Zajęcie lotniska w Prisztinie w 1999 roku
Gdy 11 czerwca 1999 roku zakończyła się interwencja NATO w obronie Kosowa, zgodnie z porozumieniem z władzami Jugosławii region ten miał być nadzorowany przez wspólne siły pokojowe Sojuszu Północnoatlantyckiego i Rosji. Ta ostatnia liczyła, że jej wojska otrzymają osobny sektor, niezależny od NATO. Kiedy jednak Zachód odmówił, rozwścieczona Moskwa postanowiła wziąć sprawy we własne ręce.
12 czerwca kontyngent 200 rosyjskich żołnierzy, którzy stacjonowali w ramach sił stabilizacyjnych w sąsiedniej Bośni i Hercegowinie, niespodziewanie zajął lotnisko międzynarodowe w stolicy Kosowa - Prisztinie. Niewiele brakowało, by doszło do konfrontacji zbrojnej, gdy amerykański dowódca NATO gen. Wesley Clark rozkazał żołnierzom brytyjskim i francuskim opanować lotnisko siłą. Jednak dowódcy będący na miejscu, zdając sobie sprawę, że może to doprowadzić do wojny, odmówili wykonania rozkazu i jedynie szczelnie okrążyli zajętą przez Rosjan bazę.
W rezultacie negocjacji z Kremlem przedstawiciele Sojuszu Północnoatlantyckiego odmówili przyznania Rosjanom odrębnej strefy w Kosowie, ostrzegając, że doprowadzi to do podziału regionu na albańskie południe i serbską północ. Niemniej obie strony uzgodniły, że rosyjscy żołnierze zostaną rozmieszczeni w Kosowie w sposób niezależny od NATO, co było małym zwycięstwem dla Moskwy.
Na zdjęciu: rosyjskie wojska w Kosowie.