"Wilia Bożego Narodzenia. Nie lubię jej"
Nastoletni Józef przyznaje, że nie lubi świątecznej atmosfery. "Wilia Bożego Narodzenia. Nie lubię jej, sam nie wiem dlaczego. Już chyba od młodości. Nieswojo jakoś czuję się przy stole, zwłaszcza w czasie łamania opłatka. Pamiętam, że zawsze wstydziłem się życzyć czegoś, po prostu wstydziłem się wynurzeń. Wstydziłem się, i może wstydzę, ujawnić piedestał, na którym, w hierarchii miłości, postawiłem rodziców. Są po temu liczne powody, aż za mocno we mnie zakorzenione, a których przyczyn sam zrozumieć nie mogę. Czyż oni są mi aż tak bliscy, że wstydzę się ich? Nie, ale w pewnym stopniu ich postępowanie na to wpłynęło. Po prostu nie są oni moimi przyjaciółmi.
Są rodzicami, ale nie przyjaciółmi, a to jest za mało. Czy po prostu taka nieumiejętność dyskrecji. Choćby czytanie mojego pamiętnika, czego sobie nie życzę. Pamiętnik jest rzeczą moją i dla mnie! A może tą drogą chcą dociec tego drugiego mojego 'ja'? Mogą go dociec, ale jest to ostatnia droga, którą im więcej się będzie nadużywało, tym dalej uciekać będzie. Drastycznym punktem jest moja miłość (do Haliny - przy. red.). Możliwe, że i przez pamiętnik się o niej dowiedzieli" - zwierza się w "Dzienniku".