"Idzie kryzys". Dudek: Nie będzie oszczędności bez ograniczenia programów społecznych

- Rząd nie znajdzie znaczących oszczędności bez ograniczenia sztandarowych programów socjalno-rozdawniczych. Trzeba lepiej kierować pomoc, a nie rozdawać wszystkim. Niemądre było rozszerzenie 500+, trzeba wprowadzić kryteria. To są w części zmarnowane pieniądze, które można byłoby lepiej wydać - mówi dr Sławomir Dudek, prezes zarządu i główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju w szóstym odcinku podcastu "Idzie kryzys". Według ekonomisty polski rząd działa wbrew rekomendacjom Międzynarodowego Fundusz Walutowego. Dodaje, że sytuację mogłyby poprawić środki z KPO.

Według zapowiedzi rządu w resortach trwa poszukiwanie oszczędności
Według zapowiedzi rządu w resortach trwa poszukiwanie oszczędności
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Rafał Guz
Patryk Michalski

Autor podcastu Patryk Michalski w rozmowie z ekspertami szuka odpowiedzi na pytania związane z nadciągającym kryzysem. Jak rząd przygotowuje się do chudych lat: oszczędza, czy tylko mówi, że będzie oszczędzał? Jak rządzący przygotowali przyszłoroczny budżet na kryzys? Jaką siłę w łagodzeniu jego skutków mogłyby mieć środki z Krajowego Planu Odbudowy? Czy cięcia programów społecznych to realny scenariusz? Gościem szóstego odcinka podcastu "Idzie kryzys" jest dr Sławomir Dudek, prezes zarządu i główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.

"Zadłużamy się jak za Gierka. KPO uspokoiłoby rynki"

Ekonomiści nie mają wątpliwości, że nadchodzący kryzys powinien skłonić rządy do lepszego przemyślenia i zaplanowania wydatków. W związku z coraz trudniejszą sytuacją gospodarczą Prawo i Sprawiedliwość powróciło do negocjacji z Komisją Europejską, by sięgnąć po środki z Krajowego Planu Odbudowy. Ich wypłata zależy od spełnienia reform, które zostały zaakceptowane przez rząd i zapisane jako kamienie milowe. Warszawę i Brukselę różni głównie interpretacja w sprawie tego, co trzeba zmienić w wymiarze sprawiedliwości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Rząd doszedł do ściany, jeśli chodzi o finanse publiczne. Słyszymy o tym, że premier każe szukać oszczędności. Uważam, że rządzący muszą zwrócić się o KPO, bo nie są w stanie finansować bieżących potrzeb finansowych i nowych pomysłów na wydatki. Uważam, że jednak na końcu wygra w tej sprawie kalkulacja polityczna. Niepokojące jest to, że nie mamy sternika w polityce gospodarczej. Minister finansów został księgowym - uważa dr Sławomir Dudek.

Prezes FOR uważa, że strategia finansowa rządu w ostatnim okresie to "stąpanie po krawędzi, gra według zasady 'a po nas choćby potop'". - Unijne fundusze są nam potrzebne jak tlen, a te środki dałyby oddech finansom publicznym i uspokoiłyby nastroje ekonomiczne. Odmowa wypłaty KPO jest odbierana przez rynki jako krok do wyjścia z Unii Europejskiej - twierdzi. Na uwagę, że rządzący podkreślają, że nie zamierzają doprowadzić do polexitu, ekspert podkreśla, że w Wielkiej Brytanii rząd Davida Camerona też nie chciał wyjścia z europejskiej wspólnoty.

- Krajowy Plan Odbudowy to jest plan reform według kryteriów wymyślonych w Unii Europejskiej, część to środki bezzwrotne, reszta to pożyczki na preferencyjnych warunkach. Teraz rząd musi pożyczać pieniądze w dolarach i euro, więc zadłużamy się jak za Gierka w obcych walutach. Rynki nie rozumieją, dlaczego Polska nie chce korzystać ze środków unijnych - mówi. Ekspert podkreśla, że pieniądze, które powinniśmy dostać, służą poprawie jakości życia m.in. w cyfryzacji czy transformacji energetycznej, a ich głównym celem jest budowanie odporności na sytuacje kryzysowe.

Pomoc skierowana do najbardziej potrzebujących

Według Sławomira Dudka zapowiedzi partii rządzącej znaczących oszczędności nie znajdują odzwierciedlenia w podejmowanych działaniach. Według ekonomisty przygotowania do chudych lat wymagają zdecydowanych działań. Chodzi m.in. o rekomendacje Międzynarodowego Funduszu Walutowego. - Rząd nie znajdzie znaczących oszczędności bez ograniczenia sztandarowych programów socjalno-rozdawniczych. Tymczasem jest wręcz przeciwnie, w "Gazecie Wyborczej" pojawiła się nieoficjalna informacja, że w roku wyborczym może być wypłacona piętnastka.

Ekonomista podkreśla, że nie mówi o całkowitej rezygnacji z programów społecznych, bo państwo musi realizować funkcję pomocniczą wobec najbardziej potrzebujących. - Trzeba lepiej kierować pomoc, a nie rozdawać wszystkim. Trzeba podejmować takie decyzje, bo kiedy mamy wojnę za naszą granicą, kryzys energetyczny, nasze obligacje się nie sprzedają, przyjdzie spowolnienie gospodarcze, to nie można rozdawać pieniędzy na prawo i lewo. Pomoc musi być skierowana do najbardziej potrzebujących, cierpiących ubóstwo - uważa.

Sławomir Dudek jest zwolennikiem wprowadzenia kryteriów dochodowych do sztandarowego programu partii rządzącej. - Niemądre było rozszerzenie 500+. To jest bardzo drogi program. Wydajemy na politykę rodzinną i wsparcie dzieci 70 mld zł. Bezpośrednie, bezwarunkowe transfery do gospodarstw domowych w relacji do przeciętnego wynagrodzenia są jednymi z najwyższych w krajach OECD. Jakie są skutki? Rodzi się coraz mniej dzieci, brakuje żłobków, jakość usług się nie poprawiła. To są w części zmarnowane pieniądze, które można byłoby lepiej wydać. Są badania, które pokazują, że za 18 proc. środków przeznaczanych na 500+ byłoby można zlikwidować ubóstwo wśród dzieci - dodaje.

Działania na opak

Według prezesa FOR działania polskiego rządu są sprzeczne z aktualnymi rekomendacjami Międzynarodowego Funduszu Walutowego. - Szefowa MFW na dorocznym spotkaniu ostrzegała ministrów na całym świecie w Waszyngtonie, że polityka fiskalna musi współpracować z polityką pieniężną. Zwracała uwagę, że aby uniknąć podsycania inflacji, wszelkie nowe wydatki muszą być kompensowane oszczędzaniem albo nowymi dochodami. Przestrzegała też przed kryzysem braku możliwości sprzedawania obligacji. MFW podkreśla też, że pomoc kierowana bez ograniczeń do wszystkich jest wrogiem walki z inflacją - przypomina ekspert.

Według ekonomisty w Polsce politycy tkwią w pułapce populizmu. - Partie opozycyjne również w niej są. Opozycja głosuje za tymi wszystkimi transferami tak samo, jak Prawo i Sprawiedliwość.

Ekspert zwraca również uwagę, że budżet na 2023 r. przesłany do parlamentu jest fikcją i dotyczy fragmentu wydatków publicznych. - Rząd nie dołącza do budżetu funduszy pozabudżetowych: przeciwdziałania COVID-19, funduszu zbrojeniowego i PFR. Dzięki temu przedstawili deficyt w wysokości 68 mld zł, a nam po zsumowaniu wydatków wyszło, że realnie jest to 206 mld zł. To nie jest zaciskanie pasa. To nie jest budżet na chude lata - uważa Sławomir Dudek.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1658)