WAŻNE
TERAZ

To w ich dom uderzyły szczątki drona. "Przez okno patrzę: leci dach"

Historia Tymoszenko

Bizneswoman, liderka pomarańczowej rewolucji, była premier, przeciwniczka Janukowycza

Obraz

/ 14Zabójstwo, malwersacje. Co ukrywa Julia Tymoszenko?

Obraz
© AFP

Julia Tymoszenko. Jaka jest? Gdy była premierem, "Financial Times" pisał o niej rabble raising. Czyli "populistka" w dość niedobrym ujęciu. "Przeciwnicy lubią jej przypominać dniepropietrowską przeszłość i burzliwe lata 90. Jednak punktem przełomowym w jej życiu była pomarańczowa rewolucja. Wałęsa po 1980 roku był innym Wałęsą, Julia po 2004 roku jest inną Julią" - czytamy we wstępie do książki "Tymoszenko. Historia niedokończona".

Kim jest ta charakterystyczna postać z blond warkoczem na głowie? "Sprytną bizneswoman z Dniepropietrowska czy jednak heroldem walki z korupcją? Populistką na niespotykaną skalę czy charyzmatyczną przywódczynią nowej europejskiej Ukrainy? Rozbijała obóz pomarańczowej rewolucji czy szukała w nim sprawiedliwych i upominała się o zasady?

Dla jednych jest bohaterką, ukraińską patriotką, ostatnim ratunkiem wilnej samostijnej, Żelazną Damą czy - jak twierdzą niektórzy - 'jedynym prawdziwym mężczyzną' ukraińskiej polityki. Inni odsądzają ją od czci i wiary, nazywając awanturnicą, cynicznym graczem myślącym tylko o władzy, który z pełną świadomością grał wysoko i przegrał".

(evak)

/ 14Niezupełnie zgodne z prawem, dochodowe machinacje

Obraz
© AFP

"Pierwszy interes Julii to założona w 1988 roku przy pomocy teścia wypożyczalnia kaset wideo.(...) Biznes szedł na tyle dobrze, że zarobione pieniądze postanowiono zainwestować w poważniejsze przedsięwzięcie, czyli pośrednictwo w dostawach rzadkich metali do i z Azji Środkowej.

Gdy w 1991 roku Ukraina odzyskiwała niepodległość, Tymoszenkowie należeli już do najbogatszych biznesmenów Dniepropietrowska. Ołeksandr (mąż Julii) negocjował rządowe kontrakty z zagranicą, pobierając przy tym sute prowizje. Z kolei Julia została dyrektorem generalnym korporacji Ukrainskyj Benzyn (Ukraińska Nafta) zaopatrującej w paliwo rolnictwo obwodu dniepropietrowskiego.

Niedługo potem Julia poznaje przez swojego teścia Pawła Łazarenkę, wysokiego urzędnika obwodowej administracji odpowiedzialnego za rolnictwo. Był to bardzo cenny kontakt dla dyrektora sprzedającej paliwo korporacji, tym cenniejszy, że Łazarenko wkrótce został gubernatorem obwodu.

Znajomy Pawła Łazarenki i jeden z późniejszych doradców Julii Tymoszenko Mychajło Brodski twierdzi, że śliczna kobieta zupełnie oczarowała dniepropietrowskiego notabla. Faktem jest, że to dzięki protekcji Łazarenki Ukrainskyj Benzyn przekształcił się w listopadzie 1995 roku w korporację.(...) Firma była - można powiedzieć - typowo rodzinna: Julia sprawowała funkcję prezesa (zastępując na tym stanowisku męża Ołeksandra), teść został dyrektorem generalnym, mąż szefem wydziału transportu. Swoje udziały miały także matka Julii, jej córka i ciotka.

Dwa miesiące po tym, jak Pawło Łazarenko został mianowany wicepremierem ds. paliwowo-energetycznych, Ukrainskyj Benzyn przekształca się w JeESU. W rok później Łazarenko był już premierem ukraińskiego rządu. Dzięki jego poparciu Zjednoczone Systemy Energetyczne zyskały dominującą pozycję jako dystrybutor rosyjskiego gazu na Ukrainę - tamtejsze zakłady po prostu musiały kupować gaz w firmie Julii Tymoszenko. W tej sytuacji korporacja szybko stała się przemysłowym imperium z obrotami liczonymi w miliardach dolarów.

Dzięki nieprzejrzystemu systemowi rozliczeń pomiędzy Moskwą a Kijowem JeESU stał się kurą znoszącą złote jajka. Wymiana barterowa, czyli towary za gaz, pozwalała na różne niezupełnie zgodne z prawem, ale za to niesłychanie dochodowe machinacje, z których zyski lokowano później na zagranicznych kontach. Julia Tymoszenko była już wówczas prezesem firmy, a na swoim kobiecym koncie miała kolejnego bardzo wpływowego mężczyznę - szefa Gazpromu Rema Wiachiriewa" - opisuje Maria Przełomiec.

/ 14Kontrakt, którego wartość przekroczyła 2 mld USD

Obraz
© AFP

"Wiachiriew, stary sowiecki aparatczyk, z trudem uznawał coś takiego jak niepodległa Ukraina, przy czym biegnące przez wilną samostijną gazociągi pozostawały w jego mniemaniu dalej dobrem ZSRR. Jak namówić kogoś takiego do współpracy? Na pierwsze spotkanie z szefem Gazpromu prezes Julia Tymoszenko wybrała się w krótkiej spódniczce i w botfortach - sięgających za kolana skórzanych butach na obcasie.(...) Pierwsze spotkanie zaowocowało kontraktem, którego wartość przekroczyła 2 mld USD. Najwyraźniej prócz pięknej, wyzywająco ubranej kobiety Wiachiriew musiał zobaczyć w Tymoszenko także sprawnego biznesmena.

(...) Rosyjskie ministerstwo obrony pomogło jej zarobić naprawdę dużo pieniędzy. Schemat był prosty. Eksporter rosyjskiego gazu, czyli Gazprom, brał na Zachodzie kredyt w wysokości 450 mln USD, całą sumę wpłacał do budżetu państwa w ramach swoich zobowiązań, następnie pieniądze te były z budżetu przekazywane do ministerstwa obrony, które - zamiast zużyć je np. na żołnierskie pensje - przelewało środki na konto zachodniego przedstawicielstwa Zjednoczonych Systemów Energetycznych Ukrainy. Teoretycznie była to zapłata za materiały budowlane, których jednak rosyjski resort obrony nigdy nie zobaczył. Praktycznie pieniędzmi z ministerstwa firma Tymoszenko płaciła Gazpromowi za dostarczone paliwo. Gazprom zwracał kredyt do zachodniego banku. Koło się zamykało.

(...) Większość Ukraińców specjalnych pretensji do Julii o ten okres jej działalności nie ma - czytamy w książce "Tymoszenko. Historia niedokończona".

/ 14W więzieniu zyskała status męczennika

Obraz
© AFP

Dziennikarka opisuje spotkanie członków nowego ukraińskiego rządu z przedstawicielami sektora energetycznego, które miało miejsce w styczniu 2000 roku. "Zgromadzeni na sali mężczyźni rozmawiali swobodnie. Nikt nie zwracał uwagi na drobną, ciemnowłosą kobietę o wyglądzie dziewczynki. Próbowała coś powiedzieć, ale jej głos ginął w panującym gwarze. Na spotkaniu, które odbyło się miesiąc później, było już cicho jak makiem zasiał. Nikt nie odważył się przerwać przemawiającej wicepremier ds. energetyki Julii Tymoszenko. W ten sposób ukraińska żelazna dama weszła do wielkiej polityki".

Julia Tymoszenko była wyjątkowo sprawnym i skutecznym urzędnikiem. "Zabrała się do tego, czego najprawdopodobniej nie byłby w stanie zrobić sam premier Juszczenko - do walki z oligarchami. Przede wszystkim wydała wojnę surowcowym magnatom, którzy przejęli jej interesy" - podkreśla Przełomiec.

"Państwo ukraińskie zaczęło wreszcie wypłacać regularnie pensje sferze budżetowej, emerytury i renty, a Julia po raz pierwszy stała się prawdziwym bożyszczem tłumów. Znikła ciągnąca się za nią opinia oligarchy.(...) Julia nie tylko zabrała im grube miliony, ale i kompromitowała ich w mediach.

W styczniu 2001 roku Tymoszenko została oskarżona o przestępstwo kryminalne, czyli przekazanie na zagraniczne konta niebagatelnej sumy miliarda stu tysięcy USD. Dwa tygodnie później wicepremier ds. energetyki została zdymisjonowana.

Odsunięta od władzy Tymoszenko nie złożyła broni - z wicepremiera zmieniła się w wojującą opozycjonistkę.(...) Julia z całą swoją słynną już energią kontynuowała walkę z Kuczmą. Na efekty nie musiała długo czekać. Po kolejnym przesłuchaniu została aresztowana i prosto z prokuratury przewieziona do najgorszego kijowskiego więzienia na Łukianiwce.(...) Ostatecznie Julia w więzieniu stała się bardziej niebezpieczna niż na wolności - zyskała bowiem status męczennika. Sama podpisywała się wówczas 'więzień sumienia'.(...) Opozycja okrzyknęła byłą wicepremier ukraińską Joanną d'Arc. W zapomnienie poszła jej niejasna biznesowa przeszłość.(...) W 2001 roku Sąd Najwyższy ostatecznie uchylił areszt Tymoszenko - czytamy w biografii.

/ 14Najcenniejszy sojusznik Juszczenki

Obraz
© AFP

Po uzyskaniu wolności nie zamierzała jednak pozostawać w cieniu. "Walczyła dalej, na początek po raz kolejny zmieniając wizerunek. To wciąż krucha, delikatna, wyjątkowo atrakcyjna kobieta. Koniec jednak z ciemnymi rozpuszczonymi włosami. Zamiast nich pojawia się jasny warkocz upięty w staroświecką koronę.(...) Fryzura zrobiła furorę. Później będzie inspirowała światowych projektantów mody.

Atmosfera na Ukrainie anno Domini 2004 była napięta. Skandale z udziałem prezydenta Kuczmy, korupcja, zła sytuacja gospodarcza, powtarzające się wielotysięczne protesty - wszystko to tworzyło dosyć zapalną mieszankę. Teoretycznie w wyborach prezydenckich startowało 24 kandydatów, naprawdę liczyło się jednak tylko dwóch - lider opozycji Wiktor Juszczenko oraz kandydat Kuczmy Wiktor Janukowycz.

Rosja nie zapomniała i o najcenniejszym sojuszniku Juszczenki, czyli Julii Tymoszenko. Nie udało się jej wsadzić do więzienia Ukraińcom, spróbował więc Kreml. Rosyjska prokuratura wojskowa wznowiła starą sprawę przeciwko generałom, którym Julia Wołodymyriwna miała dawać łapówki, i wezwała Tymoszenko na przesłuchanie, a gdy ta się nie stawiła, Rosjanie wysłali za byłą ukraińską wicepremier międzynarodowy list gończy.

Juszczenko starał się z przeciwnikami jakoś porozumieć. W nocy z 6 na 7 września zjadł kolację z wiceszefem ukraińskich służb specjalnych Wołodymyrem Sacjukiem, składając konkretną ofertę - w zamian za zaniechanie brudnej wojny przeciwko opozycji Juszczenko obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, zapewni Kuczmie i jego ludziom spokojne emerytury. Niedługo po spotkaniu Juszczenko poczuł się bardzo źle. Lekarze uznali, że to przemęczenie kampanią i grypa. Żona uparła się jednak, aby słabnącego z godziny na godzinę Wiktora wysłać samolotem do specjalistycznej kliniki w Wiedniu, czym najprawdopodobniej uratowała mężowi życie. Austriaccy lekarze stwierdzili ciężkie zatrucie dioksynami podanymi w jedzeniu. W krótkim czasie twarz Juszczenki zmieniła się w pokrytą rodzajem liszaja maskę.(...) Cały ciężar zmierzającej do finiszu kampanii spoczął na barkach Julii. To ona zastępowała chorego Juszczenkę na większości wieców, zagrzewała do walki" - opisuje dziennikarka.

Na zdjęciu: Julia Tymoszenko z Wiktorem Juszczenko.

/ 14Samowola Tymoszenko omal nie doprowadziła do katastrofy

Obraz
© AFP

"Pierwsza tura wyborów ma miejsce 31 października. Przy rekordowo wysokiej frekwencji 76 proc. Juszczenko zdobywa niewielką przewagę nad rywalem (39,97 proc. do 39,32 proc.).

Druga tura wyborów 21 listopada została drastycznie sfałszowana na korzyść Janukowycza. 22 listopada rano w centrum Kijowa rozpoczął się wiec zwolenników Juszczenki. Gdy po południu Centralna Komisja wyborcza podała wstępne wyniki, sprzeczne z niezależnymi exit polls, za to wskazujące na wyraźne zwycięstwo Janukowycza, nastroje eksplodowały. Wieczorem na placu Niepodległości, słynnym Majdanie w centrum miasta zebrało się według różnych ocen od 200 tysięcy do pół miliona ludzi.(...) Żelazna Dama zaangażowała w demonstracje nie tylko własną niespożytą energię, ale i pieniądze.

3 listopada - przewodniczący ukraińskiej Rady Najwyższej Wołodymyr Łytwyn, dotąd nieopowiadający się po żadnej ze stron, obciążył odpowiedzialnością za zaistniały kryzys polityczny urzędującego prezydenta, rząd i parlament.

(...) Tłum pod wodzą Julii Tymoszenko ruszył pod gmach prezydenckiej administracji, a Juszczenko wycofał się zaraz na początku. Już pod jego nieobecność manifestanci podjęli próbę zajęcia gmachu. Jak twierdzi sam Juszczenko - wbrew jego woli. Był także przeciwny ogłoszonej przez Julię blokadzie gmachów rządowych.(...) Ten dzień bardzo różnie opisują jego bohaterowie. Zdaniem Wiktora Juszczenki samowola Tymoszenko omal nie doprowadziła wówczas do katastrofy.

Były minister spraw zagranicznych Ukrainy Borys Tarasiuk jest przekonany, że to właśnie radykalna akcja Tymoszenko, jej poprowadzenie ludzi pod budynki rządowe i ich blokada zmusiły władze do pójścia na ustępstwa. Jak zapewnia Tarasiuk, mózgiem i duchem pomarańczowej rewolucji była Julia Tymoszenko" - dowiadujemy się z książki.

/ 14Chciała wszystko robić tu i teraz

Obraz
© AFP

"Chłodny lutowy dzień 2005 roku przypuszczalnie stał się dla Julii chwilą największego tryumfu. Zaproponowana przez Juszczenkę na szefa rządu Tymoszenko została przez parlament zaakceptowana rekordową większością głosów. Za było 372 z 450 deputowanych.

Nowe władze nie miały przygotowanych ani strategii rozwoju państwa, ani realnego programu społeczno-gospodarczego na najbliższy okres. Przedstawione przez Julię Tymoszenko exposé było zbiorem haseł, ale nie wytycznych. Sytuację dodatkowo utrudniał fakt, że ekipa Juszczenki przejęła państwo w bardzo trudniej sytuacji.

Podległe sądy i posłuszni prokuratorzy byli dla Żelaznej Damy wygodni. Może o tym świadczyć fakt, że premier Julia Tymoszenko zaczęła bliską współpracę z prokuratorem generalnym Światosławem Piskunem. Tym samym wielbicielem drogich zegarków, który za czasów Kuczmy kręcił i mataczył w czasie śledztwa w sprawie zabitego Heorhija Gongadze oraz próbował wsadzić Lady Ju do więzienia. Lekko zmodyfikowana zasada Kalego, zakładająca, że jak ja skazuję, to dobrze, a jak mnie skazują, to źle, działała na Ukrainie w najlepsze.

Juszczenko miał już zupełnie dosyć wojny. Uważał, że teraz na Ukrainie powinna zacząć się obliczona na długo ciężka, powolna praca. Julia Tymoszenko jak zwykle chciała wszystko robić tu i teraz. Rozliczyć Kuczmę (co było niemożliwe z powodu tajnych gwarancji, jakie dostał przy okrągłym stole), natychmiast zwalczyć korupcję, od razu uderzyć w oligarchów. I uderzyła" - pisze Przełomiec.

Na zdjęciu: jako premier Julia Tymoszenko zjechała na głębokość 980 metrów w kopalni węgla kamiennego w Rowenkach na wschodzie Ukrainy.

/ 14Tymoszenko i Juszczenko rywalami

Obraz
© AFP

Sprawy potoczyły się błyskawicznie. 8 września 2005 roku na skutek konfliktu z otoczeniem prezydenta Tymoszenko została zdymisjonowana. "Długie telewizyjne wystąpienie świeżo zdymisjonowanej Lady Ju wzbudziło na Ukrainie skrajne reakcje. Jej zwolennicy uważali, że jest to absolutnie szczery krzyk ideowego polityka, a przy tym ślicznej kruchej kobiety, przeciw której sprzysięgli się nieuczciwi, cyniczni, bezwzględni mężczyźni. Dla politycznych (i nie tylko) wrogów występ Lady Ju był czystym aktorstwem.

(...) W ten sposób ostatecznie skończyła się pomarańczowa rewolucja, a zaczęła kampania wyborcza, w której główni bohaterowie Majdanu Tymoszenko i Juszczenko stanęli naprzeciw siebie jako polityczni rywale.(...) Istotny stał się ostateczny rezultat ich działań, a ten okazał się opłakany i dla obojga polityków, i - co gorsza - dla Ukrainy.

Wydarzenia te nazwano potem pierwszą ukraińsko - rosyjską wojną gazową. Wybuchła, bo Rosjanie drastycznie podwyższyli Kijowowi ceny błękitnego paliwa.

Julia Tymoszenko nieoczekiwanie zaproponowała wówczas Juszczence pomoc. Była gotowa podjąć się negocjacji z Turkmenistanem i tam spróbować załatwić alternatywne dostawy stosunkowo taniego gazu. Oferta nie została przyjęta, a Lady Ju po raz kolejny w telewizji Inter oskarżyła Juszczenkę, że nie potraf skutecznie zadbać o ukraińskie interesy. Tymoszenko ostro skrytykowała także prezydenckie otoczenie - czytamy.

Na zdjęciu: Julia Tymoszenko podczas spotkania z premierem Rosji Władimirem Putinem.

/ 14Julia była głucha na wszystkie argumenty

Obraz
© AFP

Kampanie prezydenckie z lat 2004 i 2009/2010 różniły się od siebie wszystkim. "Podczas pierwszej z nich trwała walka na programy i różne wizje Ukrainy. W tej po pięciu latach o programach właściwie nikt nie mówił. Już sam jej początek budził niesmak.(...) Na tydzień przed oficjalnym rozpoczęciem kampanii w bliskich Partii Regionów mediach pojawiły się informacje o pedofilskich wyskokach, jakich miał się dopuścić jeden z parlamentarzystów Bloku Julii Tymoszenko w słynnym dziecięcym ośrodku wypoczynkowym Artek na Krymie.

(...) 7 lutego w drugiej turze wyborów prezydenckich Janukowycz dostał 49 proc. głosów, Julia Tymoszenko 45,5 proc. Frekwencja była duża, prawie 70-procentowa, a międzynarodowi obserwatorzy uznali, że pewne niedociągnięcia i nadużycia nie miały wpływu na wynik głosowania.

Julia nie tylko zaskarżyła wybory do sądu, ale także nie złożyła dymisji. Apelował o to do niej nowy prezydent. Janukowycz zwrócił się także do frakcji tworzących koalicję, by ją rozwiązały, tak by można było sformować nową większość rządową. Julia była jednak głucha na wszystkie argumenty, kolejne przepychanki ciągnęły się niemal miesiąc. W końcu 3 marca 2010 roku Rada Najwyższa wyraziła wotum nieufności wobec rządu Julii Tymoszenko.

Zdaniem Julii Mostowej Tymoszenko po wyborach po prostu straciła głowę. Nie była przygotowana na klęskę, nie miała planu B. Jak ocenia Mostowa, Julia na pozbieranie się potrzebowała około roku. Tymczasem po ośmiu miesiącach została aresztowana - dowiadujemy się z książki.

10 / 14Robiła wszystko, by wyprowadzić sędziego z równowagi

Obraz
© AFP

Zaczęło się w połowie maja. "12 maja Tymoszenko wezwano do Prokuratury Generalnej i poinformowano o wznowieniu umorzonego w 2005 roku śledztwa. Była to stara sprawa związana ze Zjednoczonymi Systemami Energetycznymi Ukrainy - JeESU. Byłej premier zarzucono, że w 2001 roku próbowała przekupić sędziów, by ci wypuścili z aresztu jej męża.

Główne uderzenie nastąpiło w końcu czerwca 2011 roku. Julia Tymoszenko została oskarżona o to, że jako premier Ukrainy nadużyła władzy w toku negocjowania kontraktu gazowego z Rosją. Atak był celny - dotyczył już nie jakichś niezbyt wiarygodnych wewnętrznych zarzutów, ale głośnej sprawy, teraz budzącej w dodatku złe skojarzenia nie tylko na Ukrainie, ale i w Unii Europejskiej.

Rozprawy przeciw byłej premier, które pod koniec czerwca rozpoczęły się przed Sądem Rejonowym w Kijowie, zupełnie nie przypominały normalnych posiedzeń. To była próba sił pomiędzy sędzią a oskarżoną. Transmisje pokazywane w dwóch niewielkich stacjach, czyli Kanale 5 i tVi, oglądano jak najlepszy kryminał - z jednej strony krucha, wyprostowana jak struna Julia Tymoszenko, z drugiej czerwieniący się i jąkający młody sędzia. Trzeba przyznać, że Lady Ju robiła wszystko, by wyprowadzić go z równowagi.

Aresztowanie ukraińskiej Żelaznej Damy miało niezwykłą oprawę, towarzyszyło mu aż 400 milicjantów: 100 otaczało samochód wiozący Julię do aresztu, 300 ochraniało budynek sądu pikietowany przez kilkuset zwolenników Tymoszenko" - opisuje dziennikarka.

11 / 14Następne procesy

Obraz
© AFP

Potem czytamy: "11 października 2011 roku była premier Ukrainy Julia Tymoszenko została uznana za winną i skazana na karę siedmiu lat więzienia. Sąd wydał również zakaz sprawowania przez nią stanowisk publicznych przez okres lat trzech oraz nakazał wypłacenie Naftohazowi 1,5 mld hrywien (ok. 600 mln zł) odszkodowania za straty, jakie firma miała ponieść w wyniku gazowego kontraktu.

Państwa demokratyczne przyjęły wyrok z mieszaniną zdumienia i dezaprobaty, ale coraz mniej osób wierzyło w skuteczność zachodnich interwencji. W Kijowie opowiadano sobie wtedy następującą anegdotkę: Podczas spotkania Wiktora Janukowycza z Angelą Merkel kanclerz Niemiec przekonuje ukraińskiego prezydenta, że na podstawie tak błahych oskarżeń nie wolno wsadzać ludzi do więzienia, zwłaszcza jeżeli tym człowiekiem jest była premier Ukrainy. Na twarzy Janukowycza odbija się ciężki wysiłek myślowy, a po chwili pada odpowiedź: 'Oczywiście rozumiem, pani kanclerz. Kiedy tylko wrócę do siebie, zrobię z tym porządek. Znajdziemy mocniejsze paragrafy'".

Tak też się stało. "Julii Tymoszenko zaczęto wytaczać następne procesy. Znowu wróciła już niemal zapomniana sprawa Zjednoczonych Systemów Energetycznych Ukrainy JeESU. W czerwcu 2012 roku sąd w Charkowie, gdzie w kolonii karnej przebywa Tymoszenko, rozpoczął postępowanie ws. malwersacji finansowych, jakich miała dopuścić się Julia jako szefowa handlującej gazem firmy. To nie wszystko".

12 / 14Do oskarżeń władz przyłączył się syn zabitego

Obraz
© AFP

"Na początku sierpnia zastępca prokuratora generalnego Rinat Kuzmin oznajmił, że we wrześniu Julia Tymoszenko zostanie dodatkowo oskarżona o dwa kolejne przestępstwa. Pierwsze to dosyć kuriozalne podejrzenie o pobicie strażnika więziennego przez nieruszającą się z łóżka z powodu choroby kręgosłupa Tymoszenko.

Drugi zarzut brzmi poważniej. W 1996 roku na lotnisku w Doniecku został zastrzelony miejscowy oligarcha, poseł do Rady Najwyższej Ukrainy Jewhen Szczerbań. W strzelaninie zginęli także żona deputowanego oraz przypadkowy świadek. O udział w tym zabójstwie władze oskarżyły byłą premier, dowodząc, że Szczerbań dążył do ograniczenia w Doniecku wpływów jej korporacji, czyli Zjednoczonych Systemów Energetycznych, co miało być Julii Tymoszenko nie na rękę.

Do oskarżeń władz przyłączył się syn zabitego, który w specjalnym liście skierowanym do ambasadora USA w Kijowie wyraził zdziwienie, że Zachód może występować w obronie kogoś takiego jak Julia Tymoszenko" - czytamy w biografii.

13 / 14Koniec poprzedniego reżimu na Ukrainie

Obraz
© AFP

Liderka pomarańczowej rewolucji, była premier, przeciwniczka prezydenta Wiktora Janukowycza - m.in. w taki sposób Julia Tymoszenko zapisała się w najnowszej historii Ukrainy. W sobotę opuściła więzienie, gdzie trafiła w 2011 r., skazana na siedem lat pozbawienia wolności.

Parlament w Kijowie przyjął w piątek ustawę umożliwiającą zwolnienie Julii Tymoszenko z więzienia. Była premier jest uważana za więźnia politycznego i ofiarę represji ze strony swego konkurenta w wyborach prezydenckich w 2010 r. Wiktora Janukowycza.

Pojawienie się Julii Tymoszenko na kijowskim Majdanie oznacza koniec poprzedniego reżimu na Ukrainie. Nie oznacza jednak, że ona sama stanie na czele nowych władz - ocenia brytyjski "Times", nazywając byłą premier postacią kontrowersyjną. Tymoszenko była "inspirującą postacią" podczas ostatnich protestów na Ukrainie nie z powodu "jej wątpliwego politycznego dorobku", ale z powodu sposobu, w jaki postąpił z nią odsunięty od władzy prezydent Wiktor Janukowycz. Zarzuty, będące podstawą skazania jej w 2011 roku na 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów handlowych z Rosją, były "jawnie polityczne". Niemniej wcześniejsze zarzuty dotyczące malwersacji podatkowych były o wiele bardziej przekonujące - zauważa brytyjski dziennik.

14 / 14Lady Ju nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa

Obraz
© AFP

Jak wyglądałaby Ukraina, gdyby wybory 2010 roku wygrała Tymoszenko? "Zwolennicy Julii twierdzą, że kraj byłby już jednym krokiem w Unii, przeciwnicy - że nie wiadomo, jakie kolejne długi zaciągnięte wobec Rosji trzeba by było spłacać.

Współpracownicy Tymoszenko są przekonani, że Lady Ju nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, że wróci do politycznej gry i zostanie prezydentem" - pisze Maria Przełomiec.

Zastanawiając się, czy pobyt w kolonii karnej przemienił Tymoszenko "w wiarygodnego lidera demokratycznego", dziennik "Times" podsumowuje: "Wygląda na to, że ona sama tak myśli i będzie kandydowała w majowych wyborach prezydenckich. Ci, którzy ryzykowali życiem, by dać jej tę szansę, mają wątpliwości".

(evak)

Wybrane dla Ciebie

Sikorski reaguje na stanowisko ministerstwa obrony Rosji
Sikorski reaguje na stanowisko ministerstwa obrony Rosji
"Nowy poziom wrogości". Brytyjczycy reagują na rosyjski atak dronów
"Nowy poziom wrogości". Brytyjczycy reagują na rosyjski atak dronów
Rosyjskie drony nad Polską. Sikorski komentuje
Rosyjskie drony nad Polską. Sikorski komentuje
Ekspert: Rosja eskaluje napięcia, będą kolejne prowokacje
Ekspert: Rosja eskaluje napięcia, będą kolejne prowokacje
Stanowczy wpis Sikorskiego. Zwrócił się do Orbana
Stanowczy wpis Sikorskiego. Zwrócił się do Orbana
To w ich dom uderzyły szczątki drona. "Przez okno patrzę: leci dach"
To w ich dom uderzyły szczątki drona. "Przez okno patrzę: leci dach"
Spojrzenie z Waszyngtonu: cisza drażniąca uszy [OPINIA]
Spojrzenie z Waszyngtonu: cisza drażniąca uszy [OPINIA]
Dlaczego Trump milczy ws. dronów? "Wystawiony na śmieszność przez Putina"
Dlaczego Trump milczy ws. dronów? "Wystawiony na śmieszność przez Putina"
Słowa z Bukaresztu: "Zmusić Rosje do negocjacji pokojowych"
Słowa z Bukaresztu: "Zmusić Rosje do negocjacji pokojowych"
Gawkowski grzmi: "Ukraina nie wciąga Polski do wojny"
Gawkowski grzmi: "Ukraina nie wciąga Polski do wojny"
Rosyjski dron w Mniszkowie. "Nikt się nie spodziewał"
Rosyjski dron w Mniszkowie. "Nikt się nie spodziewał"
Hiszpania po stronie Polski. Zachowanie Rosji "nie do przyjęcia"
Hiszpania po stronie Polski. Zachowanie Rosji "nie do przyjęcia"