Irak mało prawdopodobny jako baza al‑Qaedy?
USA zakłóciły działający w Afganistanie system dowodzenia i kontroli al-Qaedy i musi ona rozejrzeć się za nowym krajem, w którym mogłaby się odbudować. Głównym celem polityki USA jest uniemożliwienie jej tego - uważa ośrodek Stratfor.
Zdaniem ekspertów z tego amerykańskiego ośrodka analitycznego wewnętrzne sprawy Afganistanu nigdy nie interesowały bardziej Stanów Zjednoczonych. Co prawda także tym razem Waszyngtonowi jest obojętne, jaki rząd wyłoni się w Kabulu, ale o ile nie będzie udzielał schronienia al-Qaedzie.
Bez względu na to, czy Osama bin Laden przeżyje czy nie, al-Qaeda musi podjąć długofalową strategiczną decyzję, musi rozejrzeć się za krajem, którego aparat zapewni ochronę dla działalności polegającej na dowodzeniu, planowaniu, rekrutowaniu i szkoleniu - napisali analitycy Stratforu na swych stronach internetowych.
Ich zdaniem jest mało prawdopodobne, by takim krajem był Irak. Poza wspólnym wrogiem w postaci USA al-Qaedę i Irak łączy niewiele. Saddam Husajn jest według Stratforu politykiem pokroju Nasera, wyznającym ideę świeckiego, socjalistycznego państwa, w którym główną siłą modernizującą jest armia. Wizję Husajna nazywają "arabistyczną", podczas gdy bin Ladenowi przyświeca orientacja panislamska.
Bin Laden jest religijnym tradycjonalistą, który w państwie widzi dużą rolę dla muzułmańskich duchownych. On i jego następcy wiedzą, że w Iraku al-Qaeda stałaby się tylko ramieniem irackiej machiny państwowej.
Za bardziej prawdopodobne Stratfor uważa próby zainstalowania się al-Qaedy w Somalii, gdzie organizacja ta zapuściła już zresztą korzenie i gdzie nastroje antyamerykańskie są silne. Sytuacja polityczna w Somalii jest podobna do tej w Afganistanie. Społeczeństwo to mozaika klanów i grup etnicznych, a rząd centralny jest nim tylko z nazwy.
W Jemenie i Sudanie byłoby al-Qaedzie znacznie trudniej, ponieważ w tych krajach bin Laden albo już był, albo jego współpracownicy dokonali zamachów. Dlatego wywiad amerykański ma już tam swoje wpływy.
Potencjalnie w grę wchodzi też Pakistan, Filipiny (wyspa Mindanao) i Indonezja, ale z punktu widzenia al-Qaedy nie są tak "atrakcyjne" jak Somalia.
Na Somalię Waszyngton wywierał w ostatnich tygodniach dużą presję finansową i polityczną. Stratfor ocenia, że Etiopia - śmiertelny wróg Somalii - za cichą zachętą USA skoncentrowała siły zbrojne na granicy obu krajów.
Al-Qaeda musi mieć bezpieczną bazę do działania, jeśli ma funkcjonować w dłuższej perspektywie. Nawet przy daleko posuniętej decentralizacji jej systemu dowodzenia i kontroli nie może liczyć na to, że przetrwa w nieskończoność - stwierdzają w konkluzji analitycy Stratforu. (mag)