Hubert H.: przeprosił i żałuje
Hubert H., bezdomny, oskarżony o znieważenie prezydenta przed sądem przyznał się do winy i przeprosił Lecha Kaczyńskiego. W Warszawie rozpoczął się proces przeciwko Hubertowi H., któremu za znieważenie prezydenta grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
15.11.2006 | aktual.: 15.11.2006 14:30
31-letni Hubert H. na swój proces przyjechał z Katowic, gdzie - jak powiedział - obecnie pomieszkuje, ale jak na razie żadnej pracy nie ma. Pytany przez dziennikarzy, dlaczego obraził prezydenta, Hubert H. stwierdził krótko, że był pijany. Dodał, że ma nadzieję, że za obrażanie policjanta i prezydenta nie pójdzie do więzienia.
Stało się jak się stało. Byłem pijany szedłem z kolegą po alkohol. Policjanci nas zatrzymali, żeby spisać. Wkurzyło mnie to bo tego dnia spisywany byłem już szósty raz. Jak człowiek idzie po dworcu bez biletu to spisują go nawet jak jest trzeźwy - powiedział.
Dodał, że nie bardzo pamięta co mówił do policjantów, bo tego dnia wypił z kolegą ok. sześciu litrowych butelek wiśniowej nalewki. Coś ubliżałem, ale jakie słowa - nie za bardzo pamiętam. Piłem cały dzień z Rosjaninem, Olkiem - mówił. Powiedział też, że to przesłuchujący go policjanci powiedzieli mu, że naubliżał im i prezydentowi. Dostał za to mandat w wysokości 500 zł, którego - jak wyjaśnił - nie zapłacił bo nie ma pieniędzy.
Hubert H. liczy na to, że sąd wyznaczy mu do wykonania za karę prace społeczne. Oskarżony zapewnił, że gdyby proces nie skończył się, to będzie przyjeżdżał z Katowic na każdą rozprawę do Warszawy.
Hubert H. ma dwóch adwokatów z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy zapowiedzieli, że będą domagać się jego uniewinnienia. W ich opinii, nie doszło bowiem do przestępstwa, nie było też ani jego zamiaru, ani szkodliwości czynu.
Policjant, zeznający w procesie Huberta H., oskarżonego o znieważenie prezydenta, podkreślał przed sądem, że podczas legitymowania był on "bardzo agresywny", nie chciał okazać dokumentów i używał wulgarnych słów.
Pamiętam tego pana. Był bardzo agresywny, nie chciał pokazać dokumentów, używał wulgarnych słów. Pochwalił nam się, że opuścił właśnie więzienie. Przy legitymowaniu, z tego co pamiętam, nie stawiał oporu, były problemy z doprowadzeniem go do komisariatu - mówił policjant. Dodał, że Hubert H. nie wyglądał na pijanego i policjanci byli zaskoczeni wynikami badań.
Sąd odczytał też jego wcześniejsze zeznania. Wynika z nich, że policjanci wylegitymowali H. bo "głośno i wulgarnie" się zachowywał. Nie chcąc okazać dokumentów - według zeznań policjanta - ubliżał i funkcjonariuszom - nazywając ich m.in. "kmiotami", "sprzedawczykami" i prezydentowi - używając bezpośrednio wobec niego niecenzuralnych słów.
Przed salą, gdzie toczy się rozprawa, pojawiło się kilka osób z ustami zaklejonymi czarną taśmą z napisem "IV RP."
W grudniu 2005 r., kilka dni po zaprzysiężeniu Lecha Kaczyńskiego na urząd prezydenta RP, bezdomny legitymowany przez policjantów z Warszawskiego Dworca Centralnego "puścił długą wiązankę" wypowiadając się także na temat Kaczyńskiego. Według prokuratury, słowa te miały charakter zniewag głowy państwa.