Alex Jones© Getty Images | Tayfun Coskun

Imperium zbudowane na kłamstwie. To działa

Jakub Majmurek

Kłam, snuj teorie spiskowe, żeruj na niewiedzy ludzi. Ryzyko żadne. Jedni nazwą cię co prawda szarlatanem, ale inni uwierzą i nagrodzą. W przypadku Alexa Jonesa nagrodą były gigantyczne pieniądze i sława. Dla Donalda Trumpa – władza. Oni może znikną z życia publicznego, ale ich toksyczny sposób myślenia zostanie na lata.

Alex Jones jest jedną z tych amerykańskich postaci, w które Europejczykom trudno uwierzyć, że istnieją naprawdę. "Najbardziej paranoiczny człowiek w Ameryce" (jak nazwał go magazyn "The Rolling Stone") i "król teorii spiskowych" (CNN) zbudował w internecie własne małe imperium medialne, skupione wokół strony Infowars.

Imperium kłamstw

Sprzedając w swoim trwającym kilka godzin show najbardziej ekscentryczne teorie spiskowe i swoje suplementy diety o wątpliwym działaniu, Jones zarabiał miliony dolarów rocznie.

Nie przeszkodziły mu w tym głoszone poglądy, które brzmiały, jakby ktoś kpił sobie z obsesji amerykańskiej prawicy.

Twierdził choćby, że Barack Obama i Hilary Clinton to "prawdziwe demony śmierdzące siarką". Z kolei jakieś "globalistyczne elity" celowo zanieczyszczają wodę chemikaliami, by rzekomo zmienić jak najwięcej mężczyzn w gejów (!) i zniszczyć w ten sposób amerykańską rodzinę.

To na takich "prawdach" zbudował sobie grono wiernych wyznawców. Grono potężne - w listopadzie 2016 roku, gdy radykalną prawicę zelektryzował wybór Trumpa na prezydenta, na stronę Infowars zarejestrowano 10 milionów wejść. To więcej niż na przykład na stronę prestiżowego "The Economist" czy amerykańskiego "Newsweeka".

Prezydentura Trumpa była okresem, gdy obsesje i język Jonesa zaczęły przenikać do głównego nurtu Partii Republikańskiej. Choć on sam poróżnił się z Trumpem w kwestii polityki prezydenta wobec w Syrii, to po wyborach 2020 roku stał się jednym z propagatorów teorii spiskowej o "ukradzionych" przez Demokratów wyborach.

Pomagał też w zbieraniu funduszy i organizacji wiecu zwolenników Trumpa 6 stycznia 2021 roku pod Białym Domem, skąd wyborcy byłego prezydenta wyruszyli szturmować Kapitol.

Dziś gwiazda Jonesa gaśnie. Niedawno został zobowiązany do zapłaty prawie 50 milionów dolarów odszkodowania rodzicom dziecka zamordowanego w strzelaninie w podstawówce Sandy Hook w 2012 w Newton w stanie Connecticut.

Zginęło w niej 26 osób. Jones twierdził, że masakra była "operacją pod fałszywą flagą", spektaklem zainscenizowanym przez struktury "głębokiego państwa", pragnące odebrać Amerykanom prawo do posiadania broni. Zrozpaczeni rodzice mieli być "aktorami kryzysowymi", a zdjęcia ofiar - fejkami. Oczywiście dowodów na tę szaleńczą teorię nie przedstawił.

Jones  na proteście podczas epidemii koronawirusa. Manifestanci wzywali władze w Waszyngtonie do otwarcia kraju. Argument: "COVID-19 to wymysł, epidemii nie ma". Austin, 18 kwietnia 2020 roku
Jones na proteście podczas epidemii koronawirusa. Manifestanci wzywali władze w Waszyngtonie do otwarcia kraju. Argument: "COVID-19 to wymysł, epidemii nie ma". Austin, 18 kwietnia 2020 roku© Getty Images | Sergio Flores

To jednak wystarczyło - rodzice kilkuletnich ofiar stali się obiektami ataków zwolenników Jonesa, w sieci i nie tylko. Niektórzy musieli zmienić miejsce zamieszkania, gdyż bali się o swoje bezpieczeństwo. Blisko 50 milionów to pieniądze, jakie Jones ma zapłacić tylko pierwszej rodzinie, która po utracie dziecka za sprawą jego kłamstw przeszła przez kolejny horror. W kolejce czekają następne.

Nawet jeśli Jones będzie musiał ogłosić osobiste bankructwo i zakończy karierę publiczną – co wcale nie jest pewne – to problemy, jakie uosabia, nie znikną.

Jones nie wziął się bowiem znikąd. Jest produktem postępującej od lat radykalizacji amerykańskiej prawicy i jej rozwodu z rzeczywistością.

Z radia do internetu

Choć Jones wyrósł dzięki internetowi, to swoją karierę medialną zaczął już w latach 90. Pierwsze szlify zdobywał w lokalnej telewizji w Teksasie.

Tak zwana telewizja publicznego dostępu jest specyficznym dla Stanów Zjednoczonych modelem mediów publicznych. "Publiczne" znaczy w nim: "dostępne dla organizacji obywatelskich", które dostają platformę do tego, by prezentować w telewizji swoje programy.

Innymi słowy, każdy może przyjść i zrobić swój program albo wyemitować nakręcony przez siebie dokument.

W teorii taki model ma stymulować dziennikarstwo obywatelskie, lokalny aktywizm, promować programy podejmujące kwestie istotne dla lokalnych społeczności, przełamywać monopol państwa i biznesu na produkcję i dystrybucję treści audiowizualnych. Niestety, w tym modelu mogą się też odnaleźć sprzedawcy teorii spiskowych.

Z telewizji Jones przenosi się do radia KJFK w Austin w Teksasie.

Wtedy jest jeszcze jedynie marginalną częścią wielkiej prawicowej fali, wznoszącej się w lokalnych stacjach radiowych w latach 90.

Lokalne radio dla amerykańskiej prawicy było w tamtym okresie tym, czym później stała się stacja Fox News, a dziś internet. Z dala od medialnego mainstreamu, od norm dziennikarskiej poprawności, stworzył się tam alternatywny obieg medialny, z własnymi autorytetami i milionami słuchaczy. Gwiazdy konserwatywnego radia – jak Rush Limbaugh – mobilizowały i radykalizowały prawicowy elektorat.

Sam Jones zgromadził w KJFK solidną lokalną publiczność. Jednocześnie jego coraz bardziej obsesyjne audycje zaczęły zniechęcać reklamodawców.

Pod koniec lat 90. stacja zwalnia Jonesa, gdy nie udaje się go namówić, by bardziej zróżnicował tematy. Jones dochodzi do wniosku, że nie potrzebuje etatu w rozgłośni. Zakłada stronę Infowars oraz zaczyna transmitować w sieci swój program radiowy.

Szybko retransmitować go zaczynają kolejne stacje w całych Stanach. Część z nich zrywa kontakty z Jonesem, gdy po 11 września 2001 roku głosi teorie spiskowe, obwiniające o zorganizowanie zamachów amerykańskie służby. Jednocześnie stanowisko Jonesa w sprawie zamachów gromadzi wokół niego widownię nie wierzącą w wyniki oficjalnych śledztw i informacje władz oraz mediów głównego nurtu ws ataku na Nowy Jork. Ci ludzie traktują radiową osobowość jako niestrudzonego "bojownika o prawdę".

Internet dał medialnemu przedsięwzięciu Jonesa turbodoładowanie. Bardzo sprawnie potrafił wykorzystywać media społecznościowe – radził sobie nawet wtedy, gdy w 2018 roku został usunięty z większości z nich. To właśnie w sieci Jones zbudował model biznesowy, który pozwala mu świetnie zarabiać na swoich poglądach.

Infowars jest nie tylko stroną z teoriami spiskowymi, ale także sklepem on-line. Jones sprzedaje tam głównie firmowane swoim nazwiskiem suplementy diety oraz zestawy survivalowe – latarki, kamizelki kuloodporne, baterie, noże: wszystko, co może się przydać, gdy przez knowanie globalistycznych elit upadnie cywilizacja, zabraknie prądu i trzeba będzie walczyć o życie w lasach.

Jego finanse są istnym labiryntem, możemy więc tylko szacować, ile zarobił na swoich biznesach. W amerykańskich mediach pojawiły się nawet zarzuty, że wiedząc, iż będzie musiał prędzej czy później zapłacić rodzinom zamordowanych w Sandy Hook, zaczął ukrywać swój faktyczny majątek.

Jak twierdził ekspert księgowości śledczej, zeznający przed sądem w sprawie odszkodowań dla rodzin ofiar Sandy Hook, w latach 2015-18 Infowars miało średni roczny przychód na poziomie 53,2 mln dolarów. Potem ta kwota rosła, w zeszłym roku wynosiła 64 miliony dolarów. Jones wypłacał samemu sobie pensje dochodzące do kwoty 6 milionów dolarów rocznie.

Przeciw Nowemu Światowemu Porządkowi

Jak wspomina sam Jones, największy intelektualny wpływ na niego wywarła przeczytana w liceum książka "None Dare Call It Conspiracy" Gary’ego Allena. Znalazł ją w biblioteczce ojca.

Jej autor był działaczem John Birch Society, skrajnie prawicowej organizacji ze skłonnością do teorii spiskowych, która funkcjonowała na marginesie Partii Republikańskiej od lat 50. Książka Allena przekonywała między innymi, że grupa zamożnych bankierów sfinansowała rewolucję bolszewicką w Rosji.

Zrobiła to rzekomo po to, by przetestować nowy system rządów, który teraz próbuje wprowadzić w USA. Celem miałoby być przejęcie kontroli nad amerykańską republiką i zbudowanie nowego światowego porządku. Ten - według Jonesa – ma być zdominowany przez wykorzenioną i wrogą chrześcijańskim wartościom elitę.

Współczesne audycje Jonesa w dużej mierze odtwarzają tę teorię spiskową w formie zmodyfikowanej na potrzeby współczesnych realiów.

Światopogląd Jonesa pozostaje głęboko apokaliptyczny. Ameryce zagraża w nim apokalipsa, szykowana przez wspomnianą "globalistyczną elitę" już kontrolującą amerykańskie państwo, zwłaszcza jego służby. "Elita" ta dąży do zniszczenia państw narodowych, likwidacji rodziny i prywatnej własności i stworzenia superpaństwa, gdzie nikt nie będzie wolny. Do tego elita ta jakoby sataniści, pedofile, "niewolnicy diabła" – jak Jones nazwał prezydenta Joe Bidena.

W swojej pysze ta skonstruowana przez Jonesa "elita" dąży nawet do tego, by zmienić biologiczną naturę gatunku ludzkiego - już nauczyła się zresztą rzekomo "sterować pogodą" i prowokować katastrofy przyrodnicze.

Niemal każdy kryzys jest dla Jonesa elementem tego spisku. Strzelaniny w szkołach? To spisek elit, by odebrać Amerykanom broń. Atak bombowy w Oklahoma City? Operacja służb, by zdyskredytować patriotów z prawicowych milicji. Prezydentura Obamy? Spisek muzułmanów, by przejąć władzę w Stanach i pozbawić je chrześcijańskiego charakteru.

Bo nie trzeba chyba dodawać, że Jones głosił nie mające nic wspólnego z prawdą teorie, że Obama nie jest wcale Amerykaninem i chrześcijaninem, ale urodzonym tak naprawdę w Kenii i kryjącym swoją wiarę muzułmaninem. I to nie pierwszym lepszym muzułmaninem, ale "radykalnym wahabitą, Al-kaidą" (wypowiedź ze stycznia 2016 roku).

COVID-19? Wiadomo, także spisek. COVIDU-19 nie ma, trzeba przeciwstawić się próbom "zaczipowania ludzi szczepionkami", a w ogóle to przed chorobą najlepiej chroni - uwaga! - pasta do zębów z koloidowym srebrem. Dostępna - oczywiście - na stronie Infowars.

"Kabale" od Nowego Porządku Światowego skutecznie przeciwstawił się zdaniem Jonesa tylko jeden polityk – Donald Trump. "Globaliści" ukradli jednak wybory w 2020 roku.

"Nigdy nie ustąpimy przed satanistycznymi pedofilami, przed Nowym Światowym Porządkiem i przed jego reanimowanym żywym trupem, Joe Bidenem, nigdy go nie uznamy!" – grzmiał Jones na wiecu w grudniu 2020 roku, po przegranych przez Trumpa wyborach.

Podobne tyrady mogą wydawać się absurdalne. Są jednak osoby traktujące je nie tylko poważnie, ale także jako inspirację do przemocy.

W 2011 roku w Tuscon w Arizonie niestabilny psychicznie dwudziestolatek otworzył ogień do tłumu osób. Zginęło sześć osób, rannych zostało 14, w tym deputowana do Izby Reprezentantów Gabrielle Giffords.

Jak się okazało, sprawca był fanem spiskowych dokumentów o 11 września, które Jones pomógł wyprodukować. Jones uznał oczywiście, że zamach jest sprawką rządu, pragnącego odebrać Amerykanom prawo do posiadania broni. Dążące do tego elity przy pomocy "geometrycznej wojny psychologicznej" (cokolwiek to znaczy) miały bezpośrednio zaimplementować myśl o zamachu w głowie sprawcy.

Z marginesu do centrum

Ktoś, kto ogląda Jonesa po raz pierwszy, bez znajomości kontekstu, może mieć problem z powiedzeniem czy ten człowiek mówi serio, czy robi sobie żarty, czy obcujemy z szalonym, radykalnym prawicowym komentatorem, czy też z kimś, kto parodiuje podobną postać.

Ale niezależnie jak bardzo Jones byłby niepoważny, jego idee przenikły do głównego nurtu republikańskiej opinii publicznej. Głównie za sprawą Donalda Trumpa, który w 2015 roku, tuż przed rokiem wyborczym, wystąpił w programie Jonesa.

Donald Trump czerpał z "dorobku" Jonesa pełnymi garściami. Zasiewał w ludziach niepokój, a potem ich bronił przed niebezpieczeństwem
Donald Trump czerpał z "dorobku" Jonesa pełnymi garściami. Zasiewał w ludziach niepokój, a potem ich bronił przed niebezpieczeństwem© Getty Images | James Devaney

Szef Infowars udzielił wtedy poparcia miliarderowi. Teorie o Obamie-muzułmaninie powtarzane były przez wielu Republikanów. Trump, gdy po raz pierwszy zapowiadał start w wyborach prezydenckich w 2012 roku, opierał swoją prekampanię na atakach na Obamę, kwestionujących to, czy prezydent faktycznie urodził się w USA, czy może w Kenii – konstytucja pozwala na objęcie stanowiska prezydenta tylko osobom urodzonym w Stanach Zjednoczonych.

Gdy w 2015 roku Jones ostrzegał bez żadnych dowodów, że rutynowe ćwiczenia wojsk amerykańskich w Teksasie mogą być tak naprawdę początkiem przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego przez Obamę, temat podjęli czołowi politycy Republikanów.

Gubernator Teksasu, Greg Abbott, nakazał stanowej milicji monitorowanie ćwiczeń. Senator z tego stanu, Ted Cruz, powiedział, że choć został zapewniony, że to tylko rutynowe ćwiczenia, to rozumie towarzyszące im obawy, gdyż administracja Obamy pokazała, że "nie jest godna zaufania".

Dziś Republikanie coraz częściej brzmią jak Jones. W wielu prawyborach przed tak zwanymi wyborami połówkowymi jesienią tego roku - w połowie kadencji prezydenta - nominacje Partii Republikańskiej wywalczyli sobie kandydaci powtarzający tezy o "skradzionych wyborach" przez Bidena i Demokratów. Jonesem mówi też główny nurt republikańskich mediów.

Tucker Carlson, prowadzący najpopularniejszy program w telewizji Fox News, przekonywał niedawno, że warto poważnie potraktować to, co Jones mówi o "transhumanizmie" i planach sfabrykowania "nowego człowieka" przez "globalistyczne elity". Jako ważnego "myśliciela" w tych kwestiach Jonesa chwalił też Stephen K. Bannon, główny strateg administracji Trumpa u jej początków.

Jones jako symptom

Historyczka Nicole Hemmer w artykule na łamach portalu CNN wskazuje, że Partia Republikańska co najmniej od lat 90. podatna jest na język i politykę teorii spiskowych.

W 1988 roku o nominację prezydencką tej partii walczył teleewangelista Pat Roberston, który trzy lata później opublikował książkę "Nowy Światowy Porządek", gdzie przedstawiał jak Grupa Bilderberg, Iluminaci i masoni dążą do stworzenia rządu światowego.

Publikacja okazała się bestsellerem. Już w latach 90. wokół małżeństwa Clintonów pączkowało wiele fantastycznych spiskowych teorii.

Problem nie zaczął się z Alexem Jonesem i nie zniknie razem z nim.

Jones, Trump i podobne postacie są tylko symptomem głębszych problemów - rozpadu amerykańskiego społeczeństwa na coraz bardziej spolaryzowane bańki, upadku dwudziestowiecznego modelu sfery publicznej, pomieszania polityki z rozrywką.

Społeczeństwo zmienia się gwałtownie. Dla wielu grup, zwłaszcza tych obawiających się ekonomicznej i symbolicznej degradacji, być może zbyt szybko. Jones i Trump potrafią to doskonale wykorzystać – jeden w mediach, drugi w polityce. Obydwaj w biznesie.

W latach 50. amerykańska telewizja nadawała westernowy serial "Trackdown", osadzony w Teksasie lat 70. XIX wieku. W jednym odcinku do małego miasteczka przybywa niejaki Walter Trump. Straszy mieszkańców, że w nocy na miasteczko spadnie deszcz meteorów, ale on – za odpowiednią opłatą oczywiście - może ocalić ich domy i dobytek.

Klip z serialu stał się wiralem w erze Trumpa. Amerykański prezydent działał podobnie: wykorzystując niewiedzę ludzi podsycał do maksimum ich często zrozumiałe lęki, a następnie oferował na nie cudowne, niesprawdzone rozwiązania.

Podobnie działa Jones, strasząc apokalipsą i sprzedając chroniące przed Covidem pasty do zębów i survivalowe zestawy. Nawet jeśli będzie musiał zwinąć swój kramik, to zanim Ameryka nie zmierzy się ze swoimi głębokimi problemami, w jego miejsce pojawi się szybko ktoś następny.

Źródło artykułu:WP magazyn
Donald Trumpjoe bidenalex jones
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (372)