Julia była głucha na wszystkie argumenty
Kampanie prezydenckie z lat 2004 i 2009/2010 różniły się od siebie wszystkim. "Podczas pierwszej z nich trwała walka na programy i różne wizje Ukrainy. W tej po pięciu latach o programach właściwie nikt nie mówił. Już sam jej początek budził niesmak.(...) Na tydzień przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii w bliskich Partii Regionów mediach pojawiły się informacje o pedofilskich wyskokach, jakich miał się dopuścić jeden z parlamentarzystów Bloku Julii Tymoszenko w słynnym dziecięcym ośrodku wypoczynkowym Artek na Krymie.
(...) 7 lutego w drugiej turze wyborów prezydenckich Janukowycz dostał 49 proc. głosów, Julia Tymoszenko 45,5 proc. Frekwencja była duża, prawie 70-procentowa, a międzynarodowi obserwatorzy uznali, że pewne niedociągnięcia i nadużycia nie miały wpływu na wynik głosowania.
Julia nie tylko zaskarżyła wybory do sądu, ale także nie złożyła dymisji. Apelował o to do niej nowy prezydent. Janukowycz zwrócił się także do frakcji tworzących koalicję, by ją rozwiązały, tak by można było sformować nową większość rządową. Julia była jednak głucha na wszystkie argumenty, kolejne przepychanki ciągnęły się niemal miesiąc. W końcu 3 marca 2010 roku Rada Najwyższa wyraziła wotum nieufności wobec rządu Julii Tymoszenko.
Zdaniem Julii Mostowej Tymoszenko po wyborach po prostu straciła głowę. Nie była przygotowana na klęskę, nie miała planu B. Jak ocenia Mostowa, Julia na pozbieranie się potrzebowała około roku. Tymczasem po ośmiu miesiącach została aresztowana - dowiadujemy się z książki.