ŚwiatHongkong błaga o pomoc. "Protesty osiągnęły punkt krytyczny"

Hongkong błaga o pomoc. "Protesty osiągnęły punkt krytyczny"

- Brutalność i bezwzględność policji przekroczyły już wszystkie granice - alarmuje Konrad, mieszkaniec Hongkongu, czytelnik Wirtualnej Polski. Polak przesłał nam zdjęcia, które obrazują, jak rajskie kiedyś miasto zamieniło w miejsce przesiąknięte przemocą.

Hongkong błaga o pomoc. "Protesty osiągnęły punkt krytyczny"
Źródło zdjęć: © zdjęcie Użytkownika dziejesie.wp.pl | Internauta Konrad

14.11.2019 | aktual.: 14.11.2019 14:47

Ostatnie sześć lat spędził w Chinach. Tam znalazł pracę i kobietę, za którą ruszył do Hongkongu. - Trzy miesiące temu zostawiłem wszystko i pojechałem tam wraz z narzeczoną. Protesty trwają od kilku miesięcy, myśleliśmy, że to wszystko przeminie - podkreśla Konrad w rozmowie z redakcją Dziejesię.

Hongkong. "Sytuacja się zmieniła"

Jak dodał, wcześniejsze demonstracje miały zupełnie inny przebieg. - Były w miarę pokojowe i jak na Azję miały normalny charakter. Sytuacja zmieniła się w piątek 8 listopada, gdy zmarł 22-letni chłopak, który spadł z trzeciego na drugie piętro budynku - tłumaczy nasz czytelnik.

- Wcześniej te protesty odbywały się tylko w weekendy. Po tym zdarzeniu zdecydowano, że będą odbywały się codziennie - kontynuuje.

Hongkong. "Punkt krytyczny"

Według informacji mężczyzny, apogeum nastąpiło w poniedziałek. - Protesty osiągnęły punkt krytyczny. Brutalność i bezwzględność policji przekroczyły już wszystkie granice. Użyto broni krótkiej, postrzelono studenta. Tego ludzie nie mogli znieść - relacjonuje Konrad.

- Teraz zadymy trwają cały czas, bez przerwy. Płoną samochody, blokowane są ulice. Protestujący proszą o pomoc w światowym nagłośnieniu sytuacji. Oni sami się nie przebiją, policja też skutecznie utrudnia pracę zagranicznych dziennikarzy. Nie są dopuszczani do protestujących - podkreśla czytelnik WP.

To, jak wygląda miasto po protestach, pokazują zdjęcia przesłane do redakcji Dziejesię. Widzimy tam spalone samochody, powyrywaną kostkę brukową i rozbite witryny sklepów. Na twarzach ludzi wyraźnie widać strach.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5] Źródło zdjęć: © dziejesie.wp.pl

Hongkong. "Ludzie się boją"

Pytany o to, co mówią jego znajomi, Konrad mówi wprost: "wszyscy są w szoku". - Komentują to, co dzieje się na ulicach miasta. Jest sporo osób, które nie popierają protestów. Miasto Hongkong uchodziło za to, które nigdy nie kładzie się spać. Teraz ludzie boją pojawić się gdziekolwiek. Idą do pracy i wracają do domu - odpowiada.

- Ten strach jest uzasadniony. Policja nie może wejść na przykład do centrum handlowego albo metra. Jeżeli dostają na to pozwolenie, dzieje się zło. Wrzucają gaz łzawiący, a tam są też osoby starsze i dzieci. W metrze dochodzi do brutalnego tłumienia protestów, ponieważ jego zarząd współpracuje z rządem Chin - dodaje.

Najbardziej cierpią zwykli ludzie, ale krzywda dotyka też instytucje współpracujące z rządem Chin. - Metro i stacje są regularnie dewastowane. To samo dotyczy sklepów. Wybijane są szyby, palone są wnętrza. Te wszystkie miejsca są bojkotowane - zaznacza.

Konrad przyznaje, że jego również kilka razy dotknęły protesty. - Musieliśmy uciekać przed blokadą drogi. Raz też trzeba było jechać do pracy narzeczonej, natknęliśmy się na protest i zostaliśmy zablokowani. Końca tego wszystkiego nie widać. My mieszkamy na obrzeżach, w miarę możliwości omijamy centrum, mimo wszystko moja narzeczona obawia się o własne życie. Mocno ją to dotknęło - kończy mężczyzna.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5] Źródło zdjęć: © dziejesie.wp.pl

Protesty w Hongkongu. Początek demonstracji

Przypomnijmy, protesty w Hongkongu rozpoczęły się w czerwcu, gdy Rada Legislacyjna Hongkongu (odpowiednik lokalnego parlamentu), która jest zdominowana przez sojuszników Pekinu, chciała wprowadzić nowe, kontrowersyjne prawo. Miało ono zezwalać na ekstradycję osób podejrzanych o przestępstwa do Chin kontynentalnych. Tamtejszy system sprawiedliwości dopuszcza stosowanie tortur, arbitralne przetrzymywania w areszcie czy wymuszanie zeznań.

Mimo iż szefowa tamtejszego rządu Carrie Lam zapowiedziała wycofanie projektu nowelizacji, demonstranci domagają się bardziej stanowczych działań. Pośród postulatów pojawiają się również te, dotyczące powołania niezależnej komisji, która zajmie się sprawą działań rządu i policji, a także uwolnienia wszystkich zatrzymanych podczas protestów. Ocenia się, że tegoroczne protesty są największe od czasu zwrotu Hongkongu Chinom przez Brytyjczyków w 1997 roku.

Na prośbę naszego czytelnika jego imię zostało zmienione.

Wy również jesteście świadkami ciekawych wydarzeń poza granicami Polski? Dajcie znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na Wasze zdjęcia oraz nagrania!

Źródło artykułu:dziejesie.wp.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)