szanse na jego utrzymanie były niepewne. - Na początku myślałem, że osiągnięcie porozumienia będzie najtrudniejszym krokiem. Okazuje się, że utrzymanie samego porozumienia jest równie trudne - powiedział Katarczyk w wywiadzie dla Reutersa.
Dr Wojciech Szewko, wykładowca w Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas przytacza jeszcze inne wyjaśnienie kruchości rozejmu. - Ta cisza była niewygodna dla izraelskiego premiera ponieważ dziennikarze mogli wrócić do drążenia tematów z początku wojny, czyli ofiar 7 października. Zaczęły ukazywać się wywiady żołnierkami opowiadającymi, że część zabitych to mogły być ofiarami ostrzału izraelskiego w pierwszych chaotycznych godzinach odpowiedzi na atak - komentował dr Szewko w nagraniu opublikowanym w serwisie YouTube.
Kolejny wątek - według Szewki niekorzystny dla władz Izraela - to relacje o tym, że pracownicy centrów nasłuchowych ostrzegali, że za kilka dni Hamas rozpocznie dużą akcję. Te sygnały zbagatelizowano jako sianie paniki.
To jeszcze nic przy doniesieniach amerykańskiego dziennika "The New York Times". Autorzy wskazują, iż dokumenty, e-maile i raporty świadczą, że izraelscy urzędnicy znali plan maskary Hamasu z 7 października już na rok przed tragedią. Według publikacji izraelscy wojskowi i wywiadu odrzucili te informacje jako nierealistyczne i zbyt ambitne w stosunku do możliwości organizacji.
W piątek już kilka godzin po wznowieniu działań wojennych Hamas wystrzelił rakiety kierunku izraelskiego miasta Aszkelon. Według ekspertów to kolejne potwierdzenie, że mimo prawie dwóch miesięcy bombardowań celów w Gazie Hamas nadal posiada zasoby rakiet.
Jednocześnie Siły Obronne Izraela (IDF) rozrzuciły ulotki nad miastem Khan Younis (południowa część Strefy Gazy), informując, że to strefa wojenna. Wezwano ludność do przejścia do Rafah, czyli pod samą granicę z Egiptem.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski