"Józek jest kochliwy"
"Józek jest kochliwy, a równocześnie wstydliwy. (...) Kobiety bywają oskarżane o przyziemność i brak ideałów. Wpływ na taką ocenę mógł mieć zarówno ksiądz katecheta, jak i rodzice, którzy starali się syna kontrolować. Czytając fragmenty, w których Tischner bardzo surowo ocenia swoje koleżanki, dobrze jest pamiętać, że mogły być one pisane pod mamę - żeby ją uspokoić" - wyjaśnia Bonowicz.
Tak młody Józef Tischner opisuje jedną ze swoich koleżanek, Halinę:
"Byłem w domu u Haliny po życiorys Piłsudskiego. Była sama i porozmawialiśmy z godzinę. Zdaje się, że jestem o jeden stopień bliżej zakochania się w niej, bo ładna dziewczyna. Będę się jednak starał nie zakochać. Czuję bowiem, że jakbym znajdował się na szczycie góry. Jeśli pójdę na lewo, zjadę w dół i nauka pójdzie w kąt, jeśli w prawo, będzie dobrze, będę postępował starą rutyną, jaką mi powinność wytknęła. Wiem, że każdy musi przejść czasową miłość w młodym wieku, ale ja jej nie chcę. Po co? W pierwszym rzędzie nauka. (...)
Nie można powiedzieć, bym się w H. 'zabujał' ('uodporniłem' się już!), ale też nie jest mi całkiem obcą. Bursa myśli, że Bóg wie co! A inni to samo. Może dlatego ją lubię, że jest inną od innych i ma idealistyczne poglądy na życie, prawie takie jak ja, bo zbyt ładna nie jest..
Idiotyczne, nie na czasie, uczucie, sentyment do H. Muszę z nią albo zerwać, co nie będzie do uczynienia, albo ujarzmić owe uczucie do ostatniego stopnia, zdławić w sobie, zagasić. Zobaczymy teraz naprawdę, czy wola może kierować uczuciem i ograniczać jego wpływy.(...)
Halina jednak jest ładną. (...) - czytamy w "Dzienniku".