Chciała wszystko robić tu i teraz
"Chłodny lutowy dzień 2005 roku przypuszczalnie stał się dla Julii chwilą największego tryumfu. Zaproponowana przez Juszczenkę na szefa rządu Tymoszenko została przez parlament zaakceptowana rekordową większością głosów. Za było 372 z 450 deputowanych.
Nowe władze nie miały przygotowanych ani strategii rozwoju państwa, ani realnego programu społeczno-gospodarczego na najbliższy okres. Przedstawione przez Julię Tymoszenko exposé było zbiorem haseł, ale nie wytycznych. Sytuację dodatkowo utrudniał fakt, że ekipa Juszczenki przejęła państwo w bardzo trudniej sytuacji.
Podległe sądy i posłuszni prokuratorzy byli dla Żelaznej Damy wygodni. Może o tym świadczyć fakt, że premier Julia Tymoszenko zaczęła bliską współpracę z prokuratorem generalnym Światosławem Piskunem. Tym samym wielbicielem drogich zegarków, który za czasów Kuczmy kręcił i mataczył w czasie śledztwa w sprawie zabitego Heorhija Gongadze oraz próbował wsadzić Lady Ju do więzienia. Lekko zmodyfikowana zasada Kalego, zakładająca, że jak ja skazuję, to dobrze, a jak mnie skazują, to źle, działała na Ukrainie w najlepsze.
Juszczenko miał już zupełnie dosyć wojny. Uważał, że teraz na Ukrainie powinna zacząć się obliczona na długo ciężka, powolna praca. Julia Tymoszenko jak zwykle chciała wszystko robić tu i teraz. Rozliczyć Kuczmę (co było niemożliwe z powodu tajnych gwarancji, jakie dostał przy okrągłym stole), natychmiast zwalczyć korupcję, od razu uderzyć w oligarchów. I uderzyła" - pisze Przełomiec.
Na zdjęciu: jako premier Julia Tymoszenko zjechała na głębokość 980 metrów w kopalni węgla kamiennego w Rowenkach na wschodzie Ukrainy.