Hit Netfliksa, polskie piekiełko i urojona rzeczywistość [OPINIA]

Przedziwna to sytuacja, w której oglądasz film - jak twierdzą jego twórcy - inspirowany prawdziwym życiem, podziwiasz odważnych ludzi, których historia została opowiedziana, po czym dowiadujesz się, o kim to historia. Znasz tego człowieka i już wiesz, że obejrzałeś bajkę.

 Kadr z filmu "Polowanie"
Kadr z filmu "Polowanie"
Źródło zdjęć: © Netflix
Patryk Słowik

18.05.2024 13:07

Tak właśnie miałem z "Polowaniem", które kilka tygodni temu trafiło na Netfliksa. Polski film święci triumfy na platformie. I nic w tym dziwnego: dialogi może trochę drewniane, aktorstwo w niektórych przypadkach dyskusyjne, ale któż z nas nie lubi historii sensacyjno-politycznych, które na dodatek mają oparcie w prawdziwym świecie?

No, kłopot jedynie w tym, że nie mają. Ale o tym wiedzą nieliczni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W końcu o kimś uczciwym

"Polowanie" to polski thriller polityczny, który na ekrany kin trafił w 2023 roku. Pieniądze na produkcję wyłożyły m.in. Orlen i Kasa Stefczyka. Teraz obraz trafił na platformę Netflix, dzięki czemu obejrzały tłumy. Nadal jest na Netfliksie wśród 10 najchętniej oglądanych filmów w Polsce.

Producent swe dzieło reklamował tak: "Główny bohater, Michał, mieszka w prowincjonalnym miasteczku. Po tragicznym wypadku spowodowanym zaniedbaniami rządzących postanawia wkroczyć na ścieżkę polityki i ubiegać się o urząd burmistrza. Już w trakcie kampanii wyborczej styka się z nielegalnymi metodami walki politycznej. Seria fatalnych wydarzeń, w tym zamach na jego życie, sprawia, że traci rodzinę, godność i społeczny szacunek. Jednak jego siła i determinacja nie pozwalają mu odpuścić. Film inspirowany prawdziwymi wydarzeniami".

Droga w filmie, droga w rzeczywistości

Po obejrzeniu filmu zaciekawiło mnie, jakie to prawdziwe wydarzenia były jego inspiracją. Chciałem poznać nazwisko tego dzielnego samorządowca, który sprzeciwił się silnym, bogatym i nieuczciwym. Szybko się dowiedziałem, że ta prawdziwa historia to rzekomo historia byłego już burmistrza Jarocina Adama Pawlickiego.

Fani samorządności w polskim wydaniu oraz stali czytelnicy WP mogą Pawlickiego kojarzyć - był bowiem bohaterem kilku naszych tekstów.

W filmie dostajemy historię zdolnego lokalnego polityka, który chce zmieniać swoje miasto na lepsze. Niestety miejski układ, zarabiający na najróżniejszych przekrętach, na młodego, zdolnego i uczciwego polityka się uwziął. Nie chcę zdradzać zbyt wiele szczegółów, bo może ktoś planuje obejrzeć. Ale nie jest tajemnicą, że układ z ofiary zrobił przestępcę. Między innymi dlatego, że nasz główny filmowy bohater nie chce wyznaczyć trasy obwodnicy w sposób, dzięki któremu lokalny układ zarobi majątek.

W rzeczywistości było podobnie, choć z "drobnymi" różnicami. Faktycznie bowiem pojawiła się kwestia drogi, ale burmistrz Pawlicki miał na jej wyznaczenie pomysł inny niż jego filmowy odpowiednik.

W lipcu 2022 r. wspólnie z Pawłem Figurskim opisaliśmy w WP , jak jedna z największych inwestycji drogowych z rządowego programu Polski Ład sprawi, że zwiększy się wartość gruntów burmistrza Jarocina. W mieście zawrzało, a przeciwnicy Pawlickiego zarzucili mu, że tanio kupuje działki, by po krótkim czasie je drogo sprzedawać.

Czy tak jest, czy nie - nie my jesteśmy od oceny, co to znaczy "tanio", co "drogo" i czym kierował się burmistrz. Ale fakt faktem, że gmina kierowana przez Pawlickiego złożyła wniosek o dofinansowanie na drogę, która - ot, taki zbieg okoliczności - miała biec wprost do działek burmistrza. We wniosku zapomniano o tym wspomnieć, o co później pretensje mieli nawet obsługujący program dofinansowań urzędnicy.

Jedno to zwiększenie wartości, drugie - kwestia wywłaszczenia za odszkodowaniem.

"By droga powstała, zarządca drogi, czyli burmistrz Jarocina, którym jest Adam Pawlicki, będzie musiał przejąć od obywatela Adama Pawlickiego 1,8 ha ziemi. Oczywiście za odszkodowaniem. Zapytaliśmy burmistrza, czy zna kwotę, za jaką gmina odkupi od niego grunty. Pytanie zignorował" - napisaliśmy.

Dodatkowo, filmowy burmistrz brzydzi się korupcją i nie ulega wpływom ważnych polityków. W rzeczywistości Pawlicki, gdy zwróciliśmy się do niego z pytaniami o przebieg drogi, zaproponował jednemu z nas karnet na festiwal o wartości 229 zł. Zaznaczył, że może dać drugi, gdyby była taka wola z naszej strony.

Pawlicki na arenie ogólnokrajowej zasłynął zaś postawieniem pomnika śp. Jana Szyszki, byłego ministra środowiska. Co prawda Szyszko z Jarocinem nie był związany, ale w ten sposób burmistrz zbliżył się do obozu Zjednoczonej Prawicy, do którego - jak sam później przyznawał - było mu najbliżej.

Problemy z prawem

To, co łączy film z rzeczywistością, to problemy burmistrza z prawem. Tyle że w "Polowaniu" wszelkie kłopoty wynikają z funkcjonowania lokalnego układu, do którego należą prokurator i sędzia.

W prawdziwym świecie? Cóż, jeśli problemy Pawlickiego były efektem funkcjonowania układu, to do dziś nikt go nie zdekonspirował. I musiałby to być układ przepotężny, bo składający się z wielu prokuratorów i wielu sędziów pochodzących z wielu miast.

Pawlicki bowiem w 2010 r. został skazany na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu za działania na szkodę spółki kierowanej przez jego żonę. W ocenie sądu burmistrz podejmował strategiczne decyzje dla spółki Newco-LPG Consulting, w której jego żona pełniła funkcję prezesa zarządu. Formalnie nie mógł tego robić, gdyż przepisy zabraniają łączenia stanowisk w samorządzie i biznesie. Prokuratura zarzuciła burmistrzowi i jego żonie doprowadzenie do strat w kwocie co najmniej 300 tys. zł.

W lipcu 2022 r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu skierowała zaś do sądu przeciwko burmistrzowi akt oskarżenia. Prokuratorzy uznali, że Pawlicki popełnił pięć przestępstw przy składaniu oświadczeń majątkowych. Sąd pierwszej instancji skazał Pawlickiego na grzywnę. Apelacja miała zostać rozpoznana w maju tego roku - chyba jeszcze nie została, a przynajmniej nie udało mi się znaleźć informacji na temat rozstrzygnięcia.

Złote włości

Pawlicki po raz pierwszy zaczął zarządzać Jarocinem w 2002 r. Po usłyszeniu wyroku skazującego musiał sobie zrobić przerwę - ale krótką. Wrócił na fotel burmistrza w 2014 r. i kierował miastem do 2024 r., do ostatnich wyborów.

Nie wystartował w nich (sprawy nie ułatwiała kolejna sprawa karna), za to mocno wspierał swojego bliskiego współpracownika. Ten jednak przegrał.

Nowa burmistrz zaczęła urzędowanie od zwiedzania gabinetów. Te, jak napisała lokalna "Gazeta Wyborcza", są zaś okazałe.

"Były burmistrz Jarocina Adam Pawlicki miał w ratuszu do wyłącznej dyspozycji nie tylko luksusowy gabinet, ale też intymny salon i prywatną łazienkę ze złotym prysznicem. Urządzoną z przepychem, wyłożoną białymi, stylizowanymi kafelkami. W oczy rzucają się złote klamki, wieszaki, uchwyty, kran, a także wąż, słuchawka, deszczownica i obramowanie kabiny prysznicowej. Złota jest nawet rękojeść szczotki klozetowej" - napisała "Wyborcza". Zapytała też polityków z okolicznych miejscowości, czy takie urządzenie burmistrzowskich gabinetów to standard. Podobno nie.

Pawlicki ripostował, że nic nie jest złote, a jedynie pozłacane. I że z gabinetu nie korzystał. "Pawlicki miał kilka pomieszczeń, a urzędnicy siedzą na drugim piętrze, na poddaszu, w ciasnych biurach bez okien, ze świetlikami w dachu. Pracują cały rok przy sztucznym świetle. Traktował ich jak galerników" - cytowała dawnego burmistrza Jarocina, poprzednika Pawlickiego, "Wyborcza".

To nie ta historia

Dla jasności: trudno mieć pretensje do twórców filmu, że postanowili nakręcić obraz o polskim piekiełku politycznym, opisując to jako historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami. Takie hasła dobrze się sprzedają, lubimy oglądać filmy "oparte na faktach". W opowiedzeniu tej historii zapewne też nie zaszkodziły pieniądze z Orlenu i Kasy Stefczyka, które opowieści o innym samorządowcu, bliższym np. Koalicji Obywatelskiej, mogłyby nie wesprzeć.

W ogóle nie można mieć pretensji do Netfliksa - potentat streamingowy po prostu kupił kolejny film do swojej biblioteki. Nie odpowiada za jego kształt, zaś w samym filmie nie ma nic, co uzasadniałoby oburzenie na fakt udostępniania go widzom.

Jednocześnie jednak, jak sądzę, warto napisać, że "Polowanie" to - wbrew twierdzeniom samego Pawlickiego oraz twórców obrazu - nie jest historia o byłym już burmistrzu Jarocina. Jeszcze ktoś byłby gotów pomyśleć, że potrzebujemy w Polsce więcej takich polityków jak on.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)