Ile wynosi majątek Putina? Nowy element układanki
Michaił Szełomow jest skromnym pracownikiem rosyjskiej spółki transportowej, gdzie zarabia średnią krajową. Jednocześnie posiada aktywa o wartości ponad pół miliarda dolarów. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta: jest krewnym Władimira Putina - i jedną z osób, u których rosyjski prezydent ukrywa swój majątek.
Szczegółowych informacji o Szełomowie próżno szukać w internecie i innych publicznie dostępnych źródłach. Z tego, co dowiedzieli się dziennikarze "Nowej Gazety" i Organized Crime and Corruption Reporting Project (OCCRP), wiadomo, że est synem Lubow Szełomowej, kuzynki Władimira Putina. Pracuje w Sowkomflocie, państwowej firmie zajmującej się morskim transportem ropy naftowej jako główny specjalista. Zarabia prawdopodobnie ok. 40 tys. rubli, czyli 2,5 tys. złotych.. Jest też milionerem - przynajmniej na papierze. Jego założona w 2002 roku spółka "Akcept" posiada udziały m.in. w związanym z Putinem Banku Rossija oraz spółce Platinum, należącej do braci Rotenbergów, bliskich przyjaciół prezydenta. Wszystko o łącznej wartości 573 milionów dolarów.
Problem w tym, że sam Szełomow zdaje się nie być do końca świadomy swojego bogactwa. Kiedy został zapytany o budowany pod Sankt Petersburgiem tor wyścigowy Igora, którego formalnie jest współwłaścicielem, jego odpowiedź była zastanawiająca.
- Oczywiście słyszałem o tym projekcie. Słyszałem, ale nic więcej - odparł. Równie wymowna była jego odpowiedź na pytanie, czy jest rzeczywistym właścicielem swojego majątku. Szełomow poprosił o zakończenie rozmowy.
Nic dziwnego. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, krewny Władimira Putina jest jedynie słupem, u którego rosyjski prezydent ukrywa część swojego majątku. I nie jest jedynym takim słupem.
Muzyk, rzeźnik, kuzyn
Formalnie rzecz biorąc, Putin nie jest bogaczem jak na rosyjskie warunki. Jego jedynym źródłem dochodu jest prezydencka pensja w wysokości 750 tys. rubli, czyli ok 45 tys. zł miesięcznie, nie posiada on ani wielkich nieruchomości, ani jachtów czy drogich samochodów. Ale tajemnicą poliszynela jest, że jego prawdziwy majątek jest nieporównywalnie większy - i znajduje się na kontach jego najbliższych przyjaciół i współpracowników. Często, podobnie jak Szełomow, nie są oligarchami ani rekinami biznesu, lecz mimo to posiadają niewytłumaczalnie olbrzymie fortuny.
Jednym z takich przypadków jest były rzeźnik Piotr Kolbin. Kolbin sam o sobie mówi, że nie jest biznesmenem; wszystko wskazuje na to, że prowadzi też skromny styl życia. Mimo to, jest właścicielem udziałów w lukratywnych interesach: gazowej spółce Jamał SPG i zarejestrowanym na Cyprze Gunvorze, firmie związanej z Putinem i jego otoczeniem. Jego majątek szacuje się na 550 milonów dolarów. W 2016 roku telewizja Dożdż ustaliła, że Kolbin był przyjacielem Putina ze szkoły w Leningradzie.
Ale to nie jedyny przyjaciel prezydenta z dzieciństwa, który obraca niewytłumaczalnie wielkimi kwotami. Innym jest Siergiej Rołdugin. To znany wiolonczelista, który jednak prawidziwie globalną sławę zyskał dopiero w 2016 roku po publikacji "Panama Papers", przecieku dokumentów z panamskiej kancelarii adwokackiej Mossack Fonseca znanej z ukrywania majątków znanych i bogatych ludzi. Wtedy to okazało się, że Rołdugin jest właścicielem kilku firm uczęstniczących w gigantycznych transakcjach z udziałem innych firm powiązanych z członkami świty Putina. Jedna ze spółek notowała obroty wartości 2 miliardów dolarów. Według dziennikarzy OCCRP, faktycznym właścicielem tych aktywów był sam rosyjski prezydent. Rołdugin to jego najbliższy przyjaciel. W swoim wywiadzie-rzece "Z pierwszej osoby", Putin wielokrotnie wspomina swoje szkolne przygody z muzykiem: rozbijanie się zdezelowanym Zaporożcem, miłosne przygody czy szkolne bójki. Nic dziwnego, że muzyk jest ojcem chrzestnym najstarszej córki prezydenta, Marii - i że to jemu powierzył część swojego majątku.
Gęsta sieć oligarchów
Ale te trzy historie to tylko część szerokiej sieci biznesowych i towarzyskich powiązań, za pomocą której Putin ukrywa swój prawdziwy majątek. W centrum tej sieci jest Bank Rossija, należący do Jurija Kowalczuka, zwanego "osobistym bankierem Putina". Z bankiem związani są też inni prominentni członkowie kręgu, w tym Nikołaj Szamałow, którego syn jest mężem córki Putina, Kateriny. Do tego dochodzą - między innymi - bracia Arkadij i Borys Rotenbergowie, przyjaciele prezydenta z czasów treningów sambo i judo oraz miliarder Giennadij Timczenko, właściciel Gunvoru.
Na majątek Putina składają się poza tym takie posiadłości jak ogromny pałac w Gelendżyku nad Morzem Czarnym czy "odkryta" niedawno przez Aleksieja Nawalnego 100-letnia willa Sellgrena pod Wyborgiem - nieruchomości formalnie również nie należące do niego, lecz jego partnerów.
Jak duży jest więc majątek Putina? Szacunki są tu bardzo rozbieżne. Według politologa Stanisława Biełkowskiego, który prowadził swoje badanie na ten temat, rosyjski prezydent może posiadać aktywa o wartości 40 miliardów dolarów. Ale to jedna z niższych kwot, jakie padają. Brytyjsko-amerykański miliarder Bill Browder, na początku obecnego stulecia jeden z największych magnatów biznesowych i inwestorów w Rosji (a dziś jeden z największych wrogów Putina), podaje liczbę 200 miliardów. Browder zeznał przed amerykańskim Kongresem, że połowa wszystkich zysków każdego rosyjskiego oligarchy trafia bezpośrednio do Putina. Jednak według Siergieja Pugaczowa, byłego "bankiera Kremla", takie szacunki nie mają większego sensu.
- Wszystko, co znajduje się na terytorium Federacji Rosyjskiej, Putin uważa za swoje - stwierdził były oligarcha w wywiadzie dla "Guardiana".